CORETEX x JAMA, maj 2024

dodano: 03 maja 2024

CORETEX, BERLIN, STEAM PUNK, JAMA & FRIENDS, maj 2024

Berlin czerwiec 1989 roku.

To był mój pierwszy zagraniczny wyjazd. Osiemnastolatek dostał paszport, a po wyborach czwartoczerwcowych w Polsce można było jeździć do Berlina Zachodniego bez wizy. Autobus z wycieczką z zakładu pracy mojej mamy, kilka groszy w kieszeń i wyjazd około 19.00 z Poznania. Wraz ze mną pełne siedzenia ludzi handlujących towarem przywożonym stamtąd do kraju. Kto pamięta, ten wie o czym mówię. Same ekskluzywne produkty: czekolada z okienkiem, soczki w kartonikach, magnetofony, boomboxy, coca-cola w puszkach, kasety, dezodoranty, proszki do prania itd. Ludzie zwozili dosłownie wszystko i potem wystawiali to na bazarach. Ja byłem wtedy krótko po zdanym egzaminie czeladniczym i zacząłem nową pracę w wymarzonym zakładzie fryzjerskim w mieście. Jednakże słowo Zachód mocno elektryzowało, zatem gdy mama dała znać, że za kilka dni jest wyjazd i mają jedno wolne miejsce, to nie zastanawiałem się ani chwili.

 

W autobusie założyłem walkmana, odpaliłem swoje- do dziś pamiętam, że to był Godflesh- i podekscytowany zacząłem podróż. Wszyscy wkoło trajkotali co trzeba przywieźć, co się opłaca i co robić na granicy jak będą sprawdzać. Ja trochę przejęty, ale na luzie, miałem paręnaście marek w kieszeni i chciałem oglądać wielki świat.

 

Granicę osiągnęliśmy po trzech- czterech godzinach, było może koło jedenastej wieczorem. Kolejka autobusów, osobówek, ciężarowych i mnóstwo, mnóstwo ludzi. Kilka godzin czekania bez sanitariatów, bez bazy gastro i bez wiedzy kiedy nas przepuszczą. W końcu, w środku nocy, około 2 może 3 ruszyliśmy na Berlin. Wczesnym rankiem rogatki i enerdowscy pogranicznicy. Czułem się jak w czasie wojny. Twardy język, psy wiadomej rasy, budki strażnicze, sprawdzanie toreb, paszportów, po co jedziesz, dokąd jedziesz, czy masz tam rodzinę, czy wrócisz…kompletny cyrk. A potem wjazd do raju. Byłem w szoku i żadne miasto nigdy nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak Berlin wtedy. Autobus zaparkował na wydzielonym parkingu w samym centrum na Budapesterstrasse i towarzystwo rozbiegło się w poszukiwaniu dóbr konsumpcyjnych. Ja jeden ruszyłem na zwiedzanie. Chłonąłem każdy centymetr zachodniego świata. Fryzury, budynki, muzyka, sklepy, uliczni grajkowie, przechodnie- wszystko było inne niż w szaroburej, smutnej Polsce. Tego klimatu i tych towarów u nas nie było. Kupiłem sobie słynną czekoladę z okienkiem, do tego puszkę coli i siedząc koło spalonego kościoła na Kudammie czułem się najszczęśliwszy na świecie. W tamtym czerwcu byłem tam trzy razy. Potem dziesiątki wyjazdów na koncerty, muzealne zwiedzanie czy zwykłe zakupy. Później dowiedziałem się, że moi pradziadkowie Ambroży i Zofia wzięli tam ślub w 1908 roku przy Palisanderstrasse. Związki z miastem stawały się coraz ciaśniejsze. Poznałem ekipę z Coretex Records, a potem zaczęliśmy robić krótkie eventy fryzjerskie w mieście. Oak Beard Care, Abschnitt Eins, Vita Hair, Todi’s Barber Shop… z jednego z takich eventów powstał album ze zdjęciami i opowieścią oraz film. Gdzieś go można złapać w jakimś streamingu.

 

Berlin 4 maja 2024 roku. 

Swoiste spełnienie marzeń. Coretex to sklep, który jest hardcorową mekką dla wszystkich zainteresowanych tym rodzajem muzyki, to jest samo miejsce, z którym współpracowałem wiele lat przy wymianie/sprzedaży/dystrybucji płyt, a zarazem ten sam przybytek, który jest patronem angielskiego wydania mojej książki „Barbering. A complete guide to men’s haircuts”. Z właścicielami poznaliśmy się równo 30 lat temu podczas wspólnej mini-trasy koncertowej, podczas której nasz X Respect X supportował Szwedów z Refused i almighty 108. David z Berlina (wcześniej w straightedgeowym Charley’s War) w zastępstwie grał z tymi ostatnimi na bębnach. Jako, żem też bębniarz to się zakumplowaliśmy i do dziś się jakoś tam trzymamy w miarę blisko.

 

Dumą dla mnie i całej naszej bandy jest to, że zostaliśmy zaproszeni przez Davida i Andy’ego do barberskiego eventu do ich sklepu. To celebracja 36 urodzin tejże firmy, a liczba ta jest na Kreuzbergu magiczna, wszak stary kod pocztowy tej dzielnicy to właśnie 36.

 

Zatem już jutro zapach Steam Punk zmiesza się z berlińską ulicą i hardcorową muzyką. 

To wszystko wydarzy się naprawdę. Spodziewamy się zobaczyć sporo znajomych twarzy.

Coretex Records, Oranienstrasse 3, 12.00-18.00.

Się widzimy!

A.xxx & Jama.

 

CoreTex x  Pan Drwal x Depot2 x SO36 x Refuse Records

wróć do listy wpisów