recenzja #187

dodano: 03 czerwca 2022

RECENZJA #187

Neon Christ- Lp „1984” (Southern Lord Records) 1984 / 2021

By Adam Szulc Barber czerwiec 2022

 

Lubiłem ich. Nawet bardzo. Sprawiali wrażenie bardzo świeżego, a zarazem cholernie zbuntowanego zespołu. Natknąłem się na nich- chyba- w trakcie którejś z audycji Tomka Ryłko, choć ręki nie dam sobie obciąć, że to było właśnie tam. Pokochałem ich za utwór „Ashes to ashes”, który pojawił się na legendarnej składance „P.E.A.C.E. / W.A.R.”. On też tutaj w recenzowanej właśnie płycie jest prawie na samym końcu i sprawił, że Neon Christ stał się bardzo rozpoznawalny w subkulturowo- alternatywnych kręgach.

 

Po jakimś czasie od pierwszego kontaktu fonicznego, udało mi się zdobyć ich epkę na winylu. Było to kilka lat po jej ukazaniu się w Stanach. Teraz po dołączeniu tej kompilacji nagrań do mojej kolekcji, najpierw odpaliłem tamten singiel. Co by sprawdzić czy na nowym zmienili miks i jak zmienili master. Stary singiel brzmi szorstko. Tak jak tamte lata. Trochę w tym szarości. Tak jak w tamtych latach. Dużo wrzasku i wścieklizny. Bo tak było. Niepewnie. Smutno. Podejrzliwie. Rok 1984 kojarzył się z Orwellem i z nieznaną apokalipsą jaka ma nastąpić po niechybnej anihilacji świata. Zaraz po wybuchu trzeciej wojny światowej, rzecz jasna jądrowej. W Stanach była reaganomika, o której my w Polsce marzyliśmy, a której tamtejsi punkowcy mocno się przeciwstawiali.

 

Co do muzyki, to jakość nagrań na „1984” zaskoczyła mnie pozytywnie. Popracowano trochę nad nimi. Jest ona zremasterowana ze starych taśm w studio w Nashville z dodatkową notką, że sprzęt cyfrowy nie został użyty do produkcji. Odrestaurowywanie nagrań odbyło się tylko za pomocą sygnałów analogowych. Zajął się tym gitarzysta William DuVall, który po rozpadzie zespołu w 1985 roku udzielał się w różnych zespołach, w tym w Bl’ast! i Alice In Chains.

Całość brzmi bombowo. Nowy master oddał ducha czasów i wyczyścił trochę niektóre brudy dodając lekkie podbicia co sprawia wrażenie- całkiem sensowne- nowej opakówki i lekkiego tuningu po latach. Cały czas jest to jednak muzyka, jakiej nie posłuchacie w telewizorze. Szybko. Surowo. Wrzaskliwie. 

 

Mam nawet nieodparte wrażenie, że jest to wszystko trochę rozstrojone. Tak się wtedy grało. Albo inaczej- bez względu na to czy się umiało grać, znało nuty czy miało podstawowe instrumenty wyrażało się swoje zdanie za pomocą krzyku, hałasu, zamieszania, chaosu i terapii szokowej. Klimaty starego D.R.I., Septic Death, J.F.A., Jerry’s Kids i S.R.M. przeplatają się ze sprzęgami, dzikimi solówkami, lekką psychedelią i całkiem- jak na nich- sprawnymi melodyjkami. Największym hitem jest utwór „Neon Christ”, którego do dziś można nucić w samochodzie. Niestety nie za długo, bo ten jak i inne kawałki są bardzo krótkie. Zwłaszcza pierwsza strona to legendarny singiel, gdzie tylko ostatni utwór ledwie tyka dwóch minut. Strona druga to już utwory z ostatniego roku działalności grupy. Są ociupinkę dłuższe i bardziej przemyślane. To zupełnie normalne. Muzycy nawet punkowych zespołów jak się wreszcie nauczą grać i zauważą możliwości instrumentów to zaczynają powolne eksperymenty z muzykowaniem. Ciekawe dokąd by nas zaprowadził zespół Neon Christ gdyby się nie rozpadł…

 

To wszystko to są stare, przedpotopowe dzieje z czasów przedinternetowych gdzie muzyki słuchało się na winylu, w radio albo na Grundigu, a zdobycie nowych nagrań graniczyło z cudem i wymagało pewnej ekwilibrystyki. To jednak sprawiło, że udawało nam się wtedy poznać mnóstwo ludzi, a sieć wymiany niezależnej muzyki oplotła cały świat. Stąd nawet mały zespół z Atlanty w stanie Georgia jakim był Neon Christ mógł zdobyć rozgłos w alternatywnych kręgach słuchaczy całego globu.

Płyta wydana jest wspaniale. Jak na zespół- efemerydę, który nie zaistniał bardzo szeroko nawet w świadomości fanów hardcorowo- punkowej estetyki to arcydzieło. Wszystko jest tak jak lubię: rozkładówka w full kolorze, dokładne opisy kto, co i po co, zdjęcia i teksty. Oprócz tego dwunastostronicowy booklet z dodatkowymi zdjęciami, starymi wywiadami i koncertowymi flyerami. „1984” to must have dla tych, którzy interesują się historią muzyki punkowej. To cenny diament, choć prawie w ogóle nieoszlifowany i to w zasadzie jest jego podstawową zaletą.

Słuchamy w Jamie!

—————————————————————————————————————

Neon Christ  x Southern Lord Europe x Southern Lord Recordings

wróć do listy wpisów