WYPALENIE, NUDA I... FRYZURY, październik 2021

dodano: 22 października 2021

WYPALENIE, NUDA I... FRYZURY, październik 2021

Właśnie to ostatnie czyli fryzury, fryzury, fryzury to jest to co najważniejsze w zakładzie fryzjerskim. To jest to nasze clue, nasze sedno sprawy, nasze życie i wszystko to, do czego cała otoczka przydaje się (a jakże!), ale w zasadzie bez niej też da się dobrze ostrzyc, wytrymować, ogolić i wymodelować klienta.

 

Na początku wzorowałem się na moim pierwszym szefie Emilianie. Strzygł świetnie dopasowując fryzurę do kształtu głowy. Pracował głównie nożyczkami przez grzebień pracując całościowo. Stary styl bez wyznaczania sekcji z traktowaniem całej głowy jako jeden element. Tak się wtedy cięło u niego w zakładzie. On też tak modelował. Potem był mistrz Grzegorz, który oddzielał kolejne warstwy zarówno przy strzyżeniu jak i modelowaniu. Jego fryzury były perfekcyjne. On też nauczył mnie ekonomicznej pracy na akord. Mówił, że rzemieślnik musi zapracować na swoją markę. Obaj wykonywali swoją pracę z ogromną radością. Obaj strzygli i golili z ciągłym zacieszem na twarzy i z permanentną pogadanką w stronę do lustra. Kochali tę robotę.

 

Z tych dwóch szkół czerpię do dziś najwięcej. Bo to jest oczywiste, że nasiąka się pracą szefa, a także jego indywidualnymi fryzurami, do których klienci do niego przychodzący się przyzwyczajają. Jednakże kolejne kursy, pokazy i szkolenia, w tym najzwyklejsze w świecie podpatrywanie innych artystów kształtują osobowość rzemieślnika i wciąż powinny dodawać mu dodatkowych zawodowych bodźców. Do tego dochodzi zmieniająca się moda, na którą nie można być obojętnym. Są też najważniejsi czyli klienci. Oni mogą dodać nam animuszu (i najczęściej dodają!), ale mogą też zawstydzić nas swoją wyjątkową znajomością jakiegoś stylu czy produktu. Tak też było, a czasami jest i u mnie, ale sądzę, że też u wielu z Was.

 

Po latach pracy każdy z nas (fryzjerów) łapie swój styl. Każdy z nas już wtedy wie które fryzury, rodzaje i długości włosów bardziej mu odpowiadają. Zaczynamy przyzwyczajać się trochę do wygodnictwa, ustalonych schematów, ulubionych produktów, sprzętu i technik. Dobrze jest spokojnie pracować, ale spokojna praca może stać się pracą wtórną. Znamy to dobrze z historii fryzjerstwa męskiego, że status quo i stabilizacja, do których często dążymy mogą być wnykami, z których niełatwo się wyrwać, a pewna ustalona grupa klientów zacznie się powoli przerzedzać. I na końcu zostaniemy sami jak ten ostatni fryzjer- senior z ostatnim klientem- seniorem. Wszyscy możemy paść ofiarą łatwizny, bo druga strona nie oferuje tylko rurek z kremem, tam też nie jest lekko. Jest krew, pot i łzy. Z tymi trzema ostatnimi to oczywiście żart, ale chodzi o to, że mimo bólu ambicja zawsze musi wygrać z tumiwisizmem.

 

Rozmawiam z wieloma fryzjerami o problemie wypalenia zawodowego. To jest możliwe, bo codzienność jest bezlitosna. Tym bardziej zachęcam choćby do prenumeraty czasopism, odwiedzania targów (jak już otworzą!), porozmawiania z innymi branżowcami czy oglądania filmików w streamingach. To zawsze pomoże w przezwyciężeniu barier nudy, „nicsięniedziania” i szarej rzeczywistości.

 

Dlatego tak ważne jest też, żeby na co dzień walczyć z rutyną i z przyzwyczajeniami. Ważne, żeby samemu narzucać sobie nowe wyzwania, próbować sił z czymś co wydawało się dotychczas bajką o żelaznym wilku i pokonywać własne słabości poprzez wiedzę, podglądanie innych fryzjerów i po prostu walkę z samym sobą.

 

Ja kilkanaście razy zmieniałem swoje podejście do pracy. Zmieniałem sprzęty, narzędzia, kosmetyki, metody i sposoby strzyżenia. Wciąż udoskonalając techniki strzyżenia, golenia i modelowania próbuję dojść do perfekcji, do której najpewniej nigdy nie dojdę. Bo nikt nie jest perfekcyjny.  A ja jak każdy z nas mam już pewne nawyki, które z jednej strony ułatwiają, a z drugiej strony są barierą do podskoczenia powyżej lamperii. Istotne, żeby znać swoje słabości, ale równoważyć je mocnymi stronami. Nie załamywać rąk i przeć do przodu pomimo nie zawsze idealnych wyników. Bo przecież wszyscy możemy się przewrócić w trakcie biegu, ale ważne żeby się podnieść, otrzepać i go ukończyć.

 

Ja dla złapania oddechu organizuję sesje zdjęciowe z modelami. Aparat fotograficzny jest tak bezlitosny jak lusterko pokazywane klientowi z tyłu głowy i wyłapie wszystko to co wydaje nam się, że wyszło super.

 

Tu na zdjęciach kilka wybranych fryzur moich i Nikodema. Foto Bogaczyki.pl.

Oprócz tego od nie zwariowania pomagają mi jeszcze koncerty i muzyka- to zawsze trochę odciąży głowę. A wsparcie rodziny i przyjaciół jest w każdym momencie bezcenne.

Życząc dobrego dnia pracy zachęcam do wyzwań (i do słuchania muzyki:))-

A. xxx

 

 

wróć do listy wpisów