recenzja #159
RECENZJA #159
Enforced – Lp „Kill Grid” (Century Media) 2021
By Adam Szulc Barber grudzień 2021
Czysty crossover w starym stylu i zarazem chyba jedna z najlepszych płyt roku 2021. Enforced to amerykański kwintet z Richmond w Wirginii. Ta trashmetalowo- hardcorowa hybryda od 2016 roku wyrąbuje sobie szlak w najprostszy sposób. Dobrymi nagraniami. Jednak tu wznieśli się na wyżyny. Bo pełnowymiarowy album „Kill Grid” to żywe mięso posypane solą. Piła tarczowa jest odpalona u nich cały czas, a ogniste wióry lecą na wszystkie strony. Doskonała jakość, świetne kompozycje, ciekawe zagrywki bębniarza, choć może trochę za mało go słychać. Całość bardzo mi przypomina nagrania Power Trip zmieszane z późniejszymi dokonaniami Integrity. I w tym całym krwistym sosie jest dolane sporo Slayera i całe wiadro wściekłości. Zaczyna się właśnie takim slayerowatym intro, a potem lecą tak jak kapele z lat osiemdziesiątych. Szybkie trash-corowe tempo, solówki i dobry przepity vox. To wszystko jest na pełnym dynamicie. Inspiracje bezwzględnie jasne i przejrzyste. Oprócz wyżej wymienionych grup słyszymy wpływy Kreator, Exodus, Agnostic Front, Suicidal Tendencies, Cro-Mags i Destruction. Ale Enforced chociaż zżyna pomysły po całości z tamtych kapel to jednak gra po swojemu i bardzo nowocześnie. Dobre studio też swoje robi. No i mnóstwo smaczków- zagrywek, solóweczek, smaczurków, fajnych nabić i przeszkadzajkowych tematów, które się fajnie ujawniają w słuchawkach.
Mój ulubiony kawałek to „Beneath me”. Szybki, krótki i konkretny. Chyba najkrótszy numer na płycie i ma w sobie dużo tej hardcorowej wścieklizny, którą tak lubię. Z kolei utwór tytułowy jest jego przeciwieństwem. Siedem minut apokalipsy, cierpienia, kowidu i strachu. To wszystko słychać w niepozostawiającym nadziei głosie wokalisty. Muzyka jest wolniejsza, ale daje takiego kopa w serce, że trudno się po nim podnieść.
Cały album to jest naprawdę potężna dawka energii jak po włożeniu głowy w druty wysokiego napięcia. Dobre rzemiosło i dobra produkcja.
A my czekamy na zimowe koncerty w Europie. Może Persistence?
Jedyny minus płyty „Kill grid” to za słabo słyszalny pałker. Ale tak to jest w zespołach gitarowych. Siedzą wirtuozi przy tych miksach i tylko riffami się brandzlują, a najważniejsze zostaje głęboko z tyłu. Ale przebaczam.
U mnie siedzi na gramofonie.
I słuchamy w Jamie!
Enforced x PERSISTENCE TOUR x Century Media Records x Slayer x Noise Magazine