recenzja #292

dodano: 19 grudnia 2023

RECENZJA #292

Iron Deficiency- Lp „Morning in the burning house” (Youth Authority Records) 2022

By Adam Szulc Barber grudzień 2023

 

Straight Edge ekipa z Lyon z Francji. Rzadko spotyka się tam takie grupy, a ta nie dość, że jest stamtąd to jest wyjątkowo wściekła. Poczułem do nich sympatię, bo po pierwsze zespoły z Francji, które siedzą w SxE nie są częste, po drugie Iron Deficiency naprawdę dobrze grają, po trzecie czuję w nich tego pierwotnego hardcorowego ducha, który gdzieś się zagubił w nowoczesnych studiach nagraniowych, a po czwarte mój pradziadek wyjechał do Lyon w 1924 roku. Pracował tam jako górnik węglowy przez dziesięć lat i zmarł po zawaleniu się jednego z kopalnianych bloków. Mam zatem cztery żelazne argumenty, które wystarczają mi, żeby odpalić ich najnowszy album „Morning in the burning house”. Ukazał się on dokładnie rok temu nakładem dwóch wytwórni- francuskiej i amerykańskiej.

 

Od pierwszego utworu „A call to rage” Iron Deficiency zaznaczają mocny atak tekstowy na komercję w scenie hardcore oraz na schematy i system działań związanych z ubiorem, który w tych czasach personifikuje każdy odłam muzycznej odnogi. Na wokalu jest pani i gdybym Wam tego nie napisał, to moglibyście się tego nie domyśleć. Jej wox jest surowy, wrzaskliwy i bliski niejakiej Candance z Walls Of Jericho. W ogóle ich muzyka też koło tego zespołu gdzieś blisko się kręci, ale jest bardziej niezależna, walcząca, punkowa, niemetalowa i mało sztampowa. Utwory są na przemian szybkie, hardcorowe i drapieżne oscylujące w okolicach Strife, ale z dodatkiem sterydów i ulicznej agresji. Te wolniejsze to militant hardcore Straight Edge przypominający mi zespoły z początku lat dziewięćdziesiątych jak Green Rage czy Canon. Podobna jest też stylistyka tekstowa. Tu nie ma osobistych rozkminek czy lekkich połajanek. Nie, nie- tu każda strofa przepełniona jest młodzieńczą chęcią zmiany wszystkiego dookoła, a najlepiej byłoby według nich wszystko rozwalić, a przynajmniej przewrócić i budować od nowa. Tak przynajmniej wynika ze słów na przykład w „Human mistake”: „…No need for sympathy, I see red all the time, Life's only misery, I have no lifeline…” albo w tytułowym: „…Coming back from the flames, With an empty mind, Dry blood on your hands, The guilt is yours, What have you done?...”. I tak dalej w tym stylu, ale dostaje się nie tylko społeczeństwu, ale również scenowcom coraz chętniej patrzącym na drogie stroje, obrandowane czapeczki i zegarki odpowiednich marek.

 

Te osiem utworów przenoszą mnie w czasy końcówki pierwszego Cymeon X, albo chwile później gdy X Respect X nakręcał się coraz bardziej na radykalizm, a scena wyraźnie łapała rozbrat między niezależnością a komercją. Tak postrzegam Francuzów z Iron Deficiency i jestem bardzo ciekaw ich ewolucji i kolejnych płyt, bo jak wiemy ostry miecz łatwo się może stępić, a jak śpiewali ongiś koledzy z zespołu Złodzieje Rowerów: ”… Gdzie teraz są??!! Starzy prorocy??? Przyszli i poszli - byli tu chwilę. Setki ich słów żółknie w fanzinach!! Stare gazety pękają od słów, ostrych jak nóż walki z systemem. Stare gazety pękają od obietnic po grób deklarowanych: True Till Death - Punk Rock Nie Umarł - Vegan Straight Edge. Gdzie teraz są??!! Te wszystkie hasła??!! Gdzie teraz są??!! Tamte sztandary??!! Gdzie teraz są??!! Starzy prorocy??? Przyszli i poszli - byli tu chwilę. Setki ich słów żółknie w fanzinach!!...”. Oby w przypadku ekipy z Lyon rewolucja nie pożarła swoich dzieci.

My słuchamy w Jamie!

 

Iron Deficiency x Youth Authority Records x Patient Zero Records

wróć do listy wpisów