recenzja #327

dodano: 26 czerwca 2024

RECENZJA #327

Indigesti- Lp „Osservati Dall'Inganno” (F.O.A.D. Records) 1985/2024

By Adam Szulc Barber czerwiec 2024

 

To była jedna z najlepszych i najbardziej przełomowych płyt połowy lat osiemdziesiątych w Europie. Włoska scena miała wtedy wielką siłę. Indigesti, Wretched, Nagazione, Declino, C.C.M., Raw Power, Impact, Kina, Upset Noise, Eu’s Arse i dziesiątki innych nazw to hardcorowe kapele z Półwyspu Apenińskiego tamtego czasu. Słuchało się ich z niesamowitą ciekawością, bo miks włoskiego języka, surowego grania, rewolucyjnych treści, szybkiego tempa plus zero kompromisu były tak totalnie egzotyczne, że nie chciało się wierzyć, że kraina pizzy, wina i makaronu potrafi wypluć z siebie takie dźwięki. Po prostu brzmiało to tak, jakby to nie byli Włosi. Choć gdyby się zagłębić w motywy, kontekst i inspirację punk rocka w Italii, to mogłoby się okazać, że włoskie bratanie się z pewnym austriackim kapralem było dla młodych ludzi, zwłaszcza tych urodzonych kilkanaście lat po wojnie, elementem mechanizmu obronnego nawet za cenę założenia krwistych koszul. Stąd akcje czerwonych compagni czy morderstwo Aldo Moro. Możliwe więc, że radykalizm italskich punków wynikał w prostej linii z wyparcia współpracy ludu włoskiego z ludem z północy i chęci naprawienia błędów swoich starszych pobratymców.

 

Wśród tej wyliczanki wyżej wypisanych zespołów wyjątkowo wyróżniało się Indigesti z Vercelli, miasta położonego między Mediolanem a Turynem. Ich granie od początku nacechowane było amerykańskością, ogromną dynamiką i wielką pomysłowością jeśli chodzi o aranże utworów. Niesamowita motoryka, perfekcyjne granie i włoska nieprzewidywalność dały światu „Osservati Dall'Inganno” czyli (chyba) najlepszy włoski album z tamtych lat. Te dwanaście kompozycji- w tym przypadku nie boję się użyć tego słowa- to majstersztyk hardcorowego luzu i omijania raf punkowej napinki w najlepszym jankeskim stylu wschodnich i zachodnich kapel gatunku i czasu. Klimaty Suicidal Tendencies, Bad Brains, Minor Threat czy 7 Seconds są tu słyszalne, ale Indigesti nie zżyna zerojedynkowo. Raczej operują na pewnej konwencji, którą traktują jak punkt wyjścia. Hardcore z USA pierwszej połowy lat osiemdziesiątych jest dla nich pacjentem zero i to on pozwala na rozwałkę całej jednostki chorobowej w najlepszym stylu włoskiego stylu.

 

Utwory są pięknie skrojone, a płyta jest totalnie koncepcyjna. To, że to jest Indigesti wiadomo od pierwszych sekund. Wszystko się tu zgadza, a każdy utwór jest hitem. „Doppio confronto”, „Fragile costruzione mobile”, „Alone D’Oro” czy „Permessi Nel Dissagio”- gitary tną tu jak żyleta, perkusja wycina szalone tremola, a niespotykany wokal krzykliwie śpiewa. Ta dzika fuzja finezyjnego grania i punkowej stylistyki zwala z nóg, ale daje też do myślenia. Każdy utwór ma swoją opowieść, a każdy dźwięk sprawia wrażenie przemyślanego. Jako ostatni pojawia się „Ugualle Nell’Ugualle”, który łamie rytm i punkowy konwenans kombinując zawzięcie na różne sposoby z tempem i wokalem, choć wciąż nie uciekając od gatunkowych chwytów. Pozostawia nas to w stanie kompletnego osłupienia.

 

Dodam też, że klimat płyty przypomina niesamowitą atmosferę niezapomnianej koncertówki Hüsker Dü. Powiem też, że to wcale nie jest takie oczywiste, że hardcore-punkowy album po prawie czterdziestu lat dostaje kolejne życie w postaci nowego mastera i chce się go słuchać, bo nie zestarzał się ani o jotę. Niektóre rozwiązania (vide zesprzęglony początek płyty czy podobnie rozegrane solówki w „Silenzio statico”) oraz chociażby niesamowity wokal na wysokiej nucie są absolutnie nowatorskie. Dołożywszy do tego dzikie tempo, ale w poukładanej furii badbrainsowej maniery, mamy nadzwyczajny miks kopa, czadu i finezji tworzące w komplecie przecudowny album. Należy dodać, że Indigesti ze swoim- teraz już wiemy- ponadczasowym stylem świetnie komponowało się z innymi genialnymi zespołami z Europy jak Skeezicks, Spermbirds, B.G.K. czy Abaddon. 

 

Do tego nowa odsłona płyty oprócz wzmocnionej dynamiki i nowych działań przy stole mikserskim, została wydana świetnie. W rozkładanej kopercie, na swoim niebieskim winylu i z ogromnym plakatem informującym o co kaman w tych starych czasach wygląda naprawdę zjawiskowo.

 

Dla mnie ten Absolut Masterpiece w czołówce wydań tego roku. 

Słuchamy w Jamie!

 

FOAD Records x Indigesti x CoreTex

wróć do listy wpisów