recenzja #376
RECENZJA #376
End Of Dayz- Lp „Searching for a way cut” (Creator-Destructor Records) 2024
By Adam Szulc Barber kwiecień 2025
Ta zeszłoroczna petarda przeleżała trochę u mnie w kolejce, ale jak to mówią starzy górale, co się odwlecze to nie uciecze.
End of Dayz to band ze Seattle w stanie Waszyngton. Miasto leży na północno-zachodnim narożniku USA i jest legendą nie tylko grunge i podobnych smutasów, ale od zawsze także siedzibą solidnego, energetycznego hardcore’a. Wkręceni słuchacze znają takie grupy stamtąd jak Brotherhood, Refuse, Undertow, Himsa, Trial, Nineironspitfire czy Kiss It Goodbye. Wymieniać by można dalej i dłużej…
Nie byłem tam nigdy, ale miejsce wydaje się wielkomiejskie i chyba ponure. To sprzyja młodzieżowej kontestacji i społecznemu niezadowoleniu. Z racji tego, że jest to też miasto graniczne, to kłopoty same się proszą, a jak są kłopoty to trzeba o tym zaśpiewać. Albo to po prostu wykrzyczeć.
Panowie z End of Dayz wykrzykują, choć nie rozpoczęli swej przygody właśnie z tym zespołem. Już wcześniej przygrywali (i krzyczeli) dla lokalnych hord (Regional Justice Center i By All Meanz), więc wiedzą o co kaman. Zresztą ich doświadczenie, pasję, zaangażowanie w muzykę i ogromną chęć grania słychać na tymże, debiutanckim albumie.
Ten genialnie nagrany i wyprodukowany hardcore metal może być symbolem i wskaźnikiem jak się to powinno robić. Średnio szybkie tempa na pograniczu zwolnień klimatycznie sięgają inspiracji starego Cro-Mags, potem dotykają almighty Merauder i zgrabnie łapią się na te wszystkie nowoczesne bandy jak Fire & Ice czy Power Trip. Jednakże mam wrażenie, że wciąż troszkę szukają swojego miejsca, bo kozackie przyspieszenia także tu się zdarzają. Tak jak na przykład w „No salvation”.
„Searching for the way out” to zgrabny jedenastoutworowy album, który zawiera mocne zapowiadające hekatombę intro i kolejne utwory w nowoczesnej crossoverowej manierze.
Co tu jeszcze mamy?
Świetny bębniarz, solidne brzmienie gitarowe, wokal jak się należy, nisko kotłujący się basior i wszystko gra mili państwo. Mocne rozegranie z kontrastowymi tematami, bo zdarzają się i motywy ze starego Dog Eat Dog (jak w tytułowym „Searching for a way out”). W ogóle dużo tu znajduję starszego grania z końcówki XX wieku w klimatach początku Terror czy Vision of Disorder i 25 Ta Life. Dobrze odświeżona rzecz, która może sprawić, że młodsi słuchacze sięgną do pierwocin tego rodzaju muzyki.
To wszystko pokazuje, że hardcore jako gatunek wyodrębnił w sobie tyle podgatunków, że kolejne pokolenia będą miały czym się inspirować i z czego korzystać przez wiele, wiele lat.
Mój placek w czerwonym.
Słuchamy w Jamie!
Creator-Destructor Records x CoreTex x Revelation Records