recenzja #16

dodano: 26 lutego 2019

RECENZJA #16

Kazik & Kwartet Pro Forma– LP „Tata Kazika kontra Hedora” (S.P. Records)  2017

By Adam Szulc Barber luty 2018

O Kaziku zapisano tony papieru, recenzji, wywiadów i analiz jego twórczości. Ja dołożę się do tego ze skromną cegiełką w postaci recenzji albumu „Tata Kazika kontra Hedora”, którą popełniam zimową porą.

Mamy przyjemność gościć w naszych skromnych jamowych progach Przemka z poznańskiego Kwartetu Pro Forma, którzy to kwartetowcy wspierają, a nawet więcej- równorzędnie uczestniczą w nowym projekcie z Kazikiem pod wyżej wymienionym tytułem. Gwoli recenzenckiej ścisłości podaję, że to już drugie wspólne wydawnictwo pana K. i chłopaków z Pro Formy. Od Przemka właśnie otrzymałem w prezencie gwiazdkowym (wraz z oddzielną książką z wierszami taty Kazika) winylową wersję tego longplaya. Dziękuję bardzo, bo jak mawiał król Jagiełło: „winyli ci u nas dostatek, ale i tego weźmiemy na dobrą wróżbę”- więc winyla zawsze przyjmę chętnie pod swoje skrzydła☺

Myślę, że tylko najwięksi kazikoznawcy są w stanie ogarnąć ilość zespołów, projektów solowych, projektów pobocznych i wystąpień u boku różnych artystów, w jakie zaangażował się Kazimierz Staszewski.

Chwała mu za to, że nagrał kolejna płytę poświęconą tekstom swego taty. Chwała mu też i za to, że o ojcu swym pamięta i szanuje spuściznę ojcowizną zwaną.

Ja nigdy nie należałem do mega fanów i totalnie bezkrytycznych do pana Kazimierza i jego dokonań, ale interesując się muzyką rockową czy undergroundową, a za takiego słuchaczo- interesanta tego gatunku się uważam, nie sposób nie zauważyć wybitnej płodności artystyczno- intelektualnej obywatela Staszewskiego, a nawet obywateli Staszewskich, bo tata też zasypał świat swoimi tekstami. Więc Kult- wiadomo, się lubi, się widziało nie raz. Kazik na Żywo- jak najbardziej idę prosto nie biorąc jeńców żadnych. Kazik sam osobiście- spalam się oczywiście, choć lubiłem bardziej i mniej i generalnie szanuję dorobek i pomysłowość- zauważam, komentuję i bezczelnie oceniam jak na kogoś kto się jako tako zna, a lubi wypowiedzieć. Mogę powiedzieć krótko- twórczość lubię wybiórczo, ale szanuję człowieka bezwzględnie.

Najbardziej zawsze lubiłem te utwory Kultu z pierwszego okresu działalności oraz te związane właśnie z tatą Kazika, bo Celyna i Baranek i tak dalej to utwory znane i lubiane, a takie w Polsce lubimy najbardziej, więc dobrze się tego słucha.

Tego recenzowanego albumu słucha się bardzo dobrze- daje on trochę oddechu przy naszych ostrych, codziennych dźwiękach, ale nie jest to materiał delikatny- oj nie, nie- jest tu pazurek, bo w niektórych kawałkach słychać ostrzejsze dźwięki i ogólnie chodzi to to całościowo bardzo przyjemnie. Muzykę nawet trudno mi określić, bo ona tak jakby zahaczała o różne gatunki i łączy kilka stylów- ja tu czuję najbardziej  takiego bikiniarskiego ducha lat sześćdziesiątych, ducha niebieskich ptaków, takich birbantów, Stachurów, Hłasków, Staszewskich, Tyrmandów, Maklakiewiczów, Himilsbachów  i innych nieprzystosowanych do komunistycznej rzeczywistości, ale inteligentnych i widzących ten soc-fałsz wyraźniej niż inni ludzie próbujący jakoś się wtedy urządzić i goniący za talonem na meble dla młodych małżeństw…

Klimat hulaków i bialangowiczów w knajpianych oparach intelektualno- knajackich dysput świetnie fituje z trąbką, akordeonem i klasycznym zestawem rockowego zespołu.

Mam wrażenie, że muzyka na „Hedorze” bardzo dobrze kompiluje z tekstami szacownego ojca, w których słychać dużo smutku, nostalgii, romantyzmu, ale też trzeźwego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość- bardzo fajnie to pływa z muzyką Kwartetu, jest to trochę inne niż to co Kazik zazwyczaj wyśpiewywał i czuć w tym ducha innych muzyków. Fajnie, że Kazik lubi przyjeżdżać do Poznania i przygotowywać nowe materiały, jak nie w Puszczykowie u Litzy, to z chłopakami z Kwartetu- to mile łechce duszę każdego Poznańczyka, że z samej Warszawy przyjeżdża znany artysta i u nas szuka inspiracji.

I tylko tak na marginesie, że gdyby Kazik zdecydował się na nową fryzurę- to zapraszam do jamy.

Mój ulubiony szlagwort  na tej płycie to ten w „Nie dali ojce”…:

” Choć przecież wiesz, że to
Tak krótko musi trwać
Chroń ten ostatni ból, by mógł
Serce Ci w strzępy rwać
Bo tylko w jedną w życiu noc
będzie Cię stać na szczere łzy
A potem spadniesz znów na dno
Najzwyczajniejszych dni”-  pięknie zagrane, wyśpiewane, smutnawe, trochę menelskie, ale na poziomie!

I jeszcze jedno- jak Kazik jest w stanie zapamiętać takie ilości tekstu- do każdej z płyt pisze elaboraty i wszystko wykute na blachę! Szacun jeszcze raz.

A póki co Kazika i Kwartetu Pro Forma- słuchamy w jamie!!!

wróć do listy wpisów