ŻEGRZE WEEKENDOWO, marzec 2023

dodano: 31 marca 2023

ŻEGRZE WEEKENDOWO, marzec 2023

„Chmury wiszą nad miastem” jak śpiewała artystka, a te wiszące dziś nad okolicą skłoniły mnie do pewnej refleksji. Skończyłem czytać książkę Michaela Palina (znanego z ekipy Monthy Pytona, żeby nie powiedzieć, że jednego z dwóch głównych filarów tej szacownej trupy) o antarktyczno- arktycznych eksploracjach Wielkiej Brytanii w pierwszej połowie XIX wieku i następnie zaginięciu czołowych okrętów Jej Królewskiej Mości Królowej Wiktorii, a mianowicie „Erebus” i „Terror”. 

 

Jestem raczej szczurem lądowym niż wilkiem morskim. Mimo tego awanturniczo- przygodowe opowieści o brytyjskich czy amerykańskich żeglarzach/piratach/rozbitkach czytywałem zawsze z wypiekami na uszach. Co prawda w Poznaniu rzeka Warta nie nastrajała mnie jakoś nigdy do zanurzenia, ale już jeziora nad Maltą czy Rusałką jak najbardziej. Lubię wodę jako szlak i jako możliwość przemieszczania. Bardziej chyba jednak z bezpiecznej przystani lub na turystycznym stateczku z widokiem na okalające budynki albo z książki i widokiem chmur za oknem.

 

Książka Palina „Szaleństwo w ciemnościach” opowiada o podróżach na bieguny: południowy i północny z mocnym nastawieniem na różnorakie badania botaniczne, geologiczne, matematyczne i geograficzne, ale też morskie rytuały wśród marynarskiej braci. Wszystko dzieje się w latach czterdziestych dziewiętnastego stulecia. Jednak oprócz ogromu wiedzy i ciekawego języka autora dowiedziałem się o ciekawym procederze. Co prawda temat otrzęsin równikowych czy chrzcin marynarskich jest mi znany, ale sposób w jaki wykonano go na „Erebusie” zrobił na mnie wrażenie. Zatem młodziki stażem, które po raz pierwszy przekraczały równik stawały się obiektem inicjacji, a zarazem rozrywki dla reszty załogi. Na „Erebusie” w roku 1840 zrobiono to tak. Na pokład wyciągnięto fotel barberski, na którym posadzono delikwenta. Z różnych resztek- niekoniecznie pachnących kwieciem i wanilią- wyprodukowano krem do golenia. W jego skład weszły ingrediencje dość nietypowe jak na taki wrażliwy produkt, w tym nadgniłe jedzenie, kilkudniowe ryby i tym podobne smakołyki. Intensywnie namydlony tymże jak cudownym preparatem klient czuł się niewątpliwie wniebowzięty, ale dopiero sama czynność golenia na takim kosmetyku to był sam cud i miód. Nie muszę chyba dodawać, że nikt z obsługi nie przejmował się takimi drobiazgami jak rozgrzanie twarzy, gorący ręcznik czy produkty pre shave. Następnie jeden z członków załogi (który już wcześniej sam przeszedł integracyjne wejście do żeglarskiej wspólnoty) wziął do ręki niezwykle tępe i pordzewiałe żelazne ustrojstwo i ogolił nieszczęśnika. Jak wyglądała twarz po taki zbiegu, nietrudno się domyśleć. 

 

Takie to pyszotki można znaleźć jak się ma oczy i uszy otwarte na starodawne rzemieślnicze kwiatki. Jeszcze na chwilę wracając, to inną sprawą jest to skąd się wziął na statku fotel barberski? Nikt o nim dalej nie wspomina…

 

Zatem chmury nad Parkiem Rataje nastrajają mnie do myślenia o nadchodzącej wiośnie, ale też o tym, że dawni odkrywcy to dopiero mieli ruski miesiąc, bo raz zimno, raz ciepło, teren nieznany, ludy dzikie, a zwierzyna nie zawsze przyjazna. Tutaj na szczęście nie muszę zdobywać każdej piędzi ziemi, ale ten teren jeszcze kilkanaście lata temu i dalej w czasach mojego dzieciństwa nie był specjalnie przyjazny. Istniejąca wtedy fabryka płyt do budowy domów z chaszczami i bagniskami dookoła były niedostępne dla takich młodych grzbietów jak ja i moja banda. Próbowaliśmy nie raz przedrzeć się przez dziurę w płocie, ale łatwiej było się dostać na teren fabryki papieru, choć to już zupełnie inna historia…

 

Tak czy owak, zachęcam do zwiedzenia ucywilizowanego ratajskiego parku z ciuchcią i odrobiną mało znanej historii naszego miasta.

Dobrego weekendu- A. xxx

wróć do listy wpisów