MOKRO CZY SUCHO? grudzień 2023

dodano: 01 grudnia 2023

MOKRO CZY SUCHO? grudzień 2023

Kolejny ważny dylemat zawodowy. Strzyżemy na mokro czy na sucho?

Przez stulecia w męskich fryzjerniach podcinano włosy bez użycia wody. Potem (od początku dziewiętnastego wieku) do pomocy w skracaniu, ale przede wszystkim przy układaniu włosów używano płynów i toników o różnych właściwościach (przeciw wypadaniu, przeciwłupieżowe, przeciw przetłuszczaniu, pro witaminowe, słynna woda fryzjerska i wiele innych), choć to w zasadzie były tylko pierwsze eksperymenty z mokrym na głowie. Mycie włosów w zakładzie fryzjerskim to dopiero przełom XIX i XX wieku, a masowe strzyżenie na mokro to dopiero lata sześćdziesiąte i później. W powojniu w zakładach fryzjerskich cenniki rozgraniczały strzyżenie na sucho i na mokro. Ta pierwsza usługa była tańsza, zatem ta druga metoda przez to, że droższa, to sprawiała wrażenie bardziej eleganckiej (i w zasadzie można powiedzieć, że taką jest). Strzyżenie na sucho bardzo długo schodziło z peryskopu fryzjerskiej braci. Wydawało się być tradycyjne, „zawsze tak było”- mawiano, a używanie staroświeckich rozpylaczy na wodę z pompką (zresztą posiadających duszę i styl, choć nie do końca wygodnych) w jednej ręce, a grzebienia w drugiej wymagało pewnej ekwilibrystki. Tako się jednak stało, że zmiana ogólnej koncepcji strzyżenia pana Edmunda Rofflera (1899-1992) oraz moda na długie włosy (lata sześćdziesiąte i później aż do końca osiemdziesiątych) sprawiły, że szybkie flattopy i cięcia maszynką ręczną zamieniono na matematyczną perspektywę bliższą teorii Vidal Sassoona odstawiając do lamusa staroświeckie, choć ciepłe cięcia, które powoli odchodziły do coraz bardziej zamierzchłej epoki.

 

Dlaczego zaczęto strzyc na mokro? Wszystko w naszym zawodzie zawsze wynika z historii i przemian społecznych, a często nawet politycznych. W tym wypadku przedstawiam takie wytłumaczenie. Wspomniany już Amerykanin Ed Roffler mając skończone 60 lat (to był rok 1959) zaprezentował światu swą nowatorską technikę strzyżenia brzytwą na mokrych włosach. Od tego się zaczęło, ale najpierw było właśnie rzeczone strzyżenie brzytwą, bo nożyczki na mokro to jeszcze kilka lat, a to z kolei za sprawą pojawiającej się kontestacyjnej mody długowłosych. Roffler trafił ze swoim sposobem cięcia na dobry czas, ale niestety męscy fryzjerzy nie chcieli zajmować się długimi włosami i obrażali się na nowe trendy, więc klienci poszli na dział damski gdzie panie umiały pracować z długościami na mokro. One myły włosy przed strzyżeniem i miały je od razu mokre bez używania rozpylaczy- to kolejna różnica. Stamtąd przyszło to w końcu do męskich fryzjerni, zwłaszcza do tych barberów, którzy nie bali się nowych wyzwań i chcieli doświadczać innych możliwości w branży.

 

Ś.p. pan Zbigniew Teszner, poznański fryzjer męski, a zarazem mój nauczyciel technologii w technikum fryzjerskim, często mawiał, że w Polsce z trzech powodów zaczęto w latach siedemdziesiątych strzyc włosy na mokro. Pierwszym było ograniczenie wdychania przez fryzjera drobinek ściętych włosów, które są efektem ubocznym usługi, a zwłaszcza przy technice cięcia nożyczkami przez grzebień jest ich mnóstwo. Notabene wtedy strzygło się partiami budując fryzurę powoli czyli przycinało się kilka razy w jednym miejscu kilkukrotnie okrążając głowę klienta i za każdym kolejnym razem skracając po trochu, ale jednak coraz mocniej. Stąd resztek drobnych suchych włosów w powietrzu było sporo. Poza tym omiatanie płaszczyka karkówką z suchych zalegających włosków na podwłośniku też rozwiewało je w powietrzu. Do tego jak nie zrzuciło się włosów z płaszczyka przed suszeniem, to kolejna porcja fruwała nad głową. Drugim powodem była kumulacja szkodliwych pyłów na włosach, które również były wdychane przez fryzjera. Pan Teszner opowiadał, że resztki fabrycznych i miejskich zanieczyszczeń, a nawet kurz osiadały na włosach i kiedy ruszało się je grzebieniem wbijając się w głębię głowy one- nie zawsze widoczne- drażniły nos i płuca. Należy więc pamiętać, że usługa fryzjerska nie jest li tylko samą usługą w sensie stricte, ale fryzjer w zasadzie cały czas przy pracy rozmawia, więc, chcąc nie chcąc, otwierając usta wdychamy wszystko co w najbliższej okolicy.

 

Fakt jest taki, że społeczeństwo wtedy- przynajmniej w miastach i miasteczkach- było bardziej robotnicze, więc pyły z zakładu pracy osiadały na człowieku. Oczywiście ludzie myli się po pracy w pracowniczych łaźniach, ale nie zawsze kończyło się to codziennym myciem głowy. Zresztą mit, także rozpowszechniany przez fryzjerów, że częste mycie włosów jest szkodliwe pokutował długo i po dziś dzień znajdzie się ktoś kto nagle zapyta czy do fryzjera przyjść z umytą głową czy brudną. Ale, żeby nie uciekać od tematu. Trzeci powód, dla którego zaczęto strzyc włosy na mokro, to łatwość ich strzyżenia i dzielenia na sekcje, szybsze znalezienia punktów na głowie, sprawniejsze i dokładniejsze rozdzielenia przedziałka czy możliwość bezpiecznego i dokładnego ślizgania brzytwy, ale i nożyc po włosach. Jednakże, i to najbardziej podkreślał pan Teszner, zminimalizowanie wdychania pyłów z włosów przez fryzjera było według niego najistotniejsze. Wróciliśmy więc do punktu wyjścia tych rozważań, choć ja sądzę, że każdy z tych trzech punktów jest ważny.

 

Kiedy wiosną 2019 roku spotkałem się z Antonim Mancinellim- najstarszym barberem świata według Księgi Rekordów Guinessa- a miał wtedy świeżo skończone 108 lat i wciąż był czynny zawodowo, opowiadał mi różne wspomnienia ze swojej zawodowej kariery. Siedzieliśmy w zakładzie fryzjerskim „Fantastic Cuts” prawie dwie godziny pociągiem na północ od miasta Nowy Jork gdzie szacowny senior pracował. Jedno z najciekawszych dla mnie wspomnień dotyczyło właśnie strzyżenia na sucho. Opowiadał, że mając dwanaście lat zaczął pracę w lokalnym barber shopie (a był to rok 1923) i przez pięćdziesiąt lat większość strzyżeń odbywała się na sucho lub z użyciem tak uwielbianego w Ameryce toniku na końcu usługi (nasz bohater preferował „Lucky Tiger”). Mniej więcej w latach siedemdziesiątych Mancinelli zaczął odczuwać dolegliwości w płucach. Coś go dusiło w klatce piersiowej, często kaszlał, a leki przepisywane w lokalnej przychodni nie na wiele się zdawały. Po zrobieniu dokładnych badań okazało się, że nasz bohater ma w płucach kulkę zbitych włosów wielkości piłki do golfa! Wszystko to przez typowe fryzjerskie zachowania: strzyżenie na sucho, obmiatanie suchych włosów, rozwiewanie resztek za pomocą suszarki i rozmawianie w trakcie tych wszystkich czynności…

 

Kulkę ostatecznie operacyjnie wyciągnięto i Antoni Mancinelli przepracował kolejne pięćdziesiąt lat bijąc absolutny rekord świata 96 lat w zawodzie fryzjera męskiego.

Inna opowieść to pani Bogumiła Filipowicz z Ciechanowa. Rozmawiałem z nią dwukrotnie do mojej książki do rozdziału „Spotkania z mistrzami” („Następny Proszę!” Wydawnictwo Zysk i S-ka 2020) i okazało się, że strzyże ona swoich męskich klientów głównie metodą na sucho. Jak można tam przeczytać: „…do dziś strzyże i pracuje (…) „na sucho”. Twierdzi, że przy takiej obsłudze widzi każde niedociągnięcie na włosach, włosy się lepiej układają i mają w sobie więcej naturalności. Mało osób tnie teraz w ten sposób. (…).” Pani Bogusia na swoim przykładzie pokazuje, że każdy ma swój pomysł i że na tym da się budować swoja siłę.

 

Najczęściej podczas konkursów fryzjerskich regulamin mówi, że włosy modela mają być zaczesane na mokro do tyłu. Ma to sprawiać wrażenie, że wszyscy wyglądają tak samo vide mają równe szanse. Dla mnie to był zawsze absurd. Moim zdaniem na mokrych zaczesanych do tyłu włosach nie widać czy model nie jest przygotowany aby startującemu było łatwiej. Nie mogę dociec, w którym roku to się zmieniło, ale od starszych fryzjerów wiem, że wcześniej włosy podczas konkursów bywały suche i wtedy rzeczywiście komisja kontrolująca przebieg zawodów widziała czy włos jest długi, krótki i czy jest już podcięty albo podrasowany. Na wszystkich egzaminach, które zdawałem w swoim życiu włosy modela przed rozpoczęciem konkurencji zawsze musiały być suche. Podczas przygotowywanych albo organizowanych przeze mnie konkursów i egzaminów czeladniczych z fryzjerstwa męskiego dokładnie takie jest zalecenie, aby włosy przed rozpoczęciem się danej konkurencji nie były zmoczone w celu, który wyjawiłem chwilkę wcześniej. 

 

Ja często strzygę na sucho, ale bardzo rzadko całą głowę. Najczęściej początek strzyżenia oraz finalne drobne wykończenia po umyciu i wysuszeniu. Wszelkie dorównania na flat topie również kończę na sucho. Jednak do pełnych strzyżeń uważam metodę na mokro za idealną. Włos się nie rozwiewa, można wygodnie poukładać sobie całą geometrię, nożyczki stabilnie wykonują swoją robotę, a brzytwa nie robi dziur ani prześwitów.

 

Zatem na mokro czy na sucho? Obie metody są ważne i obie mają swoich zwolenników, ale tak jak i w przypadku wyboru między maszynką i nożyczkami zalecam umiar w radykalnych opiniach. Do kolejnych etapów strzyżenia warto wybrać dwojakie metody. To nam dała historia zawodu i różne do niego podejście na przestrzeni wieków.

Dobrego dnia-

A.xxx

wróć do listy wpisów