DZIADEK, styczeń 2022

dodano: 26 stycznia 2022
DZIADEK, styczeń 2022
Dzień Dziadka.
Moich staruszków już dawno nie ma na tym łez padole. Kolejno odeszli blisko czterdzieści i ponad dwadzieścia lat temu…
Obu zapamiętałem dobrze i od obu nasiąknąłem niektórymi zachowaniami, którymi czasem trącę do dziś. Dziadek od ojca siedział na wprost telewizora. Ćmił i oglądał. Zagadywał nas, przebiegających przez ogromny salon małych kajtków i opowiadał historie sprzed wojny. Były to raczej zabawne dykteryjki z wtrącanymi słowami w języku wroga. Chodził przecież do podstawówki gdzie mówili tylko po germańsku. Jak zaczynałem Go jako tako rozumieć to był już mocno po siedemdziesiątce i żył bardziej wspomnieniami sprzed lat. Mimo, że byłem Jego pierwszym wnukiem Szulcem, to dla niego już chyba szóstym wnukiem w ogóle. Myślę, że nas berbeciów kochał, choć nie okazywał jakiejś specjalnej euforii na widok chmary dzieciaków, ale znosił to ze stoickim spokojem. Chyba był już zmęczony wszystkim co mu się przydarzyło w życiu. Dwie wojny, Cytadela, komuna, stan wojenny- każdy to znosi po swojemu i gdzieś tam się w człowieka odkładają te złogi…ale wesołkiem był.
Dla dziadka od mamy byłem TYM pierwszym. Był całkiem młodym dziadkiem jak się wyklułem, bo ledwie skończył pięćdziesiątkę. Zawsze miał dla mnie czas, ale przede wszystkim dziadek był człowiekiem renesansu. Wszystko umiał i wszystko wiedział. Mimo niedokończonej przez ciężkie czasy edukacji był bardzo oczytany. Typ uniformu: fryzjer, milicjant, tramwajarz. Rodzinny i niezwykle łagodny człowiek. Dla dzieci i wnuków wszystko i ponad wszystko. Nigdy nie stękał i nie marudził, a jak trzeba było wykonać pracę to trzeba było i tyle. Trochę się przekomarzał z babcią, ale wszystko w granicach cywilizacyjnej normy. Do końca na pełnych obrotach, aż do udaru…, który tego silnego, mocnego faceta poskładał na łóżku jak niemowlaka…ech…
Moi dziadkowie to była naprawdę stara szkoła. Nie chodzi mi tu o wiek. Chodzi o pewne zasady. O podejście do fundamentów, do życia i do ludzi. Mimo, że różnili się od siebie, bo każdy miał inny start, inne pochodzenie i wykształcenie, to jednak to od nich wziąłem w swoim życiu najwięcej. Obaj byli śmieszkami i potrafili podprogowo wykształcić we mnie nawyki, których trzymam się do dnia dzisiejszego. W obu domach pamiętam chowane pod kocami nagotowane pyry, co by nie ostygły jak dziadkowie wrócą z tyry...
To oni nauczyli mnie poznańskiej roboty. Nauczyli mnie tego, że nic nie jest w życiu za darmo, że warto być przyzwoitym, że wszystko osiąga się własnymi rękami i że czasami trzeba trzasnąć pięścią w stół. Wiem, że to banalne. Wiem, że w tych czasach to niemodne. Wiem, że teraz można więcej, lepiej i czyimś kosztem. Ale ja tak nie chcę. Dzięki temu mogę spojrzeć co rano na siwą brodę w lustro i wciąż mieć powody do zadowolenia.
Ale, by the way...pisząc moje książki do każdej z nich przemyciłem rysunki fryzur obu dziadków. Ciekawe czy ktoś zauważył którzy to?
Zdjęcie, które widzicie jest jedynym jakie mam, na którym jesteśmy w trójkę razem z dziadkiem po mieczu jak i tym od kądzieli.
R.I.P.
Najlepszości dla wszystkich dziadków!
A. xxx
wróć do listy wpisów