recenzja #1

dodano: 11 lutego 2019

RECENZJA #1

Recenzja płyty Integrity „Howling, For The Nightmare Shall Consume”.

By Adam Szulc Barber lipiec 2017.

Nowa, dziesiąta, studyjna płyta Integrity. Długie oczekiwanie, ale warto było. Nie zawiedli. 

Mocne metalowe riffy, ale nie takie nudy jak w większości metalowych kapel, tylko moc i melodia z charyzmatycznym wokalistą Dwid Hellion, który roznosi po kątach wszystkich, których nie lubi- 

a nie lubi prawie nikogo.

Świetnie skomponowana płyta, niesamowicie spójna i koncepcyjna w stylu jakby dwóch pierwszych albumów zmiksowanych razem „For those who fear tomorrow” i „System overload”.

Solówki w stylu Integrity, dużo zmian tempa, rytm bardzo energetyczny i na przemian ponuro jak na dwójce albo świeżo jak na pierwszym albumie.

Słychać dużo starej, surowej,  punkowej Japonii z lat osiemdziesiątych, słychać Celtic Frost, słychać black metal z piekła rodem, nawet trochę rockandrolla w klimacie Turbonegro, ale przede wszystkim słychać stare, soczyste  Integrity- te ich słynne zwolnienia, te ich średnie tempa, te energetyczne przyspieszenia- moc zawarta na winylowych plackach- moja wersja deluxe z trzema winylami, slip matą i gadżetami do tego.

Dawno nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak „Howling…”- Dwid znowu w świetnej formie, a nowi muzycy bystro zrozumieli o co chodzi w duchu tego zespołu i zrobili album zasługujący na miano longplaya roku 2017.

Hellion zawsze był niepokorny, ambitny i metodycznie szedł swoją drogą, miał swój świat i jako artysta mógł nie być zrozumiany, ale nie po to się robi sztukę, żeby ktoś cię rozumiał, tylko po to, żeby się wywnętrznić, wywalić jelita na wierzch i pokazać całemu światu to,  co cię w danym momencie gryzie. To dotyczy każdego kto sztukę rozumie, a nie musi się z tego tłumaczyć- bez względu na to czy jesteś wokalistą hard corowej bandy, malarzem bohomazów czy barberem.

Te kompozycje zostały wydane przez wielką, legendarną, ale ciągle niezależną, amerykańską wytwórnię Relapse Records. Każdy kto siedzi w tego typu muzyce od razu wie o co kaman z nimi- Relapse szuka różnych rzeczy z pogranicza ekstremalnego metalu i hard core’a, a teraz wzięli na warsztat jednych z największych outsiderów sceny hard core. Oby jednym i drugim wyszło to na dobre.

Dwid ma swój kosmos. Dwid ma swoje zabawki. Nie po drodze mu z normalnym światem, ale potrafi to tak przykazać jak nikt- z jednej strony łopatologicznie , a  z drugiej cała otoczka jest totalnie pokomplikowana i wręcz czasami może być nieczytelna dla laika, ale dla tych, którzy znają clevelandzkich łotrów sprawa jest jasna i przejrzysta: ma być uderzenie obuchem, ma być krzyk człowieka, który chce być słyszany…

Mój ulubiony tutaj kawałek to chyba „String up my teeth”- motoryczny beat, darcie gardła i coś, co otwartą brzytwą rozdziera serce.

Jest na „Howling…” trochę nowości odświeżających wizerunek- pojawiają się organy, pojawiają się kobiece zaśpiewy, jakieś przeszkadzajki, jest bardzo gęsto muzycznie i wkracza do gry taki podskórny niepokój, ale to nagromadzenie dźwięków jest na tyle selektywne , że już po pierwszym przesłuchaniu zaraza dociera do głowy.

Na końcówce bonusowej mamy dodatki w stylu Psywarfare,  Lockweld czyli pobocznych tworów Dwida z dawnych lat pomerdane z gitarami klasycznymi, skrzypcami i krzykami potępieńców. Dobre na odesłanie słuchacza do kąta i jego zastanowienie się nad życiem, śmiercią, Bogiem,  wartościami, poświęceniem,  sensem wszystkiego…- można powiedzieć, że byłby to świetny soundtrack, do któregoś z „Mad Maxa”- steampunkowy klimat…

Całości tego- można powiedzieć- wolumenu dopełniają malunki i grafiki Dwida w stylu 

„post apo meets heaven and hell” i widać, że nikt z wytwórni nie ingerował w warstwę ideolo.

Ja sobie tak myślę, że ta indywidualna przestrzeń stworzona przez Dwida dla siebie samego, to nic innego jak ucieczka w tereny pozaziemskie, żeby jak najmniej mieć wspólnego z rzeczywistością. 

Każdy ma swoją wrażliwość i każdy eksploruje te rejony, które chce. 

To co lubię w tym zespole to systematyczność, celowość wybranej drogi i wytrwałość w dążeniu do tego właśnie celu. Szacunek wielki właśnie za to!

 

Widziałem ich kilka koncertów i rozmawiałem z Dwidem i facet wydaje się być bardzo mocno stojący na nogach w swych poglądach i bardzo konsekwentny w tym co robi,  więc nie może być chyba przypadku , że jesteśmy razem jeden rocznik - 1971!

Zresztą nie mnie rozumieć artystę- albumu słucha się dobrze, strzyże przy tym jeszcze lepiej, więc …słuchamy!!!

Nie ukrywam, że „Howling, For The Nightmare Shall Consume” dopełniło moich inspiracji i przemyśleń przed naszym, silnym, rzemieślniczym pokazem, który ma się odbyć w Sieradzu podczas Sieradz Open Hair.

Tym samym zapraszam na tenże pokaz pod tytułem BESTIA w wykonaniu naszej bandy 23 lipca na scenie głównej.

Integrity dostaje naszą nominację do płyty roku 2017 w jamie.

Howgh. xxx

wróć do listy wpisów