recenzja #359
RECENZJA #359
The Black Keys- Lp „Ohio players” (Nonesuch Records) 2024
By Adam Szulc Barber styczeń 2025
The Black Keys!
Ohio co jakiś czas trafia tu na tapetę, a ci którzy mnie znają, to wiedzą, że szczególnym sentymentem darzę ten stan.
Zwłaszcza dziś po sylwestrowych szaleństwach odpalamy coś co jest taneczne, ale bez wariacji i z lekko rockandrollowym pazurem.
Anyway, The Black Keys pochodzą z Akron, przez który dwa lata temu przejeżdżałem. Okolica to raczej wiejska, a samo miasto nie jest jakoś szczególnie wyjątkowe. Średnia wielkość z mniej niż dwustutysięczną populacją. Jakkolwiek to tam przed ponad dwudziestoma laty narodził się duet The Black Keys, który swą nazwę wziął od czarnych klawiszy na fortepianie.
Ich najnowsza płyta ukazała się ostatniej wiosny, dokładnie w kwietniu, ale pozwalam sobie traktować ją jako nowość, wszak dopiero pierwszy dzień nowego roku.
Zatem powoli się rozkręcając wrzucam płytę na talerz i celuję igłę w pierwsze rowki. Jest fajnie.
Spokojnie, chillowo i dziebko rockowo z niedużym instrumentarium, bo póki co słyszę tylko gitarę, basiora, bębny i wokal, wszak to tylko duet. „This is nowhere” czyli kawałek otwierający album, niespiesznie wprowadza nas w nastrój posylwestrowego luzowania cugli. Kolejny „Don’t let me go” płynie w kierunku Black Pumas i Sunny War (ten drugi recenzowany u nas w sierpniu 2023 jako recenzja #270) i w zasadzie jesteśmy już w domu, jeśli chodzi o porównania do kogoś czy próbę przybliżenia ewentualnych inspiracji tej płyty zespołu The Black Keys. Podobnie zresztą brzmią „I forgot to be your lover” i „Paper crown”. W tym drugim gościnnie śpiewają Beck (to ten od przehitu „Loser”) oraz Juicy J znany mi jako wątpliwej klasy tak zwany raper.
Ten zespół gra bardzo konsekwentnie sundtrackowo. Tak mi się to kojarzy jako kompletne pomieszanie stylów, bo to co napisałem wyżej o porównaniach do B.P. i S.W. jest racją, ale kolejne utwory to mieszanki funky, The Beatles, bluesa, troszkę hip hopu i gdzieś jeszcze coś mi dzwoni, z czymś mi się kojarzy i nie mogę tego wyłapać. Mam! Przypomniałem sobie! Sockeye to punkowo-industrialno-niewiadomojaki byt grający w okolicach Akron trzydzieści pięć lat temu. Ich styl był nieprzewidywalny, a brzmienie dokładnie takie jak prezentuje The Black Keys na płycie „Ohio players”. Jest tu podobny vibe, tempo i miksowanie współcześnie już grzecznych gatunków w mniej grzeczny sposób. Może to taki styl Akron? Muszę to zgłębić, zwłaszcza, że tamte demówki w końcówce lat osiemdziesiątych to było dla moich uszu coś wielkiego.
Bardzo mi się podoba ta płyta, jest wielowarstwowa, ma głębię i mnogość inspiracji, a mimo tego jest bardzo kojąca, co pierwszego stycznia ma swoją wagę.
U mnie jeden z najlepszych albumów minionych dwunastu miesięcy.
Posłuchamy w Jamie po powrocie!
Odpoczywajcie dziś i jeszcze raz najlepszego!
Nonesuch Records x The Black Keys
ps. a o muzyce ubiegłego roku już w przyszłym tygodniu.