
DZIEŃ BABCI, styczeń 2025
DZIEŃ BABCI, styczeń 2025
Miałem to szczęście, że dobrze znałem obie moje babcie. Nie każdy ma taką możliwość ze względu na różne życiowe czynniki, ale w moim przypadku, aż do samiutkiej dorosłości dwie babcie były obok mnie. Gabriela i Władysława. Każda inna, a jakże do siebie podobne.
Nie ukrywam, że babcina opieka najczęściej polegała na nakarmieniu, położeniu spać i ciepłym odzieniu czyli generalnie byciu dobrze zadbanym, ale to przecież nic złego. Taka jest natura babci i choć wolałem przebywać z dziadkami, bo ich kosmosy wydawały mi się zawsze dużo ciekawsze, to z babcią jako niezwykle ważnym uzupełnieniem rodzinnej układanki było mi bardzo po drodze. Teraz kiedy nad tym myślę, to w babcinych pieleszach byłem zawsze dobrze zaopiekowany. Wszystko tam było takie bezpieczne, pachnące i trochę staroświeckie, choć w bardzo dobrym guście. Babciom brało się czasem na wspominki i choć to dziadkowie najczęściej uprawiają gawędę, to z ust starszej kobiety świat wyglądał trochę inaczej. Był naznaczony innym rodzajem przeżywania życia, trochę nawet cierpieniem niezrozumiałym dla wnuków obsiadających je dokoła jak matrioszki, a nawet zwykłym milczeniem po latach niełatwego okupacyjnego i powojennego życia w Polsce. W ich oczach widziałem jednak dużo szczęścia i radości z przeżywania zwykłych codzienności, co dziś przedstawiane jest jak masochizm, a w tamtych czasach było normalnością.
Moi dziadkowie za wszelką cenę chcieli mnie nauczyć życia, pracy, uczciwości i bycia szanowanym obywatelem, a babcie z jednej strony sekundując temu robiły im trochę na przekór, żeby nie przesadzali z tą surowością. Wszak dla jednych byłem pierwszym wnukiem w ogóle, a u drugich pierwszym synowskim potomkiem z tym nazwiskiem. Zatem moje życie też było od początku pod lekką lupą dziadkowo-babcinych oczekiwań i z punktu musiało być rozważne i odpowiedzialne. Zatem kiedy w nastoletnim wieku zacząłem chodzić na koncerty i dziwnie się ubierać, a moja fryzura raczej była potargana niż zaczesana, to ichnie reakcje bywały różne. Oni wszyscy po prostu nie chcieli, żebym ich zawiódł albo nie daj Boże zszedł na tak zwaną złą drogę. Na swoje szczęście ja też wcale nie chciałem ani jednego ani drugiego. Szukałem tylko swojej przestrzeni na planecie Ziemia, a jej w pierwszym okresie mojego życia więcej można było dostać u babci niż u dziadka. Po latach zrozumiałem, że oni się uzupełniali i tak samo jak rodzice, którzy w ferworze codziennej walki nie zawsze mieli czas na to czy tamto, to seniorzy rodu znali już małoletnie wybryki, bo przechodzili je na sobie i na swoich dzieciach. Rzadka to perspektywa w wieku średnim, a całkiem naturalna w senioralnym, więc babcie potrafią na wiele przymknąć oko i stać się sprzymierzeńcem ukochanego wnuczka w konfrontacji z rodzicielami.
U mnie też było tak, że ze swoimi babciami najczęściej chodziłem po sprawunki pomagając im taśtać siatki z towarem. Rynek Jeżycki i Targowisko Świt to główne destynacje, ale czasem trzeba było podjechać też gdzieś autobusem, co dla grzbieta w wieku przedszkolnym zawsze było atrakcją.
Od dziecka przejawiałem chęci artystyczno-malowniczo-rysunkowe. Dnia pewnego byliśmy z babcią już po zakupach. Ona zajmowała się pichceniem dla famuły, a ja zapytałem ją czy mogę porysować. Zgoda była od razu. Babcia kucharzy, a ja rysuję zawzięcie, z tym, że nie na kartce, a na świeżo bielutkiej wymalowanej przez dziadka ścianie. Babcia w krzyk, a ja miałem z 4-5 lat i nie wiedziałem w czym rzecz- przecież mi pozwoliła rysować! :)
Kiedy myślę o tym wszystkim po latach, to mam z babciami tylko dobre wspomnienia. Cieszę się też, że moje dzieci mogły poznać i zapamiętać jedną z nich i tym samym dobrze, że miały prababcię. Ja swoja pamiętam tylko jak przez mgłę.
Na zdjęciu jestem z poczciwą babcią Gabrielą Szulcową zwaną przez wszystkie wnuki po prostu babcią Elą, około pół roku po moich narodzinach. Poznań Jeżyce, po Gwiazdce 1971.
Dla wszystkich babć- całusy i przytulasy z okazji dzisiejszego święta.
Dużo zdrowia i więcej niż stu lat!
A Wy jakie macie wspomnienia ze swoimi babciami?
A.xxx & Jama.