KSIĄŻKA MIESIĄCA W JAMIE! Luty 2023
KSIĄŻKA MIESIĄCA W JAMIE! Luty 2023
Adam Pleskaczyński „ Wartheland. Dzieje zbrodni” (I.P.N. 2021)
Trudno o tym pisać na zimno. Zwłaszcza w dniu 23 lutego, 78. rocznicy kapitulacji poznańskiej Cytadeli…
Poznań i Wielkopolska wraz z Łodzią i przyległościami dołączonymi przez nadgorliwego namiestnika Arthura Greisera, stały się częścią tworu o nazwie Warthegau. Kraj Warty po naszemu… Dlaczego dołożono Łódź, Sieradz i okolice? Greiser miał ogromne ambicje i chciał więcej. Teren samej Wielkopolski to było dla niego za mało. Za wszelką cenę chciał zademonstrować Führerowi wzorcową krainę, która narodowym mlekiem i socjalnym miodem płynąc, miała być pokazowym terenem w oczyszczaniu z nie-niemieckiego elementu. Miała być szablonową ilustracją tego czym powinien być narodowy socjalizm wcielony w realne życie. Dla Niemców miał być rajem. Dla rdzennych mieszkańców stał się piekłem. Bo tak miało być.
Późne lato roku 1939 i wkroczenie wojsk niemieckich do naszego województwa od pierwszego dnia pokazywały kto tu rządzi. Kraj Warty eksperymentalnie udowadniał, że to jest możliwe, żeby jedna narodowość przytłoczyła i stłamsiła inne za pomocą wszelkich dostępnych metod.
Książka-album Adama Pleskaczyńskiego jest ilustrowaną historią (prawie) sześciu lat niemieckich zbrodni za pomocą administracyjno- policyjno- wojskowego zaprowadzania nowych porządków w Wielkopolsce. Wszystkie zmiany wprowadzano metodycznie, z zabójczą (dosłownie!) doskonałością poukładania każdego elementu życia po nowemu, po niemiecku, po narodowosocjalistycznemu i z bezwzględną konsekwencją. W tym wszystkim nie było miejsca na sentymenty. Dość powiedzieć, że nie ma u nas gminy, miasta czy wioski, w której nie byłoby do dziś pomnika, tablicy czy innego rodzaju upamiętnienia wymordowania Polaków w trakcie tamtych dni. Bo Niemcy nie mieli litości dla nikogo.
Każdy kto był Polakiem lub Żydem był w ich mniemaniu osobnikiem niższej kategorii. Rozstrzeliwaniom, wieszaniom i wymyślnym torturom nie było końca. Pojedynczo, zbiorowo, na widoku, po kryjomu, na placach, w lesie, w celi i na dziedzińcach. Każde miejsce było dobre dla niemieckiego oprawcy. Ukorzyć, upokorzyć, deportować, wybić, znieważyć i uprzykrzyć życie polskich obywateli, w celu, a to był element główny, wynarodowienia i wyrugowania stąd prawowitych właścicieli. Terror…
W książce czytamy arcyciekawe wprowadzenie, a potem zanurzamy się w zdjęciowym bezmiarze społecznej inżynierii wymyślonej na użytek nowego porządku świata. Bo bez znaczenia było czy jesteś kobietą, mężczyzną, dzieckiem, starcem czy dorosłym. Bez znaczenia było czy Niemcy bezlitośnie deportują, uciskają każdego dnia czy wprowadzają absolutny terror nie znany w tym wymiarze w żadnej innej części Europy, bo wszystko działo się dla dobra Fatherlandu i Führera, a koszty lokalnej społeczności miały być jak najwyższe i liczone we wszystkim. Rozkradanie, niszczenie, rujnowanie, palenie i anihilacja każdego elementu, który mógł kojarzyć się z polskością było na porządku dziennym.
To wszystko widzimy na setkach zdjęć. Poukładane chronologicznie i tematycznie ukazują bezmiar polskiej i żydowskiej nędzy versus niemiecka buta połączona z tępą siłą. Największe wrażenie robią obrazki z prześladowania kobiet, dzieci, ludzi starszych czy wyrzucania rodzin z domów dając im pół godziny na spakowanie dobytku. Wszystko w akompaniamencie twardej mowy, szczeku psów, przeładowywania karabinów…to słychać na tych zdjęciach…przejmujące jest nie to, że ludzie ludziom zgotowali ten los. Przejmujące jest to, że kulturalni i oświeceni ludzie zgotowali innym równie oświeconym ten los. Ci, którzy jedzą nożem i widelcem, a na co dzień zakładają elegancki garnitur traktują innych jak podludzi i gorzej niż zwierzęta…
Ta książka może być suplementem do wydanego lata temu "Raportu o stratach wojennych Poznania 1939-1945" pod redakcją panów Andrzeja Saksona i Andrzeja Skarzyńskiego. Tam policzono, na tyle ile to oczywiście możliwe, jakie dokładnie straty przyniosła niemiecka okupacja w naszym mieście. W „Wartheland. Dzieje zbrodni” unaocznimy sobie ile ludzkich tragedii kryje się do dziś za tym, co wtedy wymyślono. We współczesnym świecie zdjęcia mówią więcej niż tomy tekstów, ta publikacja więc nie tyle mówi co krzyczy. A nawet jeśli kiedyś wybaczymy, to na pewno nie zapomnimy niemieckich zbrodni. Końcowe zdjęcia pokazują powieszenie Greisera na poznańskiej Cytadeli. Tak jakby przez tę dziejową sprawiedliwość miało stać się zadość krzywdom polskiej narodowości. Gwoli prawdy, niewielu niemieckich oprawców wielkopolskiej ziemi zostało skazanych, a wielu dożyło spokojnej starości…dobrze, że choć ten jeden zawisł na sznurze.
Czytamy, kontemplujemy (i oglądamy) w Jamie!
Adam Szulc