KSIĄŻKA MIESIĄCA W JAMIE Grudzień 2025

dodano: 12 grudnia 2025

KSIĄŻKA MIESIĄCA W JAMIE Grudzień 2025

Sophie Hannah „Cicha noc Herkulesa Poirota” (Publicat S.A.2024)

 

Najpiękniejsze dwa tygodnie w roku to dla większości z nas czas wytchnienia, spotkania z rodziną oraz przygotowania do kolacji wigilijnej i obchodów końca/początku roku. Jednak nie dla wszystkich. Herkules Poirot jest jednym z tych, którzy pracują nawet w okresie bożonarodzeniowym, bo morderstwa popełniane w starych domach na angielskiej prowincji nie czekają do wiosny. 

 

Dostałem ten egzemplarz na zeszłoroczną Gwiazdkę od najmłodszego syna Franka. Ten grzbiecik wie, że tata i mama lubią oglądać serię ze słynnym detektywem, zwłaszcza w odsłonie z Davidem Suchet’em. Poza tym widzi na półce tomiki z tymże wąsaczem. A ten najnowszy przerobiłem podczas naszego targowego wyjazdu do Anglii, bo czytając chciałem poczuć na miejscu klimat starego wiktoriańsko-edwardiańskiego świata, domów porośniętych bluszczem i czających się w nich zagadek.

 

„Cicha noc Herkulesa Poirot” nie jest książką napisaną przez Agatę Christie. Popełniła ją Sophie Hannah, angielska powieściopisarka, zresztą mój rocznik, mając zgodę spadkobierców dorobku Christie na kontynuację jej dzieł. Hannah regularnie pisze kolejne części przygód byłego belgijskiego oficera policji. Tym razem przenosimy się do Norfolk, czyli tam, gdzie współcześnie mieści się siedziba firmy Captain Fawcett, ale cofamy się o prawie sto lat, bo do roku 1931, co z kolei jest w mojej opinii najlepszym okresem w opowiastkach o Poirocie.

 

Kilka dni przed Gwiazdką Herkuls Poirot marzy o odpoczynku siedząc w swym londyńskim apartamencie Whitehaven. Towarzyszy mu przyjaciel policjant Edward Catchpool. Obaj napawają się błogostanem nadchodzących Świąt. Niestety dla nich, a stety dla nas nieoczekiwana wizyta starszej pani zmusza ich do pilnego wyjazdu w celu wykrycia sprawcy jednego morderstwa i zapobieżenia kolejnemu. 

 

Ruszają więc obaj panowie do siedziby rodziny Laurier czyli posiadłości Frellingsloe House zwanej przez właścicieli pieszczotliwie Frelly. Dom jest angielski. Stary, zimny, surowy i pełen tajemnic. Ma też smak okropnego jedzenia przygotowywanego przez niejaką Enid Surtees. Kto był kiedyś w Anglii i jadł tamtejsze śniadania, będzie wiedział o czym mówię. Kto nie był temu powiem, że według mieszkańców Frelly jedzenie Enid to bezkształtna pulpa o wyglądzie gulaszu i smaku bez smaku. Dom stoi na urwisku, które podmywane przez Morze Północne wkrótce może sprawić, że całe domostwo spadnie z klifu w jego odmęty. W środku domu mamy typową dla powieści Christie rodzinną układankę. Wszyscy mieszkają razem, wyczuwalne są animozje, napięcia i miłostki. Dwie pary teściów, dwie pary małżonków, doktor i wikary to stały element lokatorski norfolskiego domostwa rodu Laurier. Na czas wykrycia sprawcy w posiadłości pojawiają się wezwani przez starszą panią na ratunek dwaj wybawcy oraz rzeczona dama.

 

Okres przedświąteczny to czas ubierania choinek. Herkules Poirot wpada na pomysł, aby tutaj przybrał on postać dodatkowego wyciagnięcia informacji od wszystkich, którzy biorą w nim udział. Zabawa jest pyszna, a mimo spokoju w domu akcja toczy się wartko. Co prawda wszystko toczy się swoim agatochristowym trybem co oznacza, że Sophie Hannah, mimo relatywnie młodego wieku dobrze odrobiła lekcję z angielskich intryg, wystroju wnętrz i obyczajów panujących w Wielkiej Brytanii na początku lat trzydziestych XX wieku. Książkę czyta się świetnie, autorka ma dobre pióro, a jak to zwykle bywa w kryminale najsłynniejszej architektki powieści z morderstwem w tle, wszystko wieńczy smakowity finał, podczas którego Herkules Poirot ubrany jak na ceremonię rozdania Oskarów powoli odkrywa karty. Wszystko po to by na końcu nieubłaganym palcem pokazać zabójcę. Rzecz jasna zabójca jest cały czas w orbicie domowników, bo konstrukcja powieści jest taka, żeby nawet nie wpadło nam do głowy kto nim jest. Oczywiście Wam tego nie powiem, sami przeczytajcie. Przy kominku, pod kocem albo na fotelu przy choince. Czyta się świetnie i niezobowiązująco, bo to jest lektura przyzwoitych lotów. Dobra fabuła z płynącym flow i przede wszystkim dobrym wzorcem od mistrzyni Agaty.

Brakuje mi tylko opisów fryzur i wąsów, a wiemy, że Herkules bardzo o to dbał.

Jakkolwiek czytamy w Jamie!

 

Wydawnictwo Publicat x Agatha Christie x Durabo

wróć do listy wpisów