OPERACJA NIDERLANDY, kwiecień 2024

dodano: 19 kwietnia 2024

OPERACJA NIDERLANDY czyli holenderska przygoda Jamy! kwiecień 2024

Wyjazd na tegoroczne targi Barber Society Live w Amsterdamie zaplanowaliśmy stosunkowo wcześnie. Tym razem mieliśmy pewność, że pojedziemy całą bandą, bo rok 2023 był tam dla nas introdukcyjnie dobry. Zatem przygotowywaliśmy się intensywnie, jak w zasadzie do każdej rzeczy którą robimy. Narzuciliśmy sobie stosunkowo dynamiczny plan, ale to jest to co lubimy: zaplanować po czubek czapki i potem wykonać, najlepiej z naddatkiem.

 

W poranek piątkowy 12 kwietnia nastąpił start spod Jamy. Zostało zajętych 9 miejsc, bo oprócz podstawowego składu grupy dołączyli do nas Grzegorz i Artur z Warszawy, którzy coś tam o nas kręcą. 

 

JAN PIET JORIS EN CORNEEL czyli TONI.

Już około godzin popołudniowych zawitaliśmy do pierwszej destynacji, do mojego wieloletniego korespondencyjnego frenda Toni’ego. Prowadzi on barber shop Jan Piet Joris en Corneel w urokliwej miejscowości Spanbroek. Mieści się to to 45 minut na północ od Amsterdamu, a Jego zakład to przecudne, kolorowe i kompaktowe miejsce, które ma maksymalnie 10 metrów kwadratowych. Każdy jego centymetr jest wypełniony płytami, obrazkami, zdjęciami i wszystkim tym co definiuje Toni’ego. Rzecz jasna barberskie artefakty również występują tam w dużej sile. Tradycyjna wymiana podarków, dużo radości, dobra muzyka, wpis do naszej księgi, masa fotek, zakupu produktów, spotkanie z synem mistrza ceremonii i zwiedzanie Jego domu- to wszystko wynagrodziło wielogodzinną podróż. Tamże wewnątrz barber shopu nastąpiło strzyżenie włosów właściciela, a w roli barbera wystąpiłem sam osobiście. Toni zakończył nasze spotkanie z flattopem na głowie- a jakże by inaczej!- i nam już było w drogę, bo sobota zapowiadała się jeszcze bardziej kosmicznie.

 

NEW YORK BARBER SHOP czyli ROBERT LAGERMAN.

Z Amsterdamu do Rotterdamu droga przebiegła sprawnie. Pierwsze spotkanie tego dnia miało miejsce w Hotelu New York i barber shopie o tej samej nazwie. Robert Lagerman, właściciel miejsca jest prawnukiem swojego dziadka Johannesa- rotterdamskiego barbera z końca XIX wieku. Ale Jego dziadek i ojciec- obaj Johannesowie- też byli barberami w tym samym miejscu co pradziadek. Teraz Robert kontynuuje rodzinną tradycję i zgadnijcie jak ma na drugie imię? 

 

Pięciostanowiskowy zakładzik z barber polem kręcącym się przed wejściem w dół czyli pokazującym drogę po schodkach poniżej poziomu drogi jest jakby żywcem przeniesiony ze starych pocztówek. Wszystko jak powiedziałem mieści się w starym hotelu sprzed stu pięćdziesięciu lat w głównym porcie w Rotterdamie. To stamtąd europejska biedota wyruszała statkami na spotkanie z rajem na ziemi czyli z Nowym Jorkiem. Stąd też wzięła się nazwa hotelu i zakładu. Robert oprowadził nas po jednym i drugim opowiadając wiele ciekawych historii. Poznaliśmy Jego ekipę i sposób pracy, nabyliśmy Ich autorskie pomady o nazwie „Corleone” i spędziliśmy naprawdę dobry czas próbując natchnąć się historią miasta. Dodam, że siostry mojego pradziadka Antoniego wyruszyły na podbój Nowego Świata w 1880 roku, może właśnie stamtąd…?

 

SCHOREM czyli BLOODY BUTCHER.

Teoretycznie mieliśmy wyjazd do Rotterdamu zaplanowany tak, żeby przede wszystkim spotkać się z Robem aka Bloody Butcherem czyli mistrzem ceremonii w Schorem Haarsnijder En Barbier. Do końca nie byliśmy pewni czy się plan uda, bo to była sobota, a Rob w tym dniu nie pracuje. Jednak gdy zobaczył na naszych socials, że jesteśmy w Rotterdamie i że nasza aktywność przekracza dopuszczalne normy, od razu napisał, że mimo ograniczonego czasu wskakuje na rower aby nas zobaczyć. Tym bardziej zagęściliśmy samochodowe ruchy by nie przegapić ni minuty. W świątyni fryzjerstwa męskiego czyli Temple of Groom albo Holy Ashtray albo po prostu Schorem Barbers przywitał nas Rob osobiście. Z każdym zbił serdeczną piątkę połączoną z niedźwiedzim hugiem i bez problemów oprowadził nas po zakładzie. Opowiadał o Schorem, o Reuzelu i o…nas, a zwłaszcza popełnił kilka miłych zdań o niżej podpisanym jak i o mojej książce „Barbering. A complete guide to men’s haircuts”. Gdy wpisywał się w naszą księgę zauważył, że nie ma wkoło siebie żadnych firmowych nalepek, więc poszliśmy razem na drugą stronę ulicy do świńskiej akademii i tam kolejne pół godziny spędziliśmy na rozmowach, a młodzież wysłuchała życiowych mądrości o tym co w życiu ma sens. Dla nas wszystkich z osobna to było niezwykłe doświadczenie, zwłaszcza, że w tym miejscu byliśmy po raz pierwszy. Ta wizyta to była wielka rzecz, o której długo rozmawialiśmy, a część z nas mocno się rozkleiła słysząc wiele ważnych słów od tak istotnej dla branży postaci.

 

BARBER SOCIETY LIVE czyli MIRANDA, MARK i RESZTA. 

Ufff…tam się działo. W sobotę wieczorem przygotowywanie stoiska, a od niedzieli rana spotkania, oferta książkowo-kosmetykowa i mentalne nastawianie się do naszego pokazu „The Earth Is Flat”, który był szykowany na 16.00. Spotkaliśmy sporo osób z zeszłej edycji, a większa ilość stanowisk niż w 2023 roku dawała nadzieję, że branża rośnie. Na scenie pojawiły się gwiazdy. Przede wszystkim występ Layrite z samym Donny’m Hawleyem na czele i choć sam master był na deskach krótko, to można go było spotkać wszędzie na targach, ponieważ był tam bardzo aktywny. Pokazali się panowie z Menspire i ich występy sprawiają wrażenie, że ludzie ich lubią. Poza tym można było zobaczyć kilka innych, ale wciąż bardzo ciekawych nazwisk jak choćby znani nam z Barber Connect panowie Chris Foster z The Refinery, który zajmował się konferansjerką i jeden z sędziów konkursu Alan Findley z Rebel Rebel. 

 

Świetną robotę robi ekipa Barber Society Live. To skromni ludzie w sile kilkunastu osób na czele z małżeństwem Mirandą i Markiem od zera przygotowali tę imprezę już po raz siódmy. Chwała im za to, bo targi zacne i wszystko wskazuje na to, że za rok tam wrócimy.

 

Ale, żeby nie było, że tylko robota, to zarówno w A. jak i w R. pochodziliśmy, pokręciliśmy się i poszopingowaliśmy!

 

Dziękuję wszystkich za pomoc, dobre słowo, obecność i wsparcie. Bez tych ”drobiazgów” i bez ludzi dobrej woli nic nie znaczymy. First of all mojej żonie Paulinie za matczyne poukładanie wszystkiego i czuwanie nad przebiegiem Operacji Niderlandy. Ekipie za to, że są i że z radością działają na chwałę swoją i Jamy. Grzegorzowi i Arturowi za multimedialny support wyjazdu. Toniemu, Robertowi Lagermanowi, ekipie New York barber Shop, Bloody Butcherowi, załodze Schorem, Mirandzie, Markowi, technice Barber Society Live, Layrite crew z Donnim Hawley’em na czele, barberskim drużynom, które występowały razem z nami na scenie, wszystkim sympatycznym ludziom napotkanym po drodze w sklepach i restauracjach oraz naszym followersom internetowym (musimy przecież karmić krokodyla każdego dnia :) ) - DZIĘKUJEMY! 

 

A my pełni inspiracji, dobrych fluidów i odpowiednio zmotywowani robimy swoje dalej: Joanna, Tamara, Marcelina, Nikodem, Tymoteusz, Adam Junior i niżej podpisany.

Jak zawsze widzimy się na naszych fotelach.

Do usług- 

A.xxx & Jama. 

 

Jan Piet Joris en Corneel x Layrite Men's Grooming x BarberSociety Live x Schorem Haarsnijder En Barbier x New York Barbershop x Urgent Kill x Meatless District Amsterdam x POZZITIVO TOURSERVICE x The Refinery London x Rebel Rebel x Mad Daddy's barbershop

wróć do listy wpisów