recenzja #336

dodano: 27 sierpnia 2024

RECENZJA #336

Spaced- Lp „This is all we ever get” (Revelation Records) 2024

By Adam Szulc Barber sierpień 2024

 

Nowe objawienie z Revelation Records.

Buffalo Hard Core z charyzmatyczną wokalistką Lexi na froncie skradli moje serce. Istnieją raptem kilka lat, ale już wyrobili sobie mocną pozycję w hardcorowym światku, a fakt, że wydają swój najnowszy album w kalifornijskiej Revelation Records to poważna sprawa, a nie w kij dmuchał. Znaczy się, że ktoś ich zauważył.

 

Muzyka na tej płycie jest w kanonie żywego hardcore’a. Natomiast nie jest to prosty, zerojedynkowy czad. Mamy tu za to ogrom dynamiki, sporo dźwięków, dużo zabaw fuzem, świetne breakdowny i stosowanie nieoczekiwanych rozwiązań. Brzmienie wokalu pani Lexi jest kontrastowe i skacze od wrzaskliwego do śpiewanego, a nawet monodeklamacji, gitary pływają bardzo nowocześnie, choć mam wrażenie, że czerpią sporo z hard rocka i retro revivalu. Słychać tu takie hendrixowskie przepływy, jakby używali kaczki, albo czegoś takiego. Zatem nowe, ale ze starym vibe’m z zupełnie innej bajki. Pojawiają się także genialne zwolnienia („Landslide”, „Big picture”), panowie potrafią się też świetnie i znienacka rozpędzić- vide„Downfall”, a zamykający płytę „Running man” jest genialnym zwieńczeniem całości. Wszystko się w nim zgadza: wykrzyczane frazy, pełne i obfite chórki, niski basior a’la Hawkwind, youth crew power i mistyczne śpiewy na backgroundzie. Miód.

 

Ale taka jest w zasadzie cała płyta, bo Spaced kombinują zawzięcie na różne sposoby. Łączą style, choć nie ma się co oszukiwać, to wszystko to wciąż jest niezłomny, mocny i inteligenty hardcore. Ze czterdzieści lat temu nie pomyślałbym, że w takiej konwencji można wymyślać tak dziwaczne rzeczy. Z kolei na początku lat dziewięćdziesiątych hardcore wydawał się być już mocno zużyty i do tego dręczony personalnymi kłopotami, ale dzięki crossowym rozwiązaniom z metalem złapał świeży oddech. Teraz dzięki Spaced z Buffalo, którzy wskoczyli na scenę niczym ten dżin z butelki, mamy coś zupełnie nowego i słychać po nagraniach z „This is all we ever get”, że kontrakt z RevHQ absolutnie im się należy.

 

Tych osiem utworów oscyluje między jedną minutą a dwiema, ale nie brakuje w nich pomysłów. Mogę nawet powiedzieć, że są czymś zupełnie nowym. Przepychają hardcore w nowe rejony łącząc go z czymś co fundamentalnie stoi po innej stronie lustra. Słychać tu mainstreamowe zagrywkiz Led Zeppelin czy Black Sabbath, ale to wciąż jest siarczysty, nowoczesny hardcore. Czapki z głów.

Czekamy na wizytę w Europie.

U mnie w czołówce 2024.

Słuchamy w Jamie!

 

Revelation Records

wróć do listy wpisów