recenzja #36

dodano: 21 marca 2019

RECENZJA #36

Sick Of It All – LP „Wake the sleeping dragon” (Century Media Records)  2018

by Adam Szulc Barber listopad 2018

Jest nowa płyta Sick Of It All! Już na pierwszy rzut oka zaczyna się od doskonałej okładki smoka atakującego Empire State Building jak King Kong w latach trzydziestych. Cała jest zrobiona na plakat filmowy, więc już na starcie jest dobrze, a potem już tylko lepiej!

Pierwszy raz widziałem ich live w 1994 roku w Poznaniu. Miałem też ogromną przyjemność być wtedy ich przewodnikiem kulinarnym- pojechaliśmy do jednej z pierwszych pizzerii na Jeżycach. Fajne pogawędki z- już wtedy- legendami nowojorskiego hard core’a okraszone historiami, które nas ekscytowały jak małe dzieci  nakręcają się prezentami na Gwiazdkę. Craig Setari, który dołączył do SOIA ledwie dwa lata wcześniej, mimo młodego wieku miał już mocną hardcorową przeszłość za sobą. Grał dla Straight Ahead (tu również grał przyszły perkusista SOIA Armand) , Youth Of Today, Agnostic Front i Cro-Mags, więc zasypywał nas przy pizzy scenowymi anegdotami, które z Piciem (CX-gitara) chłonęliśmy jak gąbki.

SOIA zawsze lubiłem. Zawsze troszkę odbiegali od standardów. Zawsze grali po swojemu i mimo statusu gwiazdy nigdy nie gwiazdorzyli. Słynny wywiad, jaki dali dla Jorga z niemieckiego zine’a „Blood Red” ze 25 lat temu udowodnił, że to normalni ludzie ze zwykłych dzielnic, a nie żadni superheroes.

„Wake The sleeping dragon” czyli „Obudź śpiącego smoka”- to mocny przekaz już w samym tytule, który ma symbolizować metaforycznie przytłumione społeczeństwa czekające na pobudkę z jakiegoś rodzaju niewoli. Płyta pokazuje starszych panów po 50-tce, którzy cały czas grają jak na „Scratch the surface”- cały czas jest moc, świetne brzmienie, klasyczne nowojorskie chórki, mocne bębny, dobre hardcorowe tempo, ciekawe, choć proste aranże i mocny, charakterystyczny wokal Lou Kollera. Cały czas grają na jedną gitarę, którą obsługuje drugi z braci Koller- Pete. 17 nowych, krótkich, maksymalnie dwuminutowych, hardcorowych kawałków z mocnym przekazem i ostrymi tekstami, które traktują po połowie w tematach osobistych przemyśleń jak i społecznej rozwałki. 

 

Choć w temacie tekstów są one dla mnie zbyt politycznie poprawne, a w punk rocku chodziło jednak o pewna kontestację, a nie śpiewanie z jednego klucza. Muzycznie cały czas- od pierwszego kawałka „Inner vision” chwytają za serce i nie nudzą. SOIA nie silą się na gitarowe suity tylko jadą z koksem po staremu. Przypominają trochę klimaty z „We stand alone” czy późniejszego „Built to last”. Niewątpliwe przeboje jak tytułowy „Wake the sleeping dragon” czy zamiatający mnie po ziemi ”Bull’s anthem”- to mega atuty nowego placka. Ale cała płyta jest równa i dobra. Bo mimo nowoczesnego brzmienia ja słyszę tu stare rytmy od starych kolesi. Szczerość jest na tej płycie przede wszystkim. Bardzo dobrze słucha się tego albumu!!!! Bracia Koller, Armand i Craig- pokłony i szacun za świetny longplay! Z przyjemnością zobaczę ich w styczniu na Persistence w Berlinie.

A fryzjersko? Smoka z logotypu kilkakrotnie wycinałem na włosach i było to na naszym profilu kilka razy prezentowane, a Pete Koller ma chyba najlepszą fryzurę w scenie New York Hard Core – często robiłem ją dla maniaków HC w Poznaniu. Tym bardziej słuchamy w jamie!!!!

wróć do listy wpisów