recenzja #334

dodano: 13 sierpnia 2024

RECENZJA #334

Gossip- Lp „Real power” (Columbia Records) 2024

By Adam Szulc Barber sierpień 2024

 

Kilka lat temu usłyszałem o tej grupie. Zaciekawiła mnie to, bo stan Arkansas, z którego pochodzi nie wydawał mi się specjalnie obfitujący w jakieś gwiazdy muzyki niezależnej. Co prawda stamtąd pochodził Johnny Cash, który wielką gwiazdą oczywiście był, ale nie undergroundu, a muzyki country. I z tym ostatnim rodzajem południe Stanów mi się kojarzy, a tu nagle niespodzianka, bo na przełomie wieków pojawił się zespół Gossip z totalnie charyzmatyczną wokalistką Beth Ditto. Brzmienie wokalu tejże pani porównywane jest do mieszanki Tiny Turner z Janis Joplin i rzeczywiście gdzieś się to koło takiego miksu kręci, ale moim zdaniem Beth wydobywa z siebie dużo dziksze i bardziej pokręcone dźwięki niż obie panie razem wzięte, a jej punkowa energia podobna jest do Siouxsie Sioux albo Toyah.

 

Gossip był kilka razy w Europie, a ich hit „Move in the right direction” z płyty „A joyful noise” (2012) zdobył na naszym kontynencie ogromną popularność, w tym w Polsce był na drugim miejscu najlepszych utworów według listy ZPAV.

 

Nowy album „Real power” ukazał się wiosną tego roku i bardzo spodobał się w Jamie. Zatem posłuchajmy go.

Jedenaście utworów jest bliskich stylistyce indie rock/funky/pop/soul z totalnie wybijającą się na pierwszy plan wokalizą pani Beth. Kawałki te są bardzo strawne i melodyjne, choć te  melodie nie są takie zupełnie oczywiste. Rzecz jasna frontmanka potrafi się też wydrzeć jak w absolutnie najsilniejszym przeboju albumu czyli w tytułowym „Real power”. Tenże jest najjaśniejszym punktem wszystkich nagrań i jest moim faworytem, bo ma w sobie tę prymarną wściekłość i to COŚ co sobie cenię w muzyce. Prawda jest też taka, że płyta jest równa i nie ma większych ponadnormatywnych wyskoków. Zatem pierwszy ”Act of god” wprowadza w dobry nastrój trochę manchesterskich gitar, choć gitara jest tylko jedna, a zespół ma bardzo ograniczone instrumentarium. Co prawda w tle słuchać programowanie, keyboardy i jakieś piano, ale sam nie wiem czy na żywo z tym występują czy tylko z podkładu jakieś dodatki są grane? Jakkolwiek słychać, że to zespół do grania na żywca, a ich potencjał koncertowy jest ogromny. Wracając do płyty to pięknie są wyśpiewane „Don’t be afraid”, „Crazy again” i „Edge of the sun”, mocno funkowym beatem pełznie „Give it up for love”, indie rockowo i nastrojowo płynie „Tell me something”, a całość przepięknie zamyka „Peace and quiet”. W ogóle ten album pod względem dzikości jest chyba najspokojniejszym w karierze zespołu, Beth dużo śpiewa i deklamuje, a zawarte tutaj teksty dotykają tematów samotności, ukojenia, braku akceptacji i pooszukiwaniu miłości.

 

Gossip rozwija się i trochę płynie pod prąd oczekiwań własnych fanów, którzy raczej oczekują maskotki niż żywego człowieka, a pod fasadą siły liderki kryje się ogrom wrażliwości.

W moim prywatnym rankingu to będzie jeden z albumów roku 2024.

Mój placek w rozkładówce.

Słuchamy w Jamie!

 

Beth Ditto

wróć do listy wpisów