recenzja #353

dodano: 27 listopada 2024

RECENZJA #353

Nuclae- Lp „Bringing out the beast” (Rebirth Records) 2023

By Adam Szulc Barber listopad 2024

 

Nuclae!

Hasło promujące tę płytę to „Aaron Melnick presents”. Każdemu fanowi Integrity wystarczy to za tysiąc słów. Aaron Melnick to były gitarzysta i mózg muzyczny grupy, a zarazem, w czasie pierwszego składu i po lekkich perturbacjach trwa to cały czas, bliski przyjaciel Dwida Helliona- założyciela, frontmana i wokalisty zespołu.

 

Aaron jesienią 2023 roku powrócił z nowym projektem o nazwie Nuclae. Zaprosił do niego dwóch starszych członków Integrity- swego brata Leona Michę i Roba Orr’a. Fakt, że wszystko dzieje się w Cleveland w Ohio, czyli mieście, które narodziło Integrity, In Cold Blood, Die Hard i kilkanaście innych zespołów specyficznej, ciężkiej fali new school hard core’a, ma znaczenie. Klimat miasta jest wyjątkowy, rzekłbym apokaliptyczny, sam widziałem to na własne oczy, a jego degrengolada poprzez długoletnie bycie częścią Pasa Rdzy sprzyjała i wciąż sprzyja z jedenj strony młodzieżowej kontestacji, a z drugiej starczemu gnuśnieniu.

 

Melnick ma wciąż parę w rękach czy może w gitarach i moc pomysłów potwierdzając tymi nagraniami, że słusznie jest nazywany architektem crossoverowej jatki czy może szarą eminencją albo nawet czarnym koniem riffów tej branży.

 

Płyta „Bringing out the beast” to dziesięć kawałków opartych na staromodnych hardcorowych riffach przy współudziale folkowych naleciałości, wściekłego metalu i drugiej fali punk rocka lat osiemdziesiątych. Dużo w tym wszystkim starego Integrity (najwięcej!), Power Trip (sporo) i nawet zagrywek a’la The Doors („Starling”, „Mortality”). Pierwsze trzy uderzenia trafiają w punkt i są jakby żywcem przeniesione z utworu „Armenian persecution” oraz albumu „Those who fear tomorrow” autorstwa Integrity właśnie.

 

Trzeci z nich to „Hell hollow” - OMG i to jest to! Rewelacyjny numer, w którym gościnnie udziela się wokalnie wywołany wcześniej do tablicy Dwid Hellion. To naprawdę chyba jeden z najlepszych kawałków z udziałem Mistrza w jego historii. Stary styl z czasów „System overload”, Dwid jest tu w dobrej kondycji, a formuła łączenia dwóch, przez chwilę zwaśnionych kumpli, jest genialna (zresztą widzielismy Dwida w Jamie i na koncercie tydzień temu i potwierdził swoją świetną formę).

 

„Expression” pięknie wieńczy tę płytę i przypomina mi o psychodelicznych dźwiękach z Ohio (vide Psywarfare, Lockweld).

 

Ta płyta jest piekielnie dobra. Melnick ma takie wyczucie stylu i tak rozumie konwencję nie bojąc się przemycać do muzyki nieoczywistych dźwięków, że mało kogo tak dobrze mi się słucha.

 

Ciekawe jest też to, że ten album jest swego rodzaju soundtrackiem do książki, którą autor większości riffów popełnił. Nosi ona tytuł, tak zgadliście!, „Bringing out the beast”, ukazała się w podobnym czasie co płyta, a jej bohaterami, a może raczej antybohaterami są mutanty o nazwie Nuclae z przerobionym DNA. Powieść jest sci-fi i doskonale koresponduje z zawartą na albumie treścią muzyczną. Dodam, że okładka płyty i książki jest tożsama, a projektował ją nie kto inny jak goszczony niedawno w Jamie Dwid Hellion!

 

Mam w tych nagraniach kilku swoich faworytów, ale płyta jest koncepcyjną całością nierozerwalnie związaną z książką, walką z narkotykowym uzależnieniem, hardcorową sceną i demonami, które siedzą w głowie kliwlandzkiego twórcy.

Absolut!

 

Gdybym trafił na ten album wcześniej to pewnikiem wpadłby do dwudziestki najlepszych płyt 2023 roku.

Słuchamy w Jamie!

 

INTEGRITY

wróć do listy wpisów