recenzja #226
RECENZJA #226
No Trigger- Lp „Tycoon” (No Sleep Records) 2012
Able Baker Fox- Lp „Visions” (No Sleep Records) 2017
By Adam Szulc Barber styczeń 2023
Kilkakrotnie recenzowałem już płyty z wytwórni No Sleep Records i co jakiś czas jak bumerang wraca do mnie co nieco od nich. Tym razem trafiłem na nagrania kapel No Trigger i Able Baker Fox, które mają już kilka lat, ale wpadły mi w ucho.
Płyta No Trigger jest ciut starsza od A.B.F., a w zasadzie te nagrania mają już dobre dziesięć lat. Jednak wciąż brzmią bardzo świeżo i w melodyjnej, acz konkretnie hardcorowej manierze. Jedenaście sprawnych szybkich i bardzo dynamicznych utworów od pierwszego z nich („Mable boy”) przenoszą nas w świat, jakim w latach dziewięćdziesiątych tworzyli Life Time i Kid Dynamite. Melodia, ale z pazurem. Świetny, lekko zdarty wokal i raczej wykrzyczany niż wyśpiewany, choć zdarzają mu się (wokaliście znaczy się) milutkie dla ucha zaśpiewy jak na przykład w utworze „Windmill and watertower”. Większość utworów oparta jest na kontraście szybkości czyli wolne fragmenty dość nagle są zastępowane tymi hardcorowymi sieczkami i na odwrót. Całość jednak pędzi do przodu, a takie elementy jak półkotły w „Insider (Executive / Amputee)”- notabene to mój ulubiony utwór na tym albumie- wchodzą w serce jak złoto, bo pięknie jest to rozegrane. Wiele kawałków brzmi jakby były żywcem przeniesione z Kalifornii, a zespół- o dziwo- jest ze Wschodniego Wybrzeża. Świetna płyta, obok której nie przejdzie obojętnie nawet wyrafinowany słuchacz, a ja mimo tego, że nie jestem wielkim fanem melo grania, to te chórki, solóweczki i hardcorowa siła razem robią dobrą robotę.
Bardzo lubię też Able Baker Fox. Sam nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz odkrywam ten zespół. Gdybym trafił na niego w odpowiednim czasie, to na pewno ta płyta byłaby jednym z moich albumów 2017 roku. Ale co się odwlecze to nie uciecze, więc odsłuchuję teraz i jestem bardzo kontent. Płyta „Visions” jest takim odświeżonym Fugazi po indie rockowych liftingach. Dużo w tym powietrza i muzyki z początku lat dziewięćdziesiątych, ale z dodatkiem nowych brzmień, pasaży, przestrzeni i ciekawych melodii. Bliższe przesłuchanie na słuchawkach daje wiele radości, bo tam wewnątrz bardzo dużo się dzieje. Jest sporo smaczków, dogrywek, chórków i surowych wokali z tyłu. To wszystko świetnie koreluje z mocno zdefiniowanym emo-college rockiem sprzed lat. Pierwszym moim skojarzeniem po przesłuchaniu było: ten zespół musi być z D.C.! A tu pomyłka. Able Baker Fox pochodzi z Michigan i tu mam kolejną refleksję, że kiedyś- jeszcze trzydzieści kilka lat temu- każdy stan (tak jak każdy kraj z Europy) miał swoją specyfikę, określone brzmienie i nawet tempo. Teraz w czasach globalnego działania wszystko się wymerdało i kapela, która gra jakby była żywcem ściągnięta ze stolicy Stanów okazuje się być znad granicy kanadyjskiej. Nie mnie oceniać czy to źle czy dobrze- tak jest i tyle.
Polecam motoryczny, lekko wykrzyczany „Pennies on the dolar”- podobny do nagrań Fuel i Admiral. Świetny jest ostatni numer „The clearning” w konwencji melodyjnego rocka z sympatycznie pływającą gitarą i niewymuszonym śpiewem. Bardzo dobrze chodzi też „Can we be honest” w klimacie nowocześniejszego rockowego grania.
Oba albumy warto sobie odpalić i popodsłuchiwać co tam w amerykańskiej trawie piszczy, bo ilość zespołów jaka tam egzystuje, nagrywa płyty i wymyśla tysiące kawałków jest ogromna. No Trigger oraz Able Baker Fox, mimo, że mało znane- polecam do sprawdzenia.
Jednego i drugiego słuchamy w Jamie!