recenzja #257

dodano: 21 czerwca 2023

RECENZJA #257

Stand Still- 12” „In a moment’s notice” (Triple-B Records) 2022

By Adam Szulc Barber czerwiec 2023

 

Łagodne i miłe dla ucha utwory też się u nas zdarzają. Taka jest prawda, że często słyszymy od klientów, że zaskakujemy ich muzycznie. Ten zespół, który dziś gramy nie jest może jakoś wyjątkowo wyczilowany, ale jestem przekonany, że pewna granica rockowego grania w ogóle przesunęła się bardziej w stronę ekstremy, stąd środek plasuje się dużo dalej niż kiedyś. Jakkolwiek, żeby nie przedłużać filozoficznych dywagacji: przed Wami Stand Still ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

 

Sześć sprawnych melodyjnych utworów. Po trzy na stronę, a ta druga z kawałkami koncertowymi. 20 minut muzyki, która sprawia mi ogromną przyjemność przypominając trochę bardziej o kalifornijskim graniu niż rytmach z Nowej Anglii. Bo tak się jakoś utarło, że okolice Nowego Jorku to twardzi chłopcy z krótkimi fryzurkami pozujący na tle porysowanych ścian, a po drugiej stronie Ameryki tylko melodia, przydługie włosie i windsurfing. Prawda jednak leży tam gdzie leży i nie znosi jak ją tak prostacko klasyfikować. Stąd mamy taki wniosek, że Stand Still, który wedle sztampy może bardziej by pasował tam niż tu, jest tu i tyle. Słuchamy.

 

Płytę zaczyna sympatyczny utwór „Loose ends” w fajnej college rockowo- punkowej konwencji. Z tym, że to nie jest punk z dziarami na twarzy i agrafką w uchu. Stand Still jest taki bardziej kawiorowo- kawiarniano- inteligencki z optymistycznymi tekstami w personalnej manierze. Taki jest ten pierwszy utwór i w zasadzie kolejne płyną podobnie. „With all my love” jest wolniejszy, ale ma świetny sfuzowany basior, co jak na taką kapelę w tym stylu ciekawie się łączy. Więcej w nim jest pasażowych rozwiązań i luźniejszej formy. A mimo, że te piosenki są zbite w konkretne rockowe rozwiązania, to taki na przykład „Trading places” kręci się wokół mocniejszej formuły znanej ze straightedgeowych zespołów z początku lat dziewięćdziesiątych takich jak Encounter czy The Cause. Fajnie kombinują. Trochę mi to się kojarzy z A Will Away, ale chyba jednak Stand Still mają większy power.

 

Bardzo dobrze słucha się tych nagrań koncertowych, w zasadzie brzmią jakby były nagrane w studio. Chociaż drugi kawałek ze strony B jest ciekawie skonstruowany i nawet ma przyspieszone tempo. Generalnie miłe refreny, dobra rozgrywka całości + wysoka dynamika i porządna produkcja to atuty tej dwunastocalówki. Przy całej świetnej realizacji płyty możemy sobie przy środzie naprawdę poodpoczywać muzycznie przesłuchując wte i nazad. W ogóle „In a moment’s notice” przypomina mi dokonania Down By Law i Dag Nasty ze starych czasów.

 

Czekam na pełnometrażowy materiał, a póki co przedwakacyjnie słuchamy w Jamie!

 

Stand Still x Triple B Records x A Will Away

wróć do listy wpisów