recenzja #172

dodano: 23 lutego 2022

RECENZJA #172

No Escape- Lp „Selective punches. A collection of ballads & battle hymns” (Hellminded Records) 2021

By Adam Szulc Barber luty 2022

 

Przed laty kochałem ten zespół. Pochodzący z New Jersey chłopacy w początku lat dziewięćdziesiątych przygotowali materiał na dwie epki i longa, które okazały się być nieśmiertelne, przetrwały próbę czasu i są odniesieniem i inspiracją dla wielu młodszych zespołów z obu wybrzeży Stanów. W składzie grupy byli chociażby ludzie z Turning Point czy Kiss It Goodbye, a na moje ucho wzorowali się wtedy mocno na legendzie hardcorowego świata czyli Inside Out. To była ta sama siła, ten sam klimat i to samo uderzenie jak gitarą w dzwon Zygmunta.

Po ponad ćwierć wieku ekipa zeszła się znowu do kupy i dostajemy od nich sześć nowych kawałków na dwunastocalowym placku. Muzycznie jest to bardzo niełatwa w odbiorze, ale nowoczesna płyta. Pokręcone rytmy w klimatach Nineironspitfire czy Botch z zacięciem a’la wspomniany wyżej Inside Out potrafią mocno wbić się w środek mózgu. Przekrzykujące się dwa, a może nawet trzy wokale na tle oszalałej, ale wolnej muzyki są trudne do zdefiniowania, bo dzieje się tu tak dużo, że nie sposób ogarnąć pojedyncze słowo i każdy rytm. Monodeklamacje w intrach i zwolnieniach dodają niemożliwej energii i zwielokrotniają siłę wyrazu bardziej niż najbardziej growliwy growling. Świetne nieskoordynowane beczki skaczą z rytmu na rytm, ale za każdym razem odnajdują się z resztą. Bardzo lubię całą płytę, ale szczególnie wpadł mi w ucho ostatni numer „Souvenirs, novelties + party tricks”, który rozpoczyna się szybką gitarą przy zwolnionych bębnach i powolnie płynie z apokaliptycznym flow do samego końca- „mojego lub jej” chciałoby się sparafrazować filmowego klasyka.

Podobają mi się ich teksty. Są mocno osobiste, trochę społeczne, traktują o przemijającym czasie i o tym, że z perspektywy panów w średnim wieku, którzy dwie dekady wcześniej byli młodymi hardcorowcami wszystko wygląda zupełnie inaczej. To jest taka powtarzalna fraza w każdym, kolejnym  zbuntowanym pokoleniu, że panta rhei i nie ma odwołania od wieku, upodobań i przyzwyczajeń. Teksty są napisane w krótkich wersach z ładnymi rymami, więc chociaż one łatwo wpadają w ucho.

Widać, że przepracowali te dwadzieścia parę lat i zbierali inspirację ze swego dorosłego życia, różnych doświadczeń, zawirowań i niełatwych kowidowych czasów.

Choć pewien niedosyt pozostaje, że po tak długim milczeniu dostajemy raptem kilka utworów. Będzie więcej?

Mój pierwszy press na żółtym. 

Słuchamy w Jamie!

 

Official: No Escape  x HellMinded Records  x Metal Hammer

wróć do listy wpisów