POCZYTAJ MI MAMO, maj 2021
POCZYTAJ MI MAMO, maj 2021
Pamiętacie pewnie książeczki z tej serii wydawane w minionym słusznie ustroju? U mnie rzeczywiście mama czytała mi na głos te króciutkie opowiastki i chyba to sprawiło, że polubiłem czytanie i…pisanie.
Różnych przymiarek do pisania czegoś większego miałem dużo. Długie opowiadania do szkoły, próby krótkich książeczek, rozprawki, recenzje i felietony w dziesiątkach gazet i czasopism. Po latach wielu popełniłem dwie książki.
Co tu dużo mówić. „Fryzjer Męski” (2018) i „Następny Proszę!” (2020) to po prostu ja. Zawarłem tam wszystkie swoje zajawki. Jest historia, muzyka i subkultury. Są szacunek dla człowieka, pokłon dla wiedzy i uniżenie dla pokory. Rytm, rodzina i rzemiosło. Jednakże najważniejszym koronowanym władcą obu pozycji jest fryzjerstwo męskie. To ono wyznacza tu linię graniczną, od której okazuje się można wypłynąć w daleki rejs edukacyjny. Każdy może.
Dobrze jest czytać te tomiszcza po kolei. Przyjęło się mówić, że część pierwsza jest dla zawodowców, a druga dla wszystkich. Niech tak będzie. To w końcu ludzie czytają, oceniają i recenzują. To jest dla czytelników, nie dla mnie.
Rzeczywiście tom pierwszy jest mocno nastawiony na poukładanie zawodu w jeden, czytelny almanach fundamentalnej wiedzy dla fryzjera męskiego. Powstał z potrzeby. Na wrzesień 2018 roku potrzebowałem podręcznika do nauki uczniów poznańskiej branżówce. Segregacja fryzur i zarostów, poukładanie nazewnictwa, obfita część historyczna, żeby wiedzieć skąd nam nogi wyrastają to tak zwane twarde skille, ale sporo miejsca jest poświęcone nie mniej ważnej etyce, higienie i wystrojowi wnętrza. W 2018 roku przy coraz większym zainteresowaniu zawodem pojawiła się duża potrzeba na spisaną wiedzę. „Fryzjer Męski” to jest taki punkt wyjściowy, od którego można odbijać w różne rejony- historyczne lub nowoczesne. Mamy w nim po prostu dobrą podstawę.
„Następny proszę!” pisał mi się łatwiej. Powstał z bezwarunkowej miłości do zawodu. Nie musiałem się zrywać z terminem i przez to mogłem pozwolić sobie na większy spokój i pewną dowolność tematyczną. Choć rozdziały od samego początku układały mi się w całą opowieść, to najbardziej wzruszają mnie dwa z nich. „Amerykański barber shop” to rzecz wyjątkowa. Pisałem go w Ohio w National Barber Museum wsłuchując się w odgłosy historycznego echa odbijającego się w muzealnych pomieszczeniach. Rozmowy z barberami i kustoszem. O historii USA. O ludziach. O specyfice tego wielkiego kraju. O zapomnianych miejscach i ludziach, którzy już nie wrócą. O starej tradycji. O zaczynie, rozkwicie i upadku pięknego zawodu. Powody upadku i powolnego renesansu są podane w tej książce jak na tacy. Warto wiedzieć, bo nigdy nie wiadomo co będzie. Dziś fryzjerstwo męskie jest na fali, ale co będzie za dwadzieścia lat…? Tego nikt nie wie…
Drugi ważny rozdział to dwadzieścia życiorysów emerytowanych barberów z całego świata. Połowę z nich stanowią nasi krajanie, z którymi miałem ogromną przyjemność wspominać stare dzieje. Świat się zmienił- to wiemy. Żyje się inaczej- to wiemy. Ale dopiero z perspektywy ludzi żyjących, parających się zawodem i przeżywających wtedy różne problemy dowiadujemy się jak było naprawdę. Oprócz tego życiorysy barberów z Turcji, Holandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch czy Ameryki w tym najstarszego barbera świata, z którym miałem ogromną przyjemność spotkać się na pół roku przed jego śmiercią. Czas leci, ale papier jest cierpliwy i to wszystko w dwóch książkach mamy zapisane, spisane i podane na 800 stronach!
Zatem zachęcam do poczytania w porze letniej. W weekend. Albo o poranku. Na tarasie. Na plaży. W namiocie. Na biwaku. Czy innym pomoście.
Świat przez pryzmat włosów to wartki potok faktów, anegdot i opowieści o ludziach i zawodzie, który choć jeszcze kilka lat temu nazywany był „lost profession” to podniósł się z ziemi i ma się całkiem dobrze.
Dobrej lektury i pięknej niedzieli!
A. xxx