recenzja #181
RECENZJA #181
Turbo- DBL Lp „40th Anniversary. The best of collection selected by fans. Greatest hits” (Metal Mind Productions) 2021
By Adam Szulc Barber kwiecień 2022
Dwa tygodnie temu Poznań- dziś znowu Poznań!
Nie mogło zabraknąć tej recenzji na naszym, mocno poznańskim profilu. Płyta grupy Turbo z naszego miasta ukazała się na ich czterdziestą rocznicę istnienia, którą obchodzili dwa lata temu, między innymi tym albumem właśnie. Jednakże winyl pojawił się dopiero niedawno. Zatem do dzieła.
Każdy kto wkręcał się w muzykę rockową w latach osiemdziesiątych pamięta, że to właśnie wtedy można było zaobserwować boom na takie granie inspirowany wszystkim tym, czego słuchało się wtedy na Zachodzie. Zatem zarzewiem powstawania zespołów była, oprócz oczywistych, antysystemowych powodów powodowanych życiem po naszej stronie żelaznej kurtyny, chęć odwzorowania muzyki granej TAM i przeniesieniem jej TU. Turbo zrobiło to doskonale. Ich pierwsza płyta „Dorosłe dzieci” wpisała się w kanon dobrej rockowej muzyki lat osiemdziesiątych i jest wymieniana w pierwszym szeregu najlepszych polskich albumów tamtego czasu. Ale kolejny album „Smak ciszy” także dostarczył wielu przebojów z pogranicza dobrego rocka, popu i heavy metalu. I od tego momentu zaczyna się kolejny etap zespołu, za który trzeba im bić brawo. Bo łatwo jest trzymać się konwencji tworzenia hitów radiowych i być na tak zwanej fali, a trudniej wyjść poza strefę komfortu, poszukać nowej publiczności i radykalnie zmienić styl. Co prawda Turbo od początku swojego istnienia sympatyzowało i eksperymentowało z heavy metalem. To fakt bezsporny. Jednak co innego eksperymenty z heavy metalem, a co innego gruntowna zmiana muzyki i wizerunku, na co prawda coraz modniejszy wtedy, ale jednak trash metalowy. Dopiero więc płyta „Kawaleria Szatana” z 1987 roku z trochę wyśmiewanym w tamtym czasie rysunkiem okładkowym, ale z silnym tytułem nie pasującym do wizerunku grupy z listy przebojów Marka Niedźwieckiego i mocnymi kawałkami, ustawiła ich na poziomie jaki im odpowiadał i jaki znamy do dziś. Zyskali duży szacunek fanów. Sam pamiętam koncert w „Nurcie. Rok 1987. Supportuje Wolf Spider- w tamtych dniach wschodząca gwiazda rodzimego trash metalu- bilety nie do kupienia. Klub totalnie oblężony. Jako gwiazda wieczoru wychodzi Turbo. Wyglądają jak dzikusy z Mad Maxa. A jak grają! Ogień w żyłach!
Dobrze więc, że zespół zdecydował się na wspominkową, urodzinową składankę, na której nie odżegnuje się od żadnego etapu działalności. Bo Turbo to historia i teraźniejszość. Dla mnie jednak przede wszystkim Poznań.
„40th Anniversary” to podwójny album. Chronologicznie na tych plackach znajdują się następujące utwory z kolejnych płyt grupy: „Dorosłe dzieci”, „Pozorne życie” i „Szalony Ikar” z pierwszej płyty, z następnej „Smak ciszy” jest przebojowy utwór tytułowy oraz „Już nie z Tobą”, „Cały czas uczą nas”, „Jaki był ten dzień?” i „Wszystko będzie OK”, z epickiej „Kawalerii Szatana” mamy „Wybacz wszystkim wrogom”, „Bramy galaktyk”, „Kawaleria szatana II” i genialny „Żołnierz fortuny”, z „Ostatniego wojownika” tylko utwór tytułowy, ze „Strażnika światła” znajdziemy tytułowy oraz „Na skrzydłach nut”, „Na progu życia” i „Epilog”, a z bonusa do „Awatara” posłuchamy „Lęku”. Są one oczywiście ciekawie poukładane, więc po wsłuchaniu się w całość zyskujemy dokładny obraz bardzo dobrego, rzemieślniczego zespołu metalowego z naszego rodzinnego miasta. Widzimy ich pracę, rozwój, kolejne pomysły, przechodzimy przez kolejnych wokalistów i dokładnie obrazujemy sobie znak czasów na każdych kolejnych epokowych utworach, choć może w tej misternej układance brakuje mi utworów anglojęzycznych.
Kilka lat temu przerobiłem książkę o zespole Turbo napisaną przez Filipa Bogaczyka. To monumentalne wydawnictwo sprawiło, że przypomniałem sobie tamte czasy, ale też bardziej zrozumiałem i doceniłem niedocenianego młodszego brata TSA. Ówczesne zespoły z Poznania takie jak właśnie Turbo czy Lombard, Banda i Wanda albo Bank miały przede wszystkim dobry warsztat muzyczny i były zarażone pasją do dobrej muzyki z naciskiem na hard rock i prog rock, co było słychać w ich dokonaniach. Turbo zawsze było do przodu. Ich pierwsze melodie, kompozycje i pomysły miały dużo z hard rocka właśnie, trochę z Pink Floyd, sporo słowiańskiego ducha i dobre teksty. Późniejsza zmiana stylu okazała się być zbawienna, bo pod koniec lat osiemdziesiątych młodzież przestawała słuchać hitów Perfectu i Lady Pank, a skłaniała się bardziej ku muzyce metalowej, krajowej scenie alternatywnej i wykonawców zagranicznych. Tutaj Turbo trafiło w dziesiątkę z „szatańską” płytą i kolejnymi longplayami z coraz świeższą muzyką (i lepszymi okładkami:).
Muszę też dodać, że słucham tych winyli z ogromną przyjemnością. Są dobrze poustawiane i zremasterowane, co jest zasługą mistrza w tej dziedzinie- Poznaniaka Piotra „Mańkovera” Mańkowskiego- właściciela studia nagrań Coverius, a zarazem spiritus movens Wolf Spider.
Album wywołuje wspomnienia, ale nie tylko. Jest świetnie wydany w rozkładówce. Wkładka, zdjęcia- wszystko jest jak trzeba. A Turbo przecież wciąż istnieje. Należy im się medal za zasługi. Świetna płyta dobrej kapeli. Nic dodać nic ująć.
Słuchamy w Jamie!
Turbo (oficjalny profil zespołu) x Metal Mind Productions x Miasto Poznań x Coverius Studio