recenzja #34
RECENZJA #34
No Warning-„Torture Culture” Last Gang Records) 2017
By Adam Szulc Barber maj 2018
Dzieci pojechały do Berlina i przywiozły tatusiowi winyla
Sądziłem, że kilka lat temu No Warning rozpadli się na dobre, ale na szczęście nie!
Kilka miesięcy temu ten kanadyjski band powrócił- myślę, że na dobre- z nowym albumem „Torture culture” i zachwycił!
Brzmią jak Merauder w nowej odsłonie- doskonale zrobione studio, soczyste brzmienie, doskonała motoryczna sekcja rytmiczna i świetny wokal.
Kanada jakoś nie miała specjalnie szczęścia do fajnych kapel. No, oczywiście było ich sporo- D.O.A., Down Syndrome, Sons Of Ishmael, Strain, Chokehold, Come Back Kid czy Fucked Up, ale nie tyle co u ich większego brata z południa, gdzie kapel są tysiące.
Jakkolwiek na to nie patrzeć No Warning jest naprawdę wysokiej klasy kapelą grającą nowoczesny , mocno gitarowy hard core z odrobiną metalicznego, ale nie przeszkadzającego hardcorowym ortodoksom jak w postaci niżej podpisanego riffu. Słucham i słucham, choć płyta ukazała się w październiku 2017 roku, ale jakoś nie wpadła mi w ręce wcześniej, więc leci w jamie na okrągło. Średnie tempo tak jak lubię, dużo się tu dzieje muzycznie- jest gęsto- trochę w stylu tych powertripowych klimatów, tylko mniej metalucha- dobrze się słucha!
Teksty osobisto- społeczne z mocnym antymilitarnym przekazem.
Mocna muza na nadchodzące lato!
Czekam na nich na Persistence- hej słyszy mnie tam kto? Zamówcie ich na styczeń do Europy!
Słuchamy w jamie!