recenzja #149
RECENZJA #149
The HU- 2 Lp „Gereg”- deluxe edition (Better Noise Music) 2020
By Adam Szulc Barber wrzesień 2021
Mongolia!
No kto by się spodziewał recenzji z tak ciekawego kraju. Nie, żebym miał jakieś uprzedzenia do jurt i dziedzictwa Chanów- co to to nie. Staram się być otwarty i interesować się światem. Mam jednego klienta, który mieszkał w Ułan Bator pisząc tam jakąś pracę na studiach i często rozmawiamy o tym ciekawym kraju. Choć przyznam, że jak pewnie większość pierwsze co mi do niedawna przychodziło na myśl po słowie Mongolia to Chyngis Chan i odcinek Bolka i Lolka jak byli na pustyni Gobi poszukując skamielin. Kilka miesięcy temu widziałem film „Mongolski łącznik” o porachunkach mafijno- policyjnych w tym kraju. Zupełnie odmienne spojrzenie niż Europejczyk może myśleć o tym co tam jest. Można powiedzieć, że to normalny kraj z wieżowcami i nowoczesnymi, technologicznymi udogodnieniami, który przy okazji ma ciekawe i zarazem nieznane dziedzictwo.
The Hu to mongolski zespół istniejący od 2016 roku, który jest już wielką gwiazdą muzyki rockowej nie tylko w swojej ojczyźnie. Nagradzani u siebie i za granicą szybko stali się nie tylko ciekawostką, ale fani na całym globie docenili ich wyjątkowość i zaangażowanie w promocję metalu w Mongolii, a Mongolii na świecie.
Album „Gereg” z 2020 roku jest płytą koncepcyjną. Motywem przewodnim jest mongolska ludowość w dobrym tego słowa znaczeniu. Utwory są do siebie dość podobne, ale wszystkie mają tę samą siłę stepowej duchowości i szamańskiej magii zmieszanej z mocnym, rockowym brzmieniem i dźwiękami bliżej mi nie znanego folkowego instrumentarium. Żeby uzmysłowić co The Hu gra w sposób bardziej namacalny spróbuję przyrównać ich muzykę do znanych zespołów, które już istnieją na rynku muzycznym. Pobawmy się w zmiksowanie kilku składników tego niezwykłego dania: jeśli ktoś lubi dzikość i głębię znaną z leśnych ostępów norweskiej Wardruny, doda do tego niemiecką mechanikę z bazy Rammstein, wrzuci do gara szczyptę nu metalu w stylu Linkin Park, doda industrialne rzęchy napalmowego Scorn i podleje beznamiętną motoryką teutońskich melodeklamacji Die Apokalyptischen Reiter to już będzie blisko ostatecznego smaku.
Zamykając oczy na deser wyobraźmy sobie wielką kurzawę na horyzoncie z tętentem galopujących kopyt zajeżdżanych koni, miarowym oddechem jeźdźców, jękami biczowanych niewolników, zawodzeniem niewiast wziętych w jasyr, świstem strzał miliona łuczników i dzikimi wrzaskami forpoczty Wielkiej Ordy! I jesteśmy w domu!
Zafascynowani zespołem Amerykanie wsparli The Hu swoją obecnością na płycie. Trzy utwory pod rząd z drugiej części płyty mają amerykańskie ficzeringi. Te kawałki to "Wolf Totem” z Jacoby Shaddix’em z Papa Roach, "Yuve Yuve Yu” z zespołem From Ashes to New i "Song of Women” z Lzzy Hale znaną jako wokalistka zespołu Halestorm. We wszystkich trzech przypadkach, ale zwłaszcza w tym pierwszym dostaje to współczesnego pazura, brzmi to bardzo nowocześnie i świetnie łączy się ze środkowoazjatyckim, pustynnym folklorem The HU. Na końcu mamy jeszcze trzy wersje akustyczne- dlatego ta płyta jest „deluxe”, bo ma speszyl dodatki. Niewiele nowego wnoszą, ale zachowują spójny klimat z całą ideą albumu.
Warto się skusić i posłuchać tych ciekawych dźwięków, bo mimo jak już wspomniałem pewnej powtarzalności niektórych elementów na płytach różnych wykonawców na całym świecie „Gereg” nie jest kopią ani plagiatem. Muzycy THE HU wiedzą czego chcą i konsekwentnie realizują swoją misję przybliżania światu mongolskiej ludyczności. Robią to za pomocą muzyki rockowej i dlatego ich recenzuję.
Słuchamy w Jamie!
The HU x Ulan-Bator x Papa Roach x Wardruna x Rammstein x Linkin Park x From Ashes to New x Halestorm x Better Noise Music