KSIĄŻKA MIESIĄCA W JAMIE! Październik 2023
KSIĄŻKA MIESIĄCA W JAMIE! Październik 2023
Edward Brooke-Hitching „ Biblioteka szaleńca”, „Galeria szaleńca” (Rebis 2022)
Obie książki ukazały się w tamtym roku i z racji tego, że ja lubię czasem podglądnąć co tam w świecie kultury i sztuki się wyrabia, to…podglądnąłem tu i zaskoczyłem w tryby, delikatnie mówiąc, niecodziennych wrażeń.
Angielski autor Edward Brooke-Hitching jest synem antykwariusza, co poniekąd tłumaczy jego zamiłowanie czy nawet fascynację dziwnymi książkami i niecodzienną sztuką. Myślę, że coś jest w tym, że jak się na co dzień obcuje z tysiącami różnych egzemplarzy, które ojciec znosi do mieszkania, a po szkole wędruje się do jego antykwariatu, żeby odrobić lekcje na stoliku zawalonym tomami Londona, Shakespeare’a, Orwella i setkami innych, to największe dzieła najbardziej chodliwych pisarzy/artystów już nie robią na człowieku wrażenia. To co mogłoby wywrzeć takie wrażenie, że aż ma się ochotę napisać na ten temat? Myślę, że dziwy i dziwadła, które nawet w tym świecie są nieoczywiste. Książki opowiedziane w „Bibliotece szaleńca” są bardzo różne. Znajdziecie je w wielkościach lilipucich, albo monstrualnie duże, albo spisane na ziarenku ryżu, albo tak wielkie, że trzeba kilku osób, żeby je ruszyć z półki, albo drukowane na kurtce, albo takie, które rzucają urok, albo te, które są amuletami, albo te wykonane z żółtego sera, albo wyryte na kamiennych tablicach, albo spisane własną krwią, albo oprawne w ludzką skórę, albo stworzone z tkanek i piór zwierząt, albo z wydrążonym schowkiem na truciznę, albo z własnym wymyślonym alfabetem, albo z szyfrem marabuta niedostępnym dla nikogo poza samym twórcą albo, albo, albo…różniste białe kruki, które stały się nimi z powodu swej obrazoburczości, niskiego nakładu albo czasem pies jeden wie dlaczego to w ogóle kogokolwiek interesuje. Takie to między innymi dzieła można znaleźć w tym tomiszczu.
No tak, bo ta część pierwsza jest o dziwnych książkach czyli o tym co sprawia, że dla niektórych czytelników albo może raczej dla niektórych twórców papier to za mało. To dla tych, dla których napisać książkę to jedno, ale napisać taką, o którą się albo kogoś będą zabijać, to już jest coś o co warto powalczyć i stać się sławnym!
Mnie intryguje to dlatego, że po raz kolejny mam dowód na to, że ludzka natura jest niezrozumiała, niezbadana i nieprzewidywalna. To właśnie różni nas od tego czegoś co nazywa się teraz sztuczną inteligencją. Bo może i A.I. napisze najlepszą i najpiękniejszą książkę świata, ale czyż widział kto takiego robotka piszącego książkę własną krwią?
Ale co jeszcze tu jest smakowitego dla mnie również miłośnika książek, historii i barberingu? Pyszne są ryciny złodziei ciał przyłapanych na gorącym uczynku na cmentarzu. Po co to komu było? Londyński Cech Barberów-Chirurgów (zresztą bogaty w tradycję i dobra wszelakie) w XVIII i XIX wieku wielokrotnie postulował o to aby ludzie niejako zrzekali się swych ciał po śmierci podpisując stosowne papiery przed ewentualnym zgonem. Wszystko po to, aby rozpędzone koło postępu w postaci drepczących w miejscu adeptów chirurgów miało na czym się uczyć. Jednakże ilość chętnych do krojenia przewyższała podaż ciał, stąd niektórzy młodzi zapaleńcy namawiali rabusiów, a nawet morderców o świeży towar. Chęć zysku była tak duża, że w pewnym momencie w początku XIX stulecia rodziny musiały wystawiać przy trumnach straż obywatelską w celu ochrony zmarłych, po to, żeby nie został porwany i poddany dogłębnej obdukcji z udziałem skalpela.
Ciekawe są opisy książek z rozdziału o siłach nadprzyrodzonych, a w nim ryciny diabłów i stworzeń nie z tej ziemi. One najczęściej mają obfite brody i wąsy, ale w niektórych religiach jest dokładnie na odwrót- diabeł jest ogolony tak gładko, że aż mu się paszcza świeci. Powtórzę więc tylko, że ludzka natura jest interesująca dlatego, że jest nie do przewidzenia.
Kończąc kurioza wydawnicze przechodzę do dziwów kultury i sztuki, a tu też jak i w przypadku tematu bibliofilskiego jest czasem bardzo kolorowo, a czasem bardzo strasznie, bo „Galeria szaleńca” jak sam tytuł wskazuje przenosi nas na oddział zamknięty artystów czyli tam, gdzie tylko oni rozumieją się wzajemnie i posługują własnym językiem- językiem sztuki. W tym tomie obcujemy między innymi z wielką gwiazdą współczesnych wystaw, którą zawsze jest Hieronim Bosch- akurat jego to nie mogło tu zabraknąć, bo jego „Ogród ziemskich rozkoszy” to umyślnie skonstruowane dziwadło na potrzeby pełnego zrozumienia ludzkiej natury. Człowiek czy to w piekle, na ziemi czy niebie jest wciąż tym samym małym człowieczkiem z milionem swoich wad i przywar. Ale dzieła mistrza średniowiecznej kasandrii to tylko mały wycinek obrazkowego szaleństwa, które na nas czeka w tejże galerii. Znajdziemy tu obrazy, plakaty, makaty, ryciny, rysunki, grafiki, rzeźby, arrasy, freski, sztukaterie, wycinanki, dziwadła, odciski stóp, falsyfikaty i oryginały- wszystko inne od tej sztuki, do której my maluczcy jesteśmy przyzwyczajeni. Mnie się pytanie narzuca jedno czy są to próby bycia sławnym za wszelką cenę, przesuwania granic tak zwanego artu czy przejawy galopującego szaleństwa? A może wszystkiego naraz? Jakkolwiek oglądam i czytam z zapartym tchem, bo ile w człowieku jest energii, żeby robić rzeczy kompletnie do życia niepotrzebne? To jest kolejne co nas różni od wspomnianego już wyżej A.I.…
Rzemieślnicze i fryzjerskie akcenty? Są, a jakże!
Rzemiosło piekarskie reprezentowane jest przez obraz Dalema z XVI wieku, na którym piekarze dekapitują klientów, zamieniają ich głowy na kapuściane, a te prawdziwe wypiekają w piecu. Mocne? Takich kwiatków jest tu więcej.
Fryzjersko znajdziemy portrety różnych dziwaków w tym jeden z nich z fryzurą z owoców, inny z irokezową grzywką, ale za to z przebitym okiem włócznią, każdziutki włosek amerykańskich prezydentów wyrzeźbionych w Wirginii w kamieniu, rysunki chińskich wąsaczy, akwarele płonących włosów, obrazy kobiet z brodą, rysunkowa satyra na XVIII wieczne peruki, wspaniale oddane fryzury i zarosty zaporoskich Kozaków i crème de la crème „Ranny człowiek” czyli edukacyjne książki i ryciny średniowiecznych chirurgów.
Sztuka nowoczesna ma też tu trochę swojego miejsca, ale ten tom nie jest poświęcony jej samej jako takiej, a pewnym odchyleniom, które dla laika są ciekawe. Co do jednak nowoczesnego podejścia do sztuki, to przypomina mi się pewna sytuacja w jednym z berlińskich muzeów. Przed laty byliśmy tam na wystawie nowoczesnych form i w pewnym momencie zauważyłem dużą grupę ludzi cmokającą i dyskutującą z zachwytu nad dziełem, którego nie widzieliśmy. W tym czasie gdzieś nam się zawieruszył w tłumie mały Nikodem, więc w jego poszukiwaniu przedarłem się przez ten tłum, a Niko siedział sobie spokojnie na eksponacie, którym były zwykłe sanki.
Oba szaleńcze tomy wydane są wzorcowo. Twarde oprawy, potężna ilość materiału, wszystko bardzo sensownie posegregowane, mnóstwo zdjęć i obrazków, świetne opisy, w ogóle świetne teksty, a poza tym poruszono tu niezwykle ciekawe tematy.
No chyba jedyne czego mi brakuje, żeby coś z nich wyskakiwało jeszcze…może następnym razem?
Jak to powiedziano w „Alicji w Krainie Czarów”: tylko wariaci są coś warci. A oba tomy traktuję jako pochwały nieprzeciętności.
Ja polecam gorąco na zimowy czas, a my czytamy w Jamie!
Adam Szulc.