recenzja #333

dodano: 06 sierpnia 2024

RECENZJA #333

Calling Hours- 12” „Say less” (Revelation Records) 2023

By Adam Szulc Barber sierpień 2024

 

Kilka tygodni temu miałem ogromną przyjemność zobaczyć ich na żywo w berlińskim Coretexie. Grali tam tak jakby grali próbę dla kumpli- żywioł, vibe, atmosfera, zabawne komentarze i zadedykowanie dla mnie mojego ulubionego utworu z tej dwunastki czyli „Low end theory”. Ale to tam fajnie chodziło!

 

W Calling Hours wokalistą i frontmanem jest słynny Popeye z kalifornijskiej legendy Farside. W 2021 zapragnął zmienić swoje życie (w wieku 51 lat) i przenieść się na amerykańskie wschodnie wybrzeże. Po przeprowadzce do Pennsylwanii zakręcił się wkoło lokalnych scenowych chłopaków z grup The Commercials i Don’t Sleep. Wspólnie założyli Calling Hours, a pod koniec ubiegłego roku macierzysta wytwórnia Farside czyli Revelation Records wydała ich na placku.

 

Jest to kawał porządnej melodyjnej roboty. Od pierwszej sekundy słyszymy świetny postpunkowy rytm, chwytliwe szlagworty i doskonały wokal Popeye’a. Jest on nie do pomylenia z żadnym innym, a każdy kto słuchał Farside ten przyzna mi rację. Wszystko w doskonałej produkcji niejakiego Brian’a McTernan’a znanego z gry w Battery, Ashes i Be Well oraz  z produkcji nagrań chociażby dla takiej potęgi jaką jest Hot Water Music. Zatem pierwszy numer „Cardboard and aluminium” traktuje o rozliczeniach i poskładaniu wszystkiego do kupy od nowa, ale mimo lekko depresyjnego tekstu jest doskonałym i (gdyby pominąć słowa) optymistycznym w swym wyrazie kawałkiem. W ogóle na „Say less” przeważa średnie tempo z melo-punkowo-kalifornijskimi naleciałościami. Płyta pięknie płynie i dobrze się jej słucha, a największą przyjemność sprawia mi ostatni utwór z pierwszej strony, wspominany już wyżej „Low end theory”. On wchodzi od razu. Tak to jest z niektórymi płytami/kawałkami, że nie musisz się zastanawiać, bo od razu porusza jakąś strunę w sercu. Tak jest ze mną i z tym aranżem. Zachęcam do posłuchania, bo mimo spokoju na zewnątrz jest tam wiele warstw, które odkrywają się po trochu i wyziera z nich taki lekki niepokój. Fajnie to lata.

 

Z drugiej strony mamy trzy sympatyczne strzały, z których pierwszy i trzeci są w podobnej „farsidowej” konwencji, a środkowy „Heavy future” ma trochę inną budowę, bo rozlewa się powoli skręcając na swoje tory, ale dopiero w refrenie, a po drodze dzieją się tam ciekawe rzeczy.

 

Najbardziej (oprócz Farside) nagrania te kojarzą mi się z legendą alternatywnego rocka The Replacements z Minneapolis. Grali oni na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych i mam nieodparte wrażenie jakby Calling Hours pełnymi garściami czerpali z ich wzorców, melodii i pomysłów na konstrukcje utworów. To rzecz jasna nic złego, a może tylko moje kaprawe ucho wychwytuje jakieś podobieństwa? Jakkolwiek świetny kawałek winyla.

 

Sprawdziłem jeszcze jedną rzecz na potwierdzenie moich słów. Okazuje się, że ostatnim nagraniem na tej płytce jest „Alex Chilton”, cover z repertuaru…The Replacements- nic dodać, nic ująć!

 

Płyta ukazała się na przełomie listopada i grudnia, więc wchodzi do mnie w ranking jednej z najlepszych płyt 2024 roku. Wraz z wokalistą grupy polecamy gorąco!

Posłuchamy po wakacjach w Jamie!

 

CoreTex x Calling Hours  x Revelation Records

wróć do listy wpisów