recenzja #297
RECENZJA #297
Understand- Lp „Real food at least” (Rise Records) 2023
By Adam Szulc Barber styczeń 2024
Odkopane stare nagrania angielskiego Understand po latach ukazały się na winylu. Legendarny acz mocno zapomniany hardcorowy band ze straightedgeową inklinacją doczekał się zasłużonej płyty, chociaż w tak zwanym międzyczasie jeden z muzyków zmarł. To w zasadzie zmotywowało resztę załogi do intensywniejszych działań nad wydaniem starych nagrań na placku.
Understand powstało na początku lat dziewięćdziesiątych i od początku szli w kierunku straight edge/emo core/college rock/post hardcore. Klimaty typu Quicksand czy Into Another oznaczające nowszą szkołę hardcorowej jatki, ale z rockowym zacięciem wychodziły im znakomicie. Debiutancki singiel miałem w swojej dystrybucji i polscy melomani polubili ich bardzo za te trzy kawałki porządnego, choć nie prostego łojenia.
Album „Real food at least” to garść świetnych aranżacji, chwytliwych melodii, połamanych rytmów, nieoczywistych rozwiązań, mega poweru i hardcorowej energii ukrytej w podskórnej skorupie indie rockowego grania. Powolne acz dynamiczne tempo z niezwykle charyzmatycznym wokalem, dobrą sekcją rytmiczną i metalicznymi gitarami charakteryzuje tę nową-starą płytę Understand. Wszystko rozpoczyna pełzający basior w kawałku tytułowym, a mocne wejście reszty bandy ustawia całokształt na odpowiednim poziomie nowoczesnego hardcore’a i kombinowania z innymi gatunkami muzycznymi. W tamtym czasie było to bardzo popularne, choć nie każdy umiał tak dobrze to zagrać jak zrobiło to Understand. Jako drugi wjeżdża „Screwtop milkshake” i poprawia ciosem nabijanego werbla, a po tym krótkim wstępie specyficzna rozgrywka angielskich młodziaków przygotowuje grunt pod następne utwory. Powolne, schowane na backgroundzie solówki robią wielką robotę i nie mielą głowy tylko tworzą całość z resztą instrumentarium. Nie chcę wymieniać każdego utworu z osobna, bo one wszystkie budują napięcie i każdy z nich jest skomponowany w rozprawkowej formule intra, rozwinięcia i zakończenia, ale moje faworyty to „Small boy” i „Lightweight”. Zwłaszcza ten ostatni- w zasadzie opisany jako outro- jest niezwykle tajemniczy z wielością dźwięków wyłapywanych w słuchawkach. To po prostu dobry album do częstego słuchania.
W swoim czasie zostali wyklęci przez scenę niezależną za podpisanie kontraktu z dużą wytwórnią i nie ma co ukrywać, że to zawsze są trudne wybory dla wszystkich. I dla zespołu i dla fanów. Natomiast tamten czas charakteryzował się tym, że hardcore wnosił nowy powiew do muzyki jako takiej, został zauważony przez stacje telewizyjne, które poświęcały im specjalne godziny antenowe i major labels chciały mieć takie kapele w swoim portfolio. Z kolei zespoły z naszego kręgu czasem decydowały się na takie ruchy z powodu przesłania, które teoretycznie miało ideologicznie rozpalać szeroką widownię. Czy rozpaliły czy nie to zupełnie inna para kaloszy…W sumie to jest też tak, że tyle ile osób zabierających głos w tej sprawie to tyle pojawi się opinii, więc jakby nie moją rolą jest ocenianie ich działania tylko stwierdzenie faktu. Jakkolwiek stare nagrania ukazały się w Rise Records, która jest przybudówką BMG Records, więc naprawdę dużego gracza, zatem mamy tu lekki chichot historii.
Oprócz tego panowie z Understand mieli świetne fryzurki, dobry angielski sznyt i ładne koszule, więc prezentowali się znakomicie, przez co byli sarkastycznie nazywani „Back Street Boys of emo”. Myślę, że wiele krytyki i może nawet hejtu w ostateczności doprowadziło do rozpadu tej ekipy. Dla mnie to wciąż bardzo ważny zespół, bo pokazał europejskie podejście do emo core’a, a ten album jest po prostu świetny i mimo lat nie trąci mychą.
U mnie jedna z ważniejszych płyt ubiegłego roku. Placek biały.
Słuchamy w Jamie!
Rise Records