NAJWIĘKSZY BARBER POLE ŚWIATA, sierpień 2024

dodano: 08 sierpnia 2024

NAJWIĘKSZY BARBER POLE ŚWIATA, sierpień 2024

Wisconsin.

W zasadzie to do tego stanu przylatuje się z Europy rzadko. Bardziej jest traktowany jako przelotowy, zwłaszcza jak ktoś pędzi na Zachód, na dalekie rubieże albo zwiedzić wykute w skale cztery twarze prezydentów, które od tego miejsca są jeszcze dobre dziewięćset mil. Można też zwiedzić i pobyć na festiwalu musztardy wraz z przyległym do niego muzeum i lokalnym festynem (co skwapliwie uczyniłem). Wszak ten stan jest nazywany rolniczym, wiejskim, serowym czy żywieniowym, bo pola ciągną się po horyzont. Taki jest urok fly-over states i kto tego nie akceptuje, ten niech tu lepiej w ogóle nie przyjeżdża, ale urok przyrody, małych miasteczek i ludzkiej życzliwości jest ogromny. Gwoli szybkiego wyjaśnienia wytłumaczę, że fly-overs to te stany, nad którymi przelatują samoloty ze wschodu na zachód Stanów Zjednoczonych. W potocznym języku oznacza to po prostu, że taki twór nie jest Kalifornią/Newadą ani Nowym Jorkiem/Waszyngtonem, tylko środkowym zachodem (w ich mniemaniu pustką intelektualną i pustynią miejską), który najlepiej pokonać w powietrzu, żeby się z nikim nie spotykać i nie mieć nic wspólnego z redneckami.

 

Ja chciałem tu jednak przyjechać, ponieważ dla fryzjera męskiego miejscowość Elkhart Lake w stanie Wisconsin to jeden z kamieni milowych w amerykańskim barberingu. To tu mieści się największy barber pole świata na pomalowanym elewatorze zbożowym. Ten pochodzący z początku XX wieku kilkunastometrowy kolos mieści się przy barber shopie, który już niestety nie istnieje. Jego właściciel David Allen Gumienny pomalował silos w przeplatane barberskie kolory niebieski-biały-czerwony w 1976 roku i przepracował obok dobre pięćdziesiąt lat. Zmarł półtora roku temu pozostawiając pusty lokal i ogromny trójkolorowy walec dla potomnych, ku chwale barberskiego rzemiosła.

 

Barber Pole w Stanach jest szanowanym i chronionym prawnie symbolem branży barberskiej. Nie może go wywieszać nikt kto nie skończył barber college, a licencja na zawód jest tu niezwykle ważnym elementem tożsamości zawodowej. Trzy kolory symbolizujące krew żylną, tętniczą i bandaże wprost nawiązują do wczesnośredniowiecznej sygnatury cyrulików i balwierzy oraz ich przynależności do szanowanego cechu.

 

W nowym wydaniu mojej książki ”Następnym Proszę!” znajduje się duży rozdział o amerykańskich barber shopach, ich historii, wyjątkowej tradycji, kłopotach, symbolach i dziwactwach. Zachęcam jak ktoś przy chwili ma czas, żeby tam rzucić okiem, bo jakże różne jest to spojrzenie i to życie tutaj. Po prostu emigranci europejscy zbudowali ten kraj na innych fundamentach co na każdym kroku widać, a umiłowanie do pracy i tradycji to widać jeszcze bardziej.

 

A ja pędzę pospołu trasą Johna Steinbecka z 1960 roku („Podróże z Charleyem”) i siedemnaście lat później Waldemara Łysiaka („Asfaltowy saloon”). Zwłaszcza ta ostatnia pozycja wywarła na mnie wielki wpływ i nieposkromioną chęć zwiedzenia zwykłej Ameryki. Gdy czytałem to jako czternastoletni smark marzyłem o przestrzeniach, hamburgerach, koka koli i kolorowym świecie. Recenzja tej książki jeszcze w tym miesiącu na naszym fanpage’u w cyklu KSIĄŻKA MIESIĄCA. Zarówno Steinbeck jak i Łysiak pędzili od Chicago (ten pierwszy miał tam początek drugiej części podróży, a polski pisarz tam właśnie startował), a i ja wyruszyłem z tegoż Wietrznego Miasta, zatem po części (aż do Wyoming) nasza droga się pokryje.

 

„Idź na zachód młody człowieku”- to dziewiętnastowieczne hasło przyświecające pionierom prącym od rzeki Ohio aż do samej Kalifornii jest moim motto w tej podróży. Jak będę miał czas to jeszcze coś tutaj skrobnę, bo mam nadzieję co nieco zobaczyć, w tym na pewno chcę obejrzeć tych czterech kamiennych dżentelmenów oraz kutego od lat i na wieki przez polską famułę Szalonego Konia.

 

Dobroci wszystkim i widzimy się stacjonarnie od czwartku 21 sierpnia, a 7 września zapraszam na Ósemkę Jamy.

Jadę przed siebie dalej!

A.xxx

wróć do listy wpisów