recenzja #247

dodano: 29 kwietnia 2023

RECENZJA #247

Hot Water Music- Lp „Feel the void” (End Hits Records) 2022

Hot Water Music- 7” flexi (New Noise Magazine) 2022

By Adam Szulc Barber kwiecień 2023

 

Pochodzący z Florydy i istniejący od ćwierć wieku zespół Hot Water Music pod dowództwem charyzmatycznego Chucka Ragana, w marcu tamtego roku wypuścił nową płytę. Od czasu drugiego rozpadu i ponownego zejścia się kapeli w 2008 roku wydali longplay „Exister” (2012), pięć lat później płytę „Light it up” (recenzja u nas #10) i w 2019 roku „Shake up the shadows” (też była recenzowana #66). 

 

Teraz mamy nowy album „Feel the void”, który daje nam dwanaście kompozycji w starym, dobrym klimacie tego zespołu. Nie przynoszą one słuchaczowi jakiś wielkich zmian w jego odbiorze, ale też nie zaniżają poziomu grupy, bo ta płyta jest bardzo dobra, konkretna, spójna lecz zarazem nie taka łatwa w odbiorze. Jak członkowie zespołu wypowiadają się na jej temat w licznych wywiadach, nagranie tego albumu kosztowało ich dużo wysiłku, potu i pracy. Słychać, że przyłożyli się do kompozycji i że włożony trud procentuje porządnie skonstruowanymi utworami, a „Feel the void” nie jest dla nich po prostu kolejną płytą, a takim kompletnym powrotem na dobre, na stałe, na dłużej i z przytupem.

 

„Another breath” to pierwszy utwór. Chuck Ragan i jego genialna chrypka w lekko grungowym tempie otwierają album. Gitary płyną dość surowo i wygląda na to, że to jedne z najcięższych riffów na płycie. Bo następny jest już bardziej w typowej dla kapeli manierze melodyjnego, choć niesamowicie gęstego punk rocka. Z kolei „Newton scraper” zmiękcza pole rażenia do spokojniejszego beatu, a wraz z refrenem i bliźniaczo podobnym „Habitual” sprawiają wrażenie najsympatyczniejszej części płyty. Bo zaraz po nich następuje „Collect your things and run” z mocniejszym przesłaniem i mniej oczywistą melodią. Taka jest właśnie ta płyta. Melodyjna, ale pogmatwana z wieloma wątkami personalnych problemów, które w tej muzyce odbijają się jak błyski nadchodzącej burzy od czystej tafli jeziora.

 

Bo warto tu wypowiedzieć się o tekstach, które są bardzo długie i nie zazdroszczę zapamiętać ich przed koncertami, ale napisane są w bardzo dojrzały i przemyślany sposób. Pospołu społeczne i osobiste związane są z przeżyciami codzienności, współczesnej Ameryki i człowieka jako takiego z całym bagażem jego niedomagań i wszelakich kontuzji psychicznych. Trudne w rozwikłaniu niektórych zagadek, ale po zapoznaniu się z opiniami autorów, którymi dzielą się ochoczo na łamach prasy wydają się być bardziej zrozumiałe.

„Turn the dial” to posępny utwór, i to zarówno w warstwie muzycznej jak i przekazowej. Jego ponurość przejawia się w snuciu smutnej wizji nijakiego wyboru oraz powtarzalnych słów refrenu. To samo z tytułowym. Smutny, trochę rozpaczliwy krzyk o coś, ale nie jest to jakaś paranoja samobójcy, a raczej rozważania panów w średnim wieku, dlaczego jest jak jest… To chyba najlepsze fragmenty na całym „Feel the void”, w którym autorzy wywalają bebechy na stół i nie mają przed nami żadnych tajemnic.

 

Płyta kończy się zamknięciem zatytułowanym nomen omen „Lock up” i ten numer pozostawia nas jednak w resztkach jakiejś nadziei, bo i tempo średnioszybkie, chórek do ponucenia, a szlagwort prosto wchodzi w ucho.

 

Papierowy magazyn New Noise wydał w tamtym roku flexi 7” (różne flexi dołączają do każdego numeru), na którym jest utwór H.W.M. „Drawn”. Nie ma go na ostatniej płycie i jest albo odrzutem z sesji albo z jakiś innych powodów „unrelased song”. Jakkolwiek jest to dobry kawałek w średnim tempie i utrzymany w hotwatermusicowej konwencji. Warto go dołączyć do zbiorów, żeby kontemplować komplet nagrań zespołu.

Zaczynamy długi weekend i od czwartku posłuchamy (obu) w Jamie!

Dobroci!

 

Hot Water Music x Chuck Ragan (Official) x End Hits Records x New Noise Magazine

wróć do listy wpisów