recenzja #141
RECENZJA #141
Schizma- Lp „Ostatnia odsłona” (Pasażer Records) 1992 / 2020
By Adam Szulc Barber sierpień 2021
Lubię takie wspomnienia. Dopiero co człowiek skończył dwadzieścia lat i słuchał Schizmy na kasecie, a tu pyknęło trzydzieści kolejnych wiosen i pojawia się należne miejsce tych kawałków na czarnym placku. Dlatego ta recenzja będzie mniej o muzyce, a bardziej o tym co było…
Odbieram te nagrania z taśmy „Ostatnia odsłona” jako rodzaj wehikułu czasu. Bo tamte czasy to były pierwociny polskiej sceny hard core. Pamiętam nasze niekończące się z Modelem Polaków rozmowy i niemalże kłótnie o straight edge, o zespoły, o scenę, o to jak robić koncerty, w którą stronę mamy zmierzać…, bo tak wykuwała się stal, a te dyskusje prowadzące do białej gorączki w fanzinach, pociągach i listach to był creme de la creme ówczesnej sceny. (Pamiętasz Model jak w dwie strony z Poznania do Pragi i z powrotem na koncert Gorilla Biscuts w 1991 roku rozprawialiśmy do krwi ostatniej o hard corze i punk rocku przekonując się nawzajem do swoich racji? Prawie się pozabijaliśmy- bezkompromisowość aż do ściany!).
Dlatego ta kaseta, a raczej ten longplay, który szacowny Pasażer Records zdecydował się wydać jest dla mnie tak ważny. Niekoniecznie muzycznie, bo trąci trochę myszką, ale nie to jest tutaj tak istotne. Ta naiwność była utopią, a nasze utopie były naiwne. Były jednak nasze. Byliśmy idealistyczni i broniliśmy swoich poglądów za cenę życia i śmierci. W przypadku naszego koncertu CX w mateczniku Schizmy w Bydgoszczy prawie o śmierć się otarliśmy jak skini z policjantami rozgonili imprezę ścigając nas potem po całym mieście, a panowie z nowojorskiego Bad Trip byli w kompletnym szoku o co tu kaman…To nas jednak scalało. Niepowodzenia dodawały nam animuszu, a Schizma gdzieś tam się przewijała wciąż przez moje życie. Ich koncert z czerwca 1994roku w Poznaniu z Sick Of It All i Snapcase to już było coś- widoczny znak, że ich muzyka i postawa się zmieniają. Kilka lat później w 1999 roku wydałem na CD ich płytę „Unity 2000”- kawał dobrej muzyki i konkretnych tekstów, ale to już czasy nowożytne w porównaniu do tej płyty.
"Ostatnia odsłona” przypomniała mi jak zespoły tamtego czasu brzmiały i z jakimi problemami borykały się na co dzień. I chyba właśnie dlatego z przyjemnością jej słucham, bo Schizma po latach to polska hardcorowa instytucja i należy jej się szacunek. Te dziesięć nagrań jest dla pasjonatów, ale tych którzy znają nowsze nagrania, a jeszcze nie przesłuchali starych zachęcam do sięgnięcia po te pozycję- progres jest silny, a łza w oku się kręci...
Słuchamy w Jamie!