recenzja #34

dodano: 19 marca 2019

RECENZJA #34

No Warning-„Torture Culture” Last Gang Records) 2017

By Adam Szulc Barber maj 2018

Dzieci pojechały do Berlina i przywiozły tatusiowi winyla 

Sądziłem, że kilka lat temu No Warning rozpadli się na dobre, ale na szczęście nie!

Kilka miesięcy temu ten kanadyjski band powrócił- myślę, że na dobre- z nowym albumem „Torture culture” i zachwycił!

Brzmią jak Merauder w nowej odsłonie- doskonale zrobione studio, soczyste brzmienie, doskonała motoryczna sekcja rytmiczna i świetny wokal.

Kanada jakoś nie miała specjalnie szczęścia do fajnych kapel. No, oczywiście było ich sporo- D.O.A., Down Syndrome, Sons Of Ishmael, Strain, Chokehold, Come Back Kid czy Fucked Up, ale nie tyle co u ich większego brata z południa, gdzie kapel są tysiące.

Jakkolwiek na to nie patrzeć No Warning jest naprawdę wysokiej klasy kapelą grającą nowoczesny , mocno gitarowy hard core z odrobiną metalicznego, ale nie przeszkadzającego hardcorowym ortodoksom jak w postaci niżej podpisanego riffu. Słucham i słucham, choć płyta ukazała się w październiku 2017 roku, ale jakoś nie wpadła mi w ręce wcześniej, więc  leci w jamie na okrągło. Średnie tempo tak jak lubię, dużo się tu dzieje muzycznie- jest gęsto- trochę w stylu tych powertripowych klimatów, tylko mniej metalucha- dobrze się słucha!

Teksty osobisto- społeczne z mocnym antymilitarnym przekazem.

Mocna muza na nadchodzące lato!

Czekam na nich na Persistence- hej słyszy mnie tam kto? Zamówcie ich na styczeń do Europy!

Słuchamy w jamie!

wróć do listy wpisów