recenzja #214

dodano: 08 listopada 2022

RECENZJA #214

Antigama- Lp „Whiteout” (Selfmadegod Records) 2022

By Adam Szulc Barber listopad 2022

 

Śledzę poczynania tych warszawskich ekstremistów od lat. Dość powiedzieć, że dziesięć lat temu rozmawialiśmy o wspólnej trasie, a w styczniu 2018 napisałem recenzję ich albumu „Depressant”. Pora na kilka słów o nowej płycie, na którą czekałem z niecierpliwością.

 

„Whiteout” to jak pisze sam zespół ich ósmy pełnowymiarowy produkt. Nie sposób chyba jednak wymienić wielości ilości antigamowych epek, splitów i mini albumów. Oni rzeczywiście są bardzo aktywni, a grind core w ich wykonaniu i w tej nowoczesnej formie, która wytycza szlaki gatunkowi stał się znakiem rozpoznawczym zespołu. Nowa płyta jest genialna.

 

Te jedenaście ekstremalnych kawałków nie są li tylko łupanką Formuły 1, ale zmyślnie zaaranżowanymi kompozycjami, które z jednej strony mają piekielne tempo, z drugiej niesamowite pomysły, a jeszcze z trzeciej świetne brzmienie XXI wieku pchające grind core w nowe rejony. Bo na nowej płycie Antigama złapała flow ciągnący ich muzykę po różnych granicznych gatunkach, ale szufladka grind core wciąż jest tutaj wyjściowa i to wokół niej dzieje się wszystko.

 

Od pierwszego utworu dostajemy talerz pełen treściwego jadła. To nie są ochłapy z nieudanych sesji, tylko silne kawałki w pełnokrwistych brzmieniach z kapitalnymi pomysłami. Tempo goni dynamikę, zwolnienie zmienia się w galopadę, pierwotna agresja spotyka progresję, a kosmiczne aranże każdego instrumentu przyprawiają o zawrót głowy. Perkusja- absolutny geniusz! Riffy- leżę na ziemi! Sfuzowany basior- szok! Wox- wow!- growl ze zrozumieniem, ale też (w „Disasters”) pośpiewa!

W postaci Antigamy dorobiliśmy się w kraju świetnych muzyków, którzy wiedzą czego chcą i tworzą w sposób ponadprzeciętnie nowatorski. Albumu ”Whiteout” słucham wte i wewte z wciąż coraz większym zdumieniem- jak oni to zrobili??!!

 

Jednak to co wydarzyło się w ostatnim utworze „2222” ze wściekłym saksofonem muzyka sesyjnego Marcina Kajpera przeszło moje najśmielsze wyobrażenie. Tego trzeba posłuchać. Jak mówi o tym sam zespół: „…to muzyka, która będzie standardem na turystycznych promach kosmicznych w 2222 roku” (Metal Hammer nr 375, 09/2022). Nic dodać, nic ująć.

Czy oprócz „2222” mogę opisać jakiś utwór odseparowując go od reszty? Chyba nie. Ta płyta jest konceptem. Całościowym strumieniem spływającym jak gorąca lawa po stokach wulkanu. Jeśli poparzy, to tylko wtedy jak powyrywa się pojedyncze utwory z kontekstu całości. Dlatego ja wchodzę cały do środka. Bez kombinezonu.

 

Ich inspiracje są dla mnie przejrzyste jak lustro, w którym przeglądają się moi klienci. Widzę tu gąszcz napalmowej dżungli, wpływy starszych nagrań niszczyciela świń i echa jednego z moich ulubieńców agorafobicznego krwawienia z nosa. Bo niezwykła konsekwencja z jaką Antigama podchodzi do swojej twórczości budzi mój niekończący się podziw. Granie muzyki tak niepopularnej mainstreamowo wymaga wiele zachodu i wyrzeczeń. Nie wyobrażam sobie, żeby ciągnąć to tyle lat nie kochając po prostu tego co się robi. Tym bardziej chylę czoła, że panowie wciąż są w stanie tworzyć takie wielkie dzieła.

 

Cieszy, że Sebastian nosi koszulkę Righteous Pigs- to dla mnie wciąż jedna z najlepszych kapel gatunku. Cieszy ich szacunek dla Schizmopathic- to dla mnie również czołówka rodzimej ekstermy. A najbardziej cieszy, że polski zespół działa w temacie hałasu na poziomie światowym.

Antigama do przodu!

U mnie „Whiteout” bardzo wysoko w płytach 2022.

Hałas.

Słuchamy w Jamie!

Aaarrrggghhhh!!!

 

Antigama x SELFMADEGOD RECORDS x Relapse Records

wróć do listy wpisów