recenzja #286

dodano: 14 listopada 2023

RECENZJA #286

Farben Lehre- Lp „Na zdrowie” (Lou Rocked Boys) 2023

By Adam Szulc Barber listopad 2023

 

Ja wiem, że oni są z Płocka, ale to właśnie zbliżający się wielkimi krokami Jamowy wyjazd na Górny Śląsk nastraja mnie do zrecenzowania ich nowej płyty „Na zdrowie”. Dlaczego? A dlatego, że Wojtek jest częstym gościem u Lucjana Szajbela x Studio Fryzjerstwa Awangardowego Lucjan x Kreator Academy z Rudy Śląskiej, a już niedługo na pewno zobaczymy się z nim (Lucjanem rzecz jasna) przy okazji wspólnego stanowiska na targach fryzjerskich. Wszystko wydarzy się w trakcie Festiwal Hair & Beauty wraz z- co ważniejsze- pokazem zaplanowanym na festiwalową sobotę w samo południe z naszym udziałem. Już za chwileczkę, już za momencik…

 

Zatem panie i panowie, Farben Lehre „Na zdrowie”. 

W maju tego roku recenzowałem ich płytę, do której mam szczególny sentyment. (Farben Lehre- Lp „Projekt Punk”, Lou Rocked Boys 2013 maj 2023). To był album sprzed lat i po jego publikacji Wojtek- frontman grupy- wysłał mi do recenzji ich najnowsze dzieło. Znając dokonania zespołu nie spodziewałem się zaskoków, oczekując porządnej punkowej rozgrywki. Nie pomyliłem się, zatem posłuchajmy. 

Najbardziej podobają mi się cztery numery. Wszystko rozpoczyna utwór tytułowy i to on jest jednym z tej czwórki. Zasługuje na uwagę, bo jest mocno zjednoczeniowy, trochę tekstowo w starym stylu, ale ciekawym zabiegiem jest fakt, że nie dają od razu z kopyta do pieca tylko powoli dochodzą do sedna punkowej sprawy. „Szeregowiec” to porządna antywojenna piosenka z mocno rozszerzonym instrumentarium i jeśli moje kaprawe ucho mnie nie myli, to słyszę tam dęciaki. „Bella ciao” jest akustyczną wersją hitu znanego najbardziej chyba z serialu z Netflixa, ale tak naprawdę jest to partyzancko- chłopsko- robotniczy protest song wymyślony we Włoszech w XIX wieku i od wtedy tam popularny. Tu zostało to zagrane na punkową nutę i odśpiewane w oryginalnym włoskim języku. Kawałek łapie folkowy flow rewolty, a popularna melodia dodaje mu animuszu. Absolutnie nadaje się do śpiewania biesiadnego. Takoż i ja robię, chociaż bez biesiady.  Na koniec całego albumu jest mój ulubiony kawałek. „Manifest” ma dobry tekst. Jest może trochę ckliwy, ale trafiający w sedno z pozycji frontmana zbliżającego się bądź co bądź do sześćdziesiątki i nie udającego małolata. To ważne być sobą i mieć pryzmat przeżytych lat jednocześnie patrząc w przyszłość. „Jesteśmy głosem generacji XX wieku. Jesteśmy głosem generacji, która jest na przekór. Jesteśmy głosem generacji XX wieku. Jesteśmy głosem pokolenia, które się nie zmienia”. Dobra puenta tego albumu.

 

Inne utwory też dobrze płyną, ale ta czwóreczka jakoś zrobiła na mnie największe wrażenie. Jestem wciąż zszokowany jak panowie z Płocka cały czas robią swoje, jak potrafią skołować koło siebie watahy młodzieży i jak wciąż im się chce. Ten album nie jest może jakoś super zaskakujący, ale regularność koncertowo- wydawnicza jest podziwu godna i na szczęście nie odbija im się czkawką. Wymyślanie kolejnych tekstów, riffów i ogarnianie ogromu spraw zespołowych to naprawdę nie lada wyzwanie. Farben Lehre w tej kwestii mocno do przodu.

 

Bym zapomniał o najważniejszym, okładka tej nowej płyty ma dla mnie doskonałe przesłanie. Oto śmiejący się na niej truposz częstuje słuchaczy dwoma kuflami piwami niejako zapraszając w swoje włości i mówiąc „na zdrowie”. Zespół sugeruje zgubne skutki alkoholizacji? Czyżby Farben Lehre Straight Edge? Ale się porobiło!

Słuchamy w Jamie!

 

Farben Lehre x Lou&Rocked Boys

wróć do listy wpisów