recenzja #184

dodano: 11 maja 2022

RECENZJA #184

Booze & Glory- 12” „Raising the roof” (Pirate Press Records) 2022

By Adam Szulc Barber maj 2022

 

Ta rozkładana dwunastocalówka- w mojej wersji w pięknym krwistym kolorze- ukaże się dopiero za dziewięć dni. U nas przedpremierowo recenzja najnowszego winyla Booze & Glory- bo w Jamie takie rzeczy się dzieją!

Po trzech latach od ukazania się rewelacyjnego „Hurricane”, sosnowiecko- londyńska banda zaskakuje nas czterema nowymi utworami. Tytułowy „Raising the roof” zrywa z fotela i wrzuca do pogo nawet najbardziej leniwego panczura, a nawet tego, który już dawno zapomniał po co przyszedł na koncert. Co z tego, że dostajemy na placku typowy Booze & Glory? My właśnie tego chcemy! Chcemy średniego tempa, chcemy prostej melodii do nucenia przy goleniu i chcemy zwartego punkowego kawałka, który wszyscy w Jamie śpiewają od samego rana: „And here we are , here we go again, side by side, all for one, one for all, so join us now bruv, let’s bring the good times back and raise the roof with our dirty rock’n’roll!”. Krótko, zwięźle i na temat. Po nim zespół uraczył nas utworem „Betrayed”, który w wymowie jest bardziej pesymistyczny niż utwór numer jeden. Tekst jest bardziej społeczny i sprawia wrażenie jakby był pisany pod wpływem kowidowych impresji oraz tego jak świat został oszukany i zmanipulowany przez politykierów do spółki z tak zwanymi ekspertami. Muzycznie bardzo dobry kawałek ze świetnym aranżem, fajną zabawą gitarową, dobrymi chórkami i ogólnym boozeandglorowym flow, ale na bardziej nowoczesną modłę. Widać, że zespół przepracował lockdowny i ich nowe kompozycje są jeszcze bardziej dopracowane, a fakt, że zostały zarejestrowane, zmiksowane i zmasterowane we Włoszech dodaje im takiego włoskiego designu. Mimo tego, że są to zdecydowane rebel songs i że bunt jest tu słowem kluczowym, to te cztery utwory są ładne, dobrze się ich słucha i tak jak włoskie garnitury są elegancko skrojone. Wspominałem już o melodiach, bo one tu naprawdę robią robotę. Ten uliczno- knajacki styl z kibolsko- skinowskimi przyśpiewkami zyskał tu nowe oblicze nowoczesnego brzmienia, w którym cały czas pobrzmiewają echa robotniczych dzielnic Wielkiej Brytanii pospołu z kalifornijskimi melodyjkami. Piękne połączenie.

 

Pierwszy utwór z drugiej strony to „C’est la vie”. Takie jest życie czyli ponownie wchodzimy w buty retoryki oiowo- antysystemowej  z wyraźnymi wątkami zjednoczeniowymi: „C’est La Vie, It’s time for you and me, It’s time to understand what’s the best way to live!”. Dobry punkowy numer. Ostatni na tym singlu to  „The streets I call my own” z tych troszkę spokojniejszych, refleksyjnych numerów Boozów. Sentymentalny tekst o ulicy, z której pochodzą z dodaną bardzo ciekawą linią basu, aczkolwiek wszystko jest jak zawsze utrzymane w konwencji, wokół której panowie oscylują. Jest punkowo, jest z korzeniami blitzowo- sparrerowymi i z południowo- melodyjnymi naleciałościami. Fajne. Przekładam kolejny raz na pierwszą stronę.

Zatem niestrudzeni kibice West Ham United wydali kolejny dobry singiel. A jak to zwykle w przypadku tego zespołu bywa, płyta wydana jest świetnie. Kolorowa okładka, przyzwoity kartonik, wspomniane już wyżej rozkładówka i krwisty placek + rysunki, wlepka i takie różne bajery- nie ma się co oszukiwać: po pierwsze staranność jest w cenie, a po drugie ludzie lubią ładnie wydane płyty.

 

Kto nie pamięta temu przypomnę, że jakiś czas temu wspólnie z Pomps Not Dead pomade zrobiliśmy pomadę do włosów dla Booze & Glory. Produkt nazywa się Buzz & Glory, pachnie truskawkowo i jest łatwym kosmetykiem na co dzień.

Możecie go sprawdzić tutaj: bit.ly/buzzglory 

Poza tym ze dwa lata temu z duuużym wąsem byliśmy w ich barber shopie w Sosnowcu Blade & Glory Barbershop  i strzygliśmy tam sosnowieckich łotrów.

A płyty „Raising the roof” słuchamy w Jamie!

Pirates Press Records

wróć do listy wpisów