OBOSTRZENIA 3 i nie tylko…, kwiecień 2021

dodano: 24 kwietnia 2021
OBOSTRZENIA 3 i nie tylko…, kwiecień 2021
Dopiero dziś piszę o swoich odczuciach po środowej konferencji pana ministra. Nie zrobiłem tego od razu, bo musiałbym połowę tekstu wykropkować. Emocje były tak silne, że ledwo powstrzymałem się od użycia obelżywości i wyrzucenia telewizora przez okno. Jak pewnie wszyscy wiecie i my się też tego w środę dowiedzieliśmy część Polski nie zasługuje na profesjonalne usługi fryzjerskie. Rzecz jasna lepsze jest strzyżenie w piwnicy niż dobra, czysta usługa w legalnym płacącym podatki, zusy i pensje miejscu. Część Polski beauty z jakichś powodów- w sumie to z powodu bliżej nie znanych i enigmatycznych liczb- jest nadal zamknięta. To jakieś absurdalne restrykcje, bo przecież ciągle możemy migrować z miasta do miasta i strzyc się w ościennym województwie. Chyba nie jesteśmy jednak, jak nas ciągle zapewniają jednolitym krajem. Wciąż są lepsi i gorsi. My to ci drudzy. Widać, że to wciąż siedzi w decyzjach urzędników centralnych. Ale też w dziennikarzach z głównego nurtu. „Fryzjerzy już są otwarci!”- obwieszczają z radością rozglądając się wokół siebie. Może i tak, ale nie w pięciu województwach. Jedna trzecia kraju została odcięta od normalnych usług. Stygmatyzowanie ludzi- znamy to z historii. Teraz czekamy na mur graniczny albo drut kolczasty, żeby autobusy z klientami od poniedziałku nie wyjeżdżały do kosmetyczki z Katowic do Krakowa….
 
Daleki jestem od dzielenia ludzi. Nie winię przecież tych mieszkających w innych województwach za to co się stało- każdy chce żyć i cieszy się z tego, że działa, a my….musimy jeszcze czekać- tylko na co? Powtórzę co pisałem kilka dni temu: chcemy dokładnej wiedzy na temat tego co ma określić nasz powrót. Czy będzie to ilość dzienna zakażonych (jaka?). Czy będzie to dzienna ilość zgonów (jaka?). Czy będzie to ilość osób przebywających na oddziałach kowidowych (jaka?). Czy będzie to ilość osób pod respiratorami (jaka?). W czwartek na drugim miejscu pod względem zachorowań było Mazowsze. Czy to oznacza, że jeśli w innych województwach niż tyfusia piątka nagle wzrośnie to będziecie je też znowu zamykać? I tak się będziemy bawić w kotka i myszkę?
Nasze branżowe rozgoryczenie i rozczarowanie decyzjami z centrali są wielkie. „Centrala nas ocali”- czterdzieści lat temu śpiewała szyderczo Brygada Kryzys- jakie to ciągle aktualne. Przypadkowość podejmowanych decyzji ma pokazać, że coś jest robione, a koszty są przerzucane na przedsiębiorców. Dodam, że te koszty to nie tylko pieniądze. Mimo społecznej odpowiedzialności legalnych zakładów fryzjerskich część lokali nie odzyskała pełnego składu klientów sprzed pierwszego lockdownu. Mimo trudnego roku nikt z nas nie narzekał i ciężko pracując próbowaliśmy odbudowywać swoje pozycje. Aż tu nagle kolejna niespodzianka w postaci drugiego lockdownu, a potem przedłużania postoju dla tych gorszych…Poradzimy sobie- to wiadome- ale po co komu te nerwy, brak stabilizacji, decyzje ad hoc i nasza, jeszcze większa nieufność do tych ONYCH?
 
Bardzo dobrego wpisu krótko po tej decyzji dokonał mój przyjaciel Mateusz „Jesse” z Jarocina. Wspieramy się od lat. W emocjonalnych (trudno się dziwić!) słowach napisał między innymi: „…Wielkopolscy fryzjerzy, barberzy bohaterami narodu? …Mam lat 33, a od 18 lat jestem świadomy i zawsze mi wpajano, że narzędzia po każdym kliencie muszą być starannie umyte i zdezynfekowane! Dystans między stanowiskami, również musi być zachowany bo inaczej nie da się pracować! Więc niech mi ktoś w końcu wyjaśni o co chodzi, skoro w kauflandzie, lidlu czy innej biedronce mijam miliony ludzi, dotykam wózków, produktów co inni i wszystko jest ok?”. Rozmawialiśmy potem z Jessem długo o tej błędnej decyzji rządu konstatując, że to my na samym dole zapłacimy za tak zwane BEZPIECZEŃSTWO narodu! Ja krótką chwilę później byłem w małym sklepie spożywczym- ekspedientki za pleksą bez masek, tłum ludzi nieadekwatny do metrażu, jedna dezynfekcja do rąk…W niby- zamkniętych marketach budowlanych tłumy….a my zamknięci! O co tu chodzi?
Ech…wziąłem się i wyjechałem bladym świtem na jeden dzień do Kołobrzegu. Jestem nad morzem, żeby przewietrzyć głowę i złapać myśli po tych wszystkich bzdurach i medialnych szczekaczkach jakie się ostatnio dzieją. Dlaczego tu? Mam kilka kołobrzeskich łączników…
 
Po pierwsze z Pyrlandii najbliżej. Po wtóre pierwszą książkę „Fryzjer Męski” zadedykowałem mojemu dziadkowi Władkowi Bartkowiakowi, który uczył się fryzjerstwa męskiego w tym właśnie mieście. Działo się to w czasie okupacji w latach czterdziestych gdzie został zesłany do Rzeszy na tak zwane roboty. Przypomnę, że wtedy Kołobrzeg był po tamtej stronie mocy. Poza tym o Wale Pomorskim i walkach o Twierdzę K. uczył się chyba każdy nastolatek za komuny, a mój dziadek zawsze dopowiadał w tej kwestii swoje trzy grosze. Patrząc na to z drugiej strony- gdyby dziadka nie zesłali, to nie poznałby babci (też zesłanej) i nie byłoby ciągu dalszego:)
Pierwsze moje wakacje w czerwcu 1972 roku jako niespełna roczny berbeć spędziłem z rodzicami właśnie w Kołobrzegu i mam stamtąd serię czarno- białych fotek. Słynne zimne prądy nie robiły na mnie wrażenia, bo nasz jeżycki pokój podczas mojej pierwszej zimy na tym łez padole był nieogrzewany. A zimy wtedy- o mili państwo !- były konkretne. W 1986 roku strzygłem kumpla do statystowania w „Pograniczu w ogniu”. Jeden odcinek też miał miejsce w K.!!!
Moja prababcia Ania leży tu na cmentarzu. Spróbuję odnaleźć jej grób, na którym nigdy nie byłem, żeby świeczkę zapalić. Powiedzieć, że prababcia miała ciężkie życie to jak nic nie powiedzieć. Sama wychowała piątkę dzieciaków i przeżyła dwie wojny (obie światowe jak mawiała babcia Pawlakowa z „Samych swoich”)- co tam więc ten nasz parotygodniowy lockdown? Może więc to sobotnie wietrzenie głowy będzie miało też akcent próby zrozumienia kolejnych zakazów? Boli najbardziej tylko ta niesprawiedliwość…
Trzymajmy się więc my zdegradowane województwa drugiej kategorii- Wielkopolskie, Śląskie, Dolnośląskie, Opolskie i Łódzkie…
Klienci- Wy czekajcie na nas.
My ostrzymy sprzęty na Was.
A ja łapię powietrze orzeźwiając umysł z szumem Bałtyckiej wody, chłodną bryzą, północnym wiatrem, przenikającą stopy temperaturą i lekkim słońcem. Mówiąc krótko- zaślubiny z morzem!
To ja się tu jeszcze trochę pokręcę, pomyślę, zjem jakiegoś laguna i wracam do siebie:)
Do rychłego zobaczenia.
A. xxx
wróć do listy wpisów