recenzja #232
RECENZJA #232
Napalm Death- Lp „Death in Vietnam” (Headache Records) 1990
By Adam Szulc Barber luty 2023
W ostatnim czasie rzadko się zdarza, żebym „zaliczył” dwa koncerty w trzy dni. Tak się teraz dzieje.
Po Slapshot w Poznaniu, dziś koncert Napalm Death w Berlinie. Zobaczę ich po raz kolejny, ale to ta kapela, którą zawsze warto.
To zespół, który zawsze w duszy mi gra i każdy ich kolejny album odsłuchuję z pietyzmem. Dziś, w celu dobrego dostrojenia, od rana nadaję koncertówkę z Bremen o wdzięcznym tytule „Death in Vietnam” z klubu Al Adin z 1989 roku, a wydaną jako bootleg przez angielską wytwórnię Headache Records na niebieskim placuchu.
Trzydzieści kawałków, syfiaste brzmienie, świetny kontakt z publiką, dużo ryczenia, największe hity („You suffer”!!) ze „Scum”, „From enslavement to obliteration” i „Mentally murdered” i jeszcze ten D.I.Y.-owy sznyt strojenia między kawałkami z ideologicznymi pogaduchami typowymi dla tamtego czasu. Impreza w Bremen to godzinny koncert z krótkimi utworami i powtórzonym na obu stronach „Mantally murdered” (chyba promowali wtedy tę 12”). Mimo, że minęło ponad 33 lata od tamtego gigu, to w zasadzie tego oczekuję dziś od zespołu. Konkret, szybkość, dynamika i w tym nieprawdopodobnym jazgocie jednak wciąż solidnie poukładane pasaże płynące niejako pod włos głównego nurtu jak te plamy ropy z tankowca na morzu…
Napalm Death zmienił się trochę. Dodali do muzyki więcej industrialu i przestrzeni, a ich grind core nie jest już li tylko naparzanką w niewiernych. To przemyślane kompozycje w duchu kanonu tego rodzaju muzyki z ciekawym i w zasadzie niezmiennym przesłaniem. Do tego dochodzi też pamięć o starych zespołach i hołd dla nich poprzez liczne kowery. Zobaczymy jaka dziś będzie set lista…
Szkoda, że na gitarze nie ma Mitcha- zawsze lubiłem tego gościa w Napalmowym składzie, tak samo jak w Righteous Pigs, Defecation i Brave the Cold- ale reszta przecież absolutnie daje radę. Zobaczyć Shane’a jeszcze z włosami-bezcenne!
Aaaarrrgggghhh!!!
Od poniedziałku słuchamy w Jamie!
