#10BestDrummers

dodano: 19 czerwca 2020

Nowy zabawowy Challenge #10BestDrummers!
Od pewnego czasu trwa zabawa w ujawnianie swoich wzorców, idoli czy autorytetów muzycznych. Były najlepsze płyty i najlepsi wokaliści. Myślę, że najwyższa pora na fundament i główną podporę kapeli rockowej czyli na bębniarzy. Niedocenieni i schowani za swoimi zestawami odwalają najcięższą robotę w zespole.
Oprócz mojej, poniżej spisanej dziesiątki powinienem dopisać jeszcze przynajmniej czterech gigantów: Marcina Grochowalskiego z Azyl P.., Davida Araca z INTEGRITY , Krzycha Skórskiego z Apatii i Andy’ego z Dead Man's Chest.
Jednak 10 to 10.


Jakkolwiek do kolejnej dziesiątki nominuję:
1. Jarosław Szlagowski
2. Andy Edge
3. Herman
4. Jerzy Piotrowski
5. Beata Polak
6. Krzychu Skórski
Piszcie bracia i siostry!


A moja #10BestDrummers tutaj:

 

1. Jarosław Szlagowski-
Ukazanie się na rynku pierwszej płyty Lady Pank przypadło na mój wczesno- nastoletni bunt i zainteresowanie muzyką rockową. Moje chęci grania przejawiały się zawsze w wystukiwaniu rytmu wszystkim co było pod ręką i na wszystkim co było wokoło mnie. Wliczając w to siebie samego, co objawiało się w bezustannym oklepywaniu kolan. Granie Jarka Szlagowskiego nadawało temu zespołowi niepowtarzalny styl. Niby proste, ale werblował doskonale, no i miał tego punkowego pazura. Jego bicie było równe, ale takie podskórnie niespokojne. Na lekcjach w podstawówce trochę przeszkadzałem wybijając linijką i długopisem „Mniej niż zero” czy „Zamki na piasku”. Ołówki też miałem ciągle połamane w środku…

 

2. Jerzy Piotrowski-
Genialny perkusista, który swoim graniem wychował pokolenia stukaczy. Jednak dla mnie pozostanie na zawsze w pamięci jako ten od przesłynnej solówki w windzie. Myślę, że nie ma w Polsce bębniarza ze starej szkoły, który nie zachwycałby się teledyskiem „Słodkiego, miłego życia” i tak zwaną elektroniczną perkusją jak ją wtedy nazywaliśmy. To był klimat żywcem przeniesiony z Zachodu- jak ja chciałem takie coś mieć!!!

 

3. Mick Harris-
Brytyjski prekursor grind core’a. Nazywany nie bez kozery „Human Tornado”. W istocie ten zwrot mówi o nim wszystko. Tempo, petarda, moc, ogień i blasty, blasty, blasty! Po raz pierwszy ktoś tak zagrał i wielu próbowało go potem naśladować. Pod wpływem pierwszej płyty N.D. kupiłem pierwszego Polmuza i piłowałem- oby szybciej, szybciej i jeszcze szybciej. Potem założyłem Hacesję i tam również szybkość czyli hihat versus werbel była najważniejsza.

 

4. Sammy Siegler-
Jednak normalne hardcorowe granie brałem zawsze od Sammy’ego z NYC. Młody szczun, nastolatek, a wymiatał niemiłosiernie. Jego zagrywki w Youth Of Today czy Judge to prostota, ale zagrana z taką siłą jak nikt wcześniej. Mistrz grania na półkotłach i średnich temp na breaku. Chciałem tak grać i naśladowałem go w CX mocno. Widziałem go kilka razy live i nawet po latach nie mogłem oderwać wzroku.

 

5. Herman-
Dla mnie to master polskiego ciężkiego grania. Graliśmy wspólnie ze swoimi kapelami wiele koncertów jeżdżąc pociągami po kraju. Był wtedy czas na pogadanie kto jak gra. Herman był zawsze przygotowany na 100%. Kiedy siadał za perką świat się nie liczył- mogły się mury walić, on musiał skończyć swój set. Jako pierwszy w punkowo hardcorowym światku grał na dwie centrale. Nie żadne maszynki tylko dwie centrale. Do tego ten styl a’la dzikus z epoki kamienia łupanego. Miód na serce i uszy. Równo, dynamicznie, motorycznie, najlepiej… Byliśmy kumplami, ale on był dla mnie idolem, którego nieudolnie próbowałem naśladować.

 

6. Olav van der Berg-
Holenderski wymiatacz. Współtwórca i perkusista Lӓrm, Seein Red, Profound czy Man Lifting Banner. Ale jak on gra!!! Szaleńczo szybko, równo, po swojemu, bez kserokopiarki tylko tak po olavowemu. Byłem pod wielkim wpływem tego grania przy pierwszej płycie CX. Te przejścia na werblu rozbrajały mnie. Widziałem ich dwa czy trzy razy, a kilka lat temu graliśmy wspólnie w Berlinie. Przesympatyczny gość. Nawet pożyczył ode mnie blachy czy stojaki. Never surrender!

 

7. David Sandström-
Pałkowy szwedzkiego Refused. Graliśmy w 1994 roku wspólną trasę i jak to bębniarze zakumplowaliśmy się. Po koncertach przyjechał się do mnie ostrzyc. Jego gra to połączenia wściekłego hard core’a i jazzu. Niesamowite szesnastki i trzydziestki dwójki w trakcie morderczego tempa i zarazem melodyjnych kawałków. Chciałem tak grać. Kochałem patrzeć na jego wirtuozerię, a w akcji widziałem go mnóstwo razy. Poza tym sympatyczny, ułożony i ładnie uczesany szwedzki chłopiec.

 

8. Mikkey Dee / The Animal-
Oni muszą być w szeregu razem!!!! Nie wiem kto tu kogo naśladuje, ale jeśli Zwierzak z Muppetów jest protoplastą i po prostu (co by nie mówić) lalką to Mikkey Dee (Motörhead, Scorpions) jest żywym Zwierzakiem! Dla mnie wciąż najlepszy perkusista świata. Uwielbiam te ilości poustawianych wokoło niego beczek, blach, stojaków, pałeczek i całego tego żelastwa i klamociarstwa. Tak powinien wyglądać perkusista. Mikkey kiedy gra to gra. I nie ma nic innego. Jego solówki i jego energia- to porywa. U niego nie widać tego czym się charakteryzują perkusiści, którzy nauczą się już grać czyli są wpatrzeni w jeden punkt z metronomem w uszach, żeby się nie zgubić i nie pomylić. Nie! Nie! Nie!! Beczki to pierwotny żywioł i Mikkey jest jego najwyższym przedstawicielem! Latają pałki, włosy i naciągi. Arcymistrz.
A Zwierzak? Oglądany za dzieciaka w Muppetach sprawił, że pokochałem styl pałkarza- wariata, który poza bębnami świata nie widzi.

 

9. Carl Schwartz-
To hardcorowy multiinstrumentalista. Nie ukrywam, że takich lubię najmniej, bo bębniarz grający też na gitarze i śpiewający to musi być jakiś podejrzany typ, ale to co on zrobił na beczkach na płycie „Silence is betrayal” swojego zespołu First Blood to majstersztyk. Cały czas utrzymane dobre tempo, potężne uderzenia pałek walące po garach jak grzmoty i przedoskonałe podwójne stopy! Wszystko zagrane i nagrane na najwyższym poziomie. Bębny tutaj to Masterpiece. Kiedy w 2011 roku nagrywałem z CX album” Pokonać samego siebie” to inspiracja moja wypływała właśnie z tego longplaya. Może aż tak tego tam nie słychać, ale nadal pamiętam swoją nakrętkę w studio zespołem F.B. i ich perkusistą.

 

10. Eric Moore-
Były perkusista jednego z moich ulubionych zespołów Suicidal Tendencies. Jak można tak cudnie grać???!! Kiedy był członkiem jeszcze w ST miał potężną wagę ciała. Mimo tego jego gra to lekkość, fenomen i mistrzostwo w jednym. Wyjątkowa technika, najrówniejsza równość z możliwych, karkołomne łamańce i mocne uderzenie mimo pozorów ciężkości. Wszystko tam się zgadzało- rytm, hard core i zabawa. Wielki bębniarz.

 

Piszcie co sądzicie.
Adam Szulc & Jama.
Bang.
Ciągle w akcji!
xxx

 

Lady Pank x First Blood - OFFICIAL PAGE x Eric Moore Professional Drummer x Suicidal Tendencies x CYMEON X x Mikkey Dee x Official Motörhead x Refused x manliftingbanner x JUDGE x Napalm Death x POZZITIVO TOURSERVICE x Wolf Spider (Wilczy Pająk) Oficjalna strona zespołu x Kombii

wróć do listy wpisów