recenzja #208

dodano: 07 października 2022

RECENZJA #208

Absent In Body- Lp „Plague God” (Relapse Records) 2022

By Adam Szulc Barber październik 2022

 

Lubię efemerydy, projekty poboczne i swoiste jam sessions różnych muzyków o wydawać by się mogło odległej wrażliwości artystycznej. Cenię sobie to, że potrafią spotkać się, pograć razem i wydać coś ciekawego. Tak jest w przypadku- w pewnym sensie- supergrupy Absent In Body.

 

W jej składzie znajdują się słynny braziliano drummer Iggor Cavalera (przedstawiać nie trzeba, ale pochylę się- Iggor to trzon chociażby Sepultura i Cavalera Conspiracy; sesyjnie w Strife; brata Maxa), gitarowy Steve Kelly (na co dzień w Neurosis, Tribes Of Neurot i Neurot Recordings) oraz dwóch podstawowych członków belgijskiej formacji Amenra: gitarzysta Mathieu i wokalista-basista Colin. Z takiego zestawu osobowości musiała powstać osobliwa płyta. I powstała.

 

Jest tu raptem pięć utworów. Te kompozycje- jeżeli w ogóle można użyć takiego słowa- są z jednej strony ułożone w ogromne płaszczyzny dźwiękowe, z drugiej są zbitymi rockowymi kawałkami, a z trzeciej pływają pasażami technicznej elektroniki. Czas ich trwania oscyluje między pięć a osiem minut. Zanurzenie się w tej płycie, to jak pływanie w basenie z kwasem solnym. Roztapiasz się w oka mgnieniu i jesteś częścią całego absentinbody’owego anturażu. W trakcie odsłuchu na słuchawkach pojawia się mnóstwo dodatkowych przeszkadzajek zbudowanych z digitalnej przestrzeni i cywilizacyjnych odgłosów.

 

Mój fave to „Sarin”. Sama nazwa przywodzi na myśl ataki japońskich terrorystów sprzed prawie trzydziestu laty na tokijskie metro, ale przypomina mi też o utworze Integrity o takim tytule sprzed z górą ponad dwóch dekad. Ten utwór to muzyczny atak na odbiorniki słuchu, foniczne antydźwięki przywołujące na myśl prawdziwy zamach bombowy. Ciężar gitar koreluje z perkusyjną dysharmonią i wywrzeszczanymi wokalami. Proces powstawania tych ostatnich jest bardzo ciekawy, bo duży wpływ na ich wyprodukowanie w takiej formie jak je tu słychać miał Dwid Hellion z Integrity (widziałem w tym tygodniu na żywo- miazga!). Odwiedzał kapelę w trakcie nagrań i namawiał wokalistę do uwierzenia w głosy z kosmosu. Ta inspiracja jest mocno obecna. Bestie z zaświatów, wrzaski potępieńców oraz niska i lekko growlująca barwa Colina ma jednak melodię. Tak jak w przypadku Dwida, wokal jest dodatkowym instrumentem scalającym całe zamieszanie w jedne organizm.

 

Mimo jednoznacznego faworyta lubię każdy utwór z tej płyty. Nie nużą mnie dłużyzny i nie męczą kombinacje analogowo-cyfrowe. Wszystko składa się w zgiełk świata, w jakim przyszło nam żyć.

 

Sludge, noise, electronic, dark ambient, hardcore, post metal, punk…szufladki w ich przypadku nic nie znaczą, bo Absent In Body można wrzucić do wielu z nich. Ale nie ma to żadnego znaczenia, bo z każdego z gatunków czy podgatunków biorą te elementy, które im odpowiadają, przerabiają je na swoją modłę i przesterowują, przekombinowują i przefuzzowują. Zespoły które, w naturalny sposób, przychodzą mi na myśl jako iskra i bezpośrednie wpływy tego albumu to Godflesh, Sinking Body, Neurosis, Scorn, Dark Sky Burial, Tribes Of Neurot, Psywarfare, Integrity czy Napalm Death. To jest muzyka na współczesne czasy, albo inaczej. Jest to muzyka określająca współczesne czasy, z nich wynikająca i je definiująca. Wolność zrodzona z niepewności. Koniec kropka. U mnie czołówka 2022.

Mój placek w czerwieni na rozkładówce.

Słuchamy w Jamie!

 

Relapse Records  x Neurosis  x Sepultura  x Cavalera Conspiracy  x Absent In Body x Amenra  x Noise Magazine

wróć do listy wpisów