recenzja #282
RECENZJA #281
FAIM- Lp „Your life and nothing else” (Safe Inside Records) 2023
World I Hate- Lp „Years of lead” (War Records) 2023
By Adam Szulc Barber październik 2023
Tego pierwszego przyciągnęła mnie okładka. Sądziłem, że to będzie emo core albo ewentualnie jakiś spokojniejszy college rock. Muzyka na tym albumie wdusiła mnie w fotel.
FAIM z Denver ze stanu Kolorado to bomba kaloryczna. Wysokooktanowa muzyka z nadbudowanymi gitarami, z potężną sekcją rytmiczną i totalnie wrzaskliwym wokalem. Słuchając ich albumu na myśl od razu przychodzą mi inne amerykańskie grupy sprzed lat. Citizen’s Arrest, Rorschach, Morning Again, Nausea i Negative FX to ich niewątpliwie inspiracje, ale nie jedyne, bo w zwolnieniach słychać też ten charakterystyczny basior a’la Fugazi. Co za miks… Do tego dochodzą genialne fragmenty oparte na kontrastach wrzasków, nie mogę sobie przypomnieć gdzie już to słyszałem, chodzi mi po głowie, ale gdzieś uciekło.
Płytę zaczyna „Lack of clarity” w powerviolencowej jatce z dobrym zwolnieniem w połowie. Po nim jakby część druga w „Silver spoon”- ciekawa konstrukcja, te utwory po kolei stanowią jakby całość konceptualnego pomysłu. Świetny jest kawałek „What I Want Back is What I Was”. Wolny, majestatyczny, wściekły, dziki i mimo braku ostrego tempa jak w innych utworach, to chyba ten plasuje się na najbardziej zły na całej płycie. „Boys will be boys” to crustowy hardcore rozegrany w nowoczesnym stylu. Płyta zawiera dobre teksty, które nie są sztampowe, mówią o ważnych kwestiach jak na przykład o tym, że społeczeństwa to same klony, że ludzie mają skłonność do widzenia tylko czubka własnego nosa, a kawałek „Sylvia” to wręcz utwór o miłości, który zarówno tekstem jak i muzyką robi ogromny reset w głowie. Jest ciuteczkę inny, ale w tej ichniej stylistyce- świetnie się tego słucha. Ogólnie tekstowo odbija się współczesna Ameryka ze wszystkimi społecznymi problemami i rządowym wtrącaniem się w każdą dziedzinę życia. Klamrą spina całość „The fallacy of existence”, który jest doskonałym zakończeniem. Zaczyna się wolno, mocno rozkręca, a w końcówce pozwala troszkę odetchnąć…ufff co za kawałek!
Album zespołu FAIM „Your life and nothing else” to na pewno będzie jedna z najlepszych płyt roku w moim rankingu 2023. Mój placek w pastelowym, ni to różowy ni to nie wiem jaki.
World I Hate.
Kapela z Wisconsin. Nie wypadli sroce spod ogona. Ich siarczysty hardcore na pierwszy rzut ucha przypomina mi dwie kapele: nowojorski Sheer Terror z czasów „Just can’t hate enough” i dokonania Think I Care z Massachusetts. Do tego wysokooktanowa wytwórnia związana z zespołem Strife poświadcza akt wybitności World I Hate.
Jedziemy!
Jedenaście kawałków pełnego albumu „Years of lead” tylko w jednym przypadku delikatnie przekracza dwie minuty. Wszystkie inne plasują się poniżej, a ten najdłuższy to ostatni „Meat Grinder”, ale zdziwiłby się ten, który pomyślałby, że na koniec dadzą kołysankę. Epilog jest rzeźniczy z hardcorowym blastami, rzężącym brzmieniem i ochrypłym woksem. Zresztą podobnie jak cała płyta. Ostra jak brzytwa, tłusta jak najlepsza pomada i twarda jak jednodniowy zarost. Świetnie kompilują się tu Spirit’88 z hardcorowym revivalem drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych i nawet grindowymi zagrywkami podobnymi do Nails/Drop Dead. Coś niesamowitego się tutaj dzieje. Surowy, ale gęsty sound z wymiatającymi gitarami na niskim stroju i tym wokalem z pogranicza Redemption 87 spotyka Dwid Hellion spotyka stary Slapshot. Uff, do tego na tyłach dzikie solówki pochowane gdzieś tam przed uchem słuchacza, ale słuchawki wydobyły wszystko. „Ghandi trap” to mój faworyt. Blasty na petardzie, hardcorowy gniew i powerviolencowa jatka w pełnej krasie. Cała płyta jest bardzo konceptualna. Utwory poprzez niskie dźwięki są do siebie podobne, choć mają tu miejsce różniste kombinacje jak na przykład w „Safer jail”- niesamowity miks krzyku, wściekłego przekazu, szybkości i złości na cały świat.
Ich teksty są przeciwko współczesnym społeczeństwom, wszelkim światowym oraz krajowym rządom i powiedziałbym, że są totalnie antyludzkie pisane w pandemicznym czasie i sfokusowane na zamieszkach ulicznych, terrorze państwa, chaosie, alarmie dla oficjeli i wzięciu tak zwanej władzy w swoje ręce. Mimo moich wątpliwości co zrobiliby z taką władzą mają u mnie duży plus za swoistą antysystemowość, choć szczerze powiedziawszy rozwiązania sytuacji w ich wykonie raczej nie widzę. Jednak wszystko się tu u nich zgadza, bo choćby sama nazwa zespołu- Świat, Którego Nienawidzę- zobowiązuje do tego co piszą i grają. Dobra, mocna płyta, bez metalowych naleciałości, szalenie nowoczesna i z tą stymulującą do działania złością, którą w muzyce bardzo lubię.
„Lata ołowiu” w pierwszej dwudziestce albumów 2023. Kolor winyla brąz.
Bang!
Słuchamy w Jamie!
Safe Inside Records x Faim x War Records