recenzja #146

dodano: 09 września 2021

RECENZJA #146

Motörhead- DBL Lp „Louder than noise… Live in Berlin 2012” (Silver Lining Music) 2021

By Adam Szulc Barber wrzesień 2021

 

„Guten abend”, „Are you doing all right?” oraz nieśmiertelne „We are Motörhead”- tymi zwrotami od lat Lemmy rozpoczynał koncerty w Niemczech. Tak jest i tym razem, bo niemiecką krainę ten nieżyjący od prawie sześciu lat basista szczególnie upodobał sobie na trasy koncertowe. To tam był i wciąż jest uwielbiany, ceniony i szanowany. A jego występy obojętnie jak często by się nie odbywały zawsze miały pełną salę. Kilka lat temu będąc w Nowym Jorku paradowałem po Piątej Alei z kupioną dawno temu torbą zakupową z logo zespołu. Zaczepiła mnie jakaś pani pytając czy jestem z Niemiec. Odpowiedziałem zaskoczony, że nie i zadałem jej pytanie dlaczego tak myśli. Ona na to, że tylko turyści z tego kraju noszą torby z napisem Motörhead. XD.

Zespół ten widziałem pierwszy raz w Berlinie w 2003 roku. Zaczęło się rzecz jasna od wieczornego powitania i dalej normalny set. Cud i miód! Atmosfera u Lemmy’ego jak zawsze przednia. Zresztą tak samo jak podczas gigu zarejestrowanego na tych dwóch, recenzowanych właśnie  plackach.

„Louder than noise” to koncert w stolicy Niemca w roku 2012 czyli na trzy lata przed zejściem lidera. Cóż tu powiedzieć. Każdy fan pokocha tę płytę z przynajmniej trzech powodów. Pierwszy to niesamowita atmosfera oddana podczas tej imprezy. Te pogaduszki, przedstawianki i droczenie się z publicznością to jest właśnie to co zawsze dostawaliśmy. Pełne zaangażowanie w trakcie grania sztuki, miłość do muzyki, szacunek do publiczności i przywiązanie do sceny. Drugi to koncertowa jakość. Kto lubił słuchać nagrań live na grundigach i kasprzakach ten zawsze będzie lubił odtwarzać koncertówki. Bo mamy tu ten surowy, sfuzowany basior, wzmachole ustawione na full, ochrypły głos kierownika, żywe, dynamiczne i pulsujące bębny Mikkeya Dee oraz równiutką i czyściutką, rockandrollową gitarę. Trzeci to fakt, że już nigdy nie usłyszymy Lema na żywca. Dlatego jak jest możliwość odłożenia między inne analogi tej pozycji to gorąco zachęcam.

Warto słuchać i wracać do tych dwóch płyt. Ktoś się naprawdę napracował z miksem i masterem. Brzmi to wszystko bardzo dobrze i czysto jak na gig Motörów. W trakcie nagrań usłyszymy wszystkie stałe elementy meczu. Solówka gitarowa, potężne, a wręcz imponujące solo na bębnach i suche żarciki Lemmy’ego. Utwory znajdujące się na „Louder than noise” to typowa przekrojówka z wielu lat pracy. Zaczyna się od złowieszczego utworu „I know how to die” nagranego w 2010 roku na „The world is yours”. Potem już leci przeplatanka: „Stay clean”, „Metropolis”, „Doctor Rock” czy „You better run”. Wszystko po to, żeby na finał dostać trzy desery. Po kolei: „Killed by death”, „Ace of spades” i „Overkill”. Nie ma sensu więcej pisać- tego trzeba posłuchać. A jeśli ktoś zawiódł się na jakości koncertówki z Monachium sprzed kilku lat- to informuję rzetelnie i szczerze- tutaj z Berlina brzmi dużo lepiej.

Słuchamy w Jamie!

 

Official Motörhead  x Silver Lining Music  x Mikkey Dee  x Lemmy Kilmister Forever  x Scorpions

wróć do listy wpisów