recenzja #3

dodano: 13 lutego 2019

RECENZJA #3

Body Count- Lp „Bloodlust” ( Century Media ) 2017

By Adam Szulc Barber wrzesień 2017.

Na początku lat dziewięćdziesiątych B.C. był bardzo popularnym zespołem i sporo ludzi w Polsce miało na niego dużą zajawkę. Ja wtedy nie wkręciłem się specjalnie w ten klimat- nie wydawał mi szczery ten przekaz z zabijaniem policjantów, a w dodatku nie poczułem tej historii amerykańskiego getta, nie byłem tam nigdy i czułem, że jest to tak oderwane od naszej rzeczywistości, że nie mogłem złapać tego ducha.

Oczywiście śledziłem karierę tej kapeli i podsłuchiwałem kolejne albumy, trochę z obowiązku zbieracza winyli i fana mocnej muzyki, a trochę z przekornego udowodnienia, że poza Bad Brains nie było, nie ma i nie będzie czarnoskórego bandu grającego hard core.

Widziałem ich na żywo dwa lata temu w Warszawie i bardzo mnie zaskoczyli żywotnością, brzmieniem, nowatorstwem w podejściu do grania i swego rodzaju spektaklem, którego nie ma podczas koncertów  „normalnych” hardcorowych kapel. Nie sądziłem jednak, że będzie ich stać na nagranie przełomowej płyty.

Do czasu „Bloodlust”.

Odpaliłem w jamie i szok! 

Rozpoczyna się jak u Hitchcocka wybuchem wulkanu, a potem już jest tylko jeszcze lepiej, ostrzej, mocarniej!

Muzyka chwyta od razu za serce i leci z kopem przez wszystkie utwory. 

Ice T., a raczej Ice Muthafucking T. Bitch jak sam się lubi nazywać dwoi się i troi w deklamacjach manifestów o zmianę świata i osobistych przemyśleniach dotyczących ludzkiej natury. Słychać dojrzałość w tekstach i też trochę smutek, że mimo, że tego typu zespoły ciągle rzucają hasła o zmianę, to niewiele się zmienia. Mimo tego Ice cały czas walczy poprzedzając prawie każdy numer swoistym komentarzem, ale bez takiego młodzieńczego atakowania wszystkich i wszystkiego jak kiedyś, ale to wszystko jest bardziej dojrzałe- panowie mają już po pięćdziesiątce- to zobowiązuje już do zachowań rozsądniejszych. Cały czas przewodnim tematem tekstów jest przemoc na ulicach, spluwy w rękach psychopatów, opresja ze strony państwa i oczywiście rasizm, który też nie jest taki oczywisty tylko w stosunku do czarnych, ale działa to w różne strony. Ale widzę też tutaj pewną bezsilność- no bo ile można…behawioryzm ludzki jest jaki jest i zawsze humanoidalne istoty będą zawistne, złośliwe, głupie i wredne.  Mimo tego jest też nadzieja, że nie wszyscy tacy są. Ja mam wrażenie, że mimo wszystko jest lepiej niż kiedyś, choć nie mogę wypowiedzieć się na temat USA- tamta rzeczywistość jest mi obca.

Ograny, mocny skład ze słynnym Ernie C na gitarze w roli oczywiście „wymyślacza” riffów z udziałem kilku znamienitych gości jak na przykład  Dave Mustaine z Megadeth / Metallica, Randy Blyth z Lamb of God czy Max Cavelera z Soulfly / Sepultura / Cavalera Conspiracy.

Dużo słychać wpływów wielu znanych zespołów, bo oczywiście słychać mocno Slayer, Earth Crisis i szczególnie kalifornijski Suicidal Tendencies, z którymi to bodykanty się mocno kumplują. Noszą te same bandany, to chyba znaczy, że w tej samej dzielni rozrabiają☺

Mocne, ciężkie gitary, głębokie bębny, motoryczny bas, rytm, który pływa i unosi do moshowania oraz  świetne kompozycje- to mega atuty tych nagrań, z których mój ulubiony to „Bloodlust”- zarówno tekstowo jak i muzycznie dla mnie numer absolutnie doskonały i chyba najdojrzalszy pod każdym względem!

A na deser cover Slayer!

Tu nie ma żadnego post apo, rozterek moralnych czy dumania nad czyimś losem.

Jest prosty obuch. Jest prawy sierpowy. Jest nokaut. Jest krótka piłka przy bandzie.

Uderzenie starych dziadów przy mocarnym brzmieniu, przy metalowo- hardcorowych riffach, galopadzie bębniarza i oczywiście śpiewie/ wrzasku /deklamacjach samego mistrza ceremonii Ice T.

Starzy też mogą!

Czekamy na nich na trasie w PL.

To trzecia płyta roku obowiązująca w jamie w tym roku.

Gramy!

Ps płyta dobra na początek roku szkolnego- powinna przebudzić towarzystwo po okresie kanikuły:) 

wróć do listy wpisów