recenzja #231

dodano: 08 lutego 2023

RECENZJA #231

Slapshot- Lp „Step on it” (Taang! Records) 1988

By Adam Szulc Barber luty 2023

 

35 lat mija od wydania legendarnej płyty bostońskiego Slapshot. Młode (wtedy) łotry zafascynowane Straight Edge, ulicznym sznytem, hokejem na lodzie (a raczej tym co się robi w przerwach między tercjami) i surowym hardcorem grają dziś w Poznaniu. 

 

Zawsze szli swoją drogą. Posądzani o wszelkie bezeceństwa w scenie niezależnej przetrwali i cały czas grają tak jak grali. Płyta „Step on it” to był ich pierwszy album po epce „Back on the map”. Mieli przywrócić stary dobry hardcore na mapę. Wkręceni w bostońskie klimaty SS Decontrol, DYS, całego pomysłu na Wolfpack i po efemerydzie Negative FX wystartowali z projektem Slapshot.

 

Przez pewien czas kiedy w Cymeon X mieliśmy zagwozdkę który kierunek oldschoolowego hardcore’a wybrać, to właśnie oni byli jednym z tych, którzy inspirowali nas bardzo bardzo. Stąd nasz kawałek „Niewolnik” z tym mid-tempem perkusji bez przejść i udziwnień, monotonnym wokalem i surowym riffem. Bo taki jest Slapshot: sążnista motoryka, high dynamika, prostota nie prostactwo, serce na talerzu i frontman z ogromną klatą zawiadujący sceną i salą. Pychota!  

 

Ta płyta nie jest wielkim przełomem- grało się już przecież prosto wcześniej, ale w 1988 roku zespoły nauczyły się już grać na instrumentach i zaczynały kombinować z metalem, crossoverem, solówkami i personalnymi tekstami. Slapshot wskoczył w to towarzystwo w glanach, z krótkimi włosami (opisana jest ta fryzurka w „Krótko Po Męsku”), z kijem hokejowym i zrobił rewoltę!

 

Każdy utwór na tej płycie się zgadza. Pierwszy tytułowy, potem „Chameleon”, po nim „No time left”, następnie „Kill for a drink”- wszystko się układa w surowe puzzle z szarego kartonu aż po kończący układankę „In your face”.

 

Ale dość gadania, bo koncert Slapshot już tuż tuż.  Wokalista Choke przechadza się w „Pod Minogą”, a my czekamy!

 

Liczę na dobry set z przebojami ze „Step on it”, ale też z nie mniej przeze mnie lubianych „Back on the map” i „Make America hate again” . Zwłaszcza „Straight Edge in your face” z tej pierwszej zawsze mi dobrze wchodził. W 1994 graliśmy (X Respect X) jako support do Slapshot w „Eskulapie”. Był ogień. Zobaczymy dziś, ale czekamy z załogą na normalne pogo- no guts no glory!

Od jutra słuchamy w Jamie!

 

Slapshot x TAANG! RECORDS  x Klub pod Minogą

wróć do listy wpisów