
recenzja #394
RECENZJA #394
Spiritworld- Lp „Helldorado” (Century Media Records) 2025
By Adam Szulc Barber lipiec 2025
Tak się przymierzałem do tej płyty jak do jeża. Nie mogłem skumać idei, bo z jednej strony jest tu świetna okładka w klimacie country z piekła rodem i fajna stylówka a’la meksykańscy desperados ubrani na galowo w czasie fiesty, a z drugiej niezrozumiale dla mnie łączenie włoskiego westernu, szantowych przyśpiewek z oiowym zacięciem, trash metalem i hardcore. Po trzecim razie zrozumiałem i bardzo, ale to bardzo polubiłem.
Zespół Spiritworld z Las Vegas, a w zasadzie Stu Folsom, czyli multiinstrumentalista, kompozytor, niekwestionowany lider i spiritus movens w jednej osobie, wymyślił nazwę dla całego muzycznego projektu. I to nie jest nazwa zespołu, a nazwa gatunku muzyki- Deathwestern. Prawda, że romantycznie?
Takie jest właśnie te dziesięć utworów, a fakt, że pochodzą skąd pochodzą może być elementem spajającym całą tę zwariowaną układankę. Metalowa motoryka ze Slayer i Hatebreed, hardcorowa wściekłość z Terror, sickofitallowe zwolnienia i countrowy vibe na tyłach. Pyszota!
Każdy utwór pisze tu swoją własną opowieść. Różnorodność bajek jest zadziwiająca, a kompletne wymieszanie gatunków- o dziwo! - działa wyjątkowo ożywczo i powinno być przykładem oraz stymulatorem dla muzyki rockowej w ogóle. Na start mocny hardcore metal, potem pojawia się trash ze starego Bay Area, a następny w kolejce to melodyjny death metal. Tak to generalnie leci, a na mój gust Spiritwoorld są idealnym zespołem festiwalowym, zwłaszcza tych większych imprez, gdzie różnorodność od Sasa do Lasa jest wpisana w ideę istnienia. Między całym tym gęstym bigosem na „Helldorado” mamy też przepiękne punk rockowe kompozycje w postaci „Bird song of death” czy ostatniego na płycie „Annihilism”. Są one melodyjne i sensownie poukładane w manierze Turbonegro spotyka Cocksparrer spotyka GG Allin. Cud i miód.
Podoba mi się to wszystko, bo wprowadza nową jakość, a wymyślenie nowej nazwy na gatunek jest świetne. Niejeden zespół chciałby to zrobić, ale z różnych powodów tylko wielkie umysły- jak wspomniany frontman Stu Folsom- potrafią to ogarnąć.
Oprócz szlagwortowych utworów mam swoje faworyty w postaci mocnych numerów. Introdukcyjny „Abilene Grime”, genialny „Western stars & the apocalypse” i terrorowy “Stigmata scars”. Wszystkie trzy na medal!
Co jeszcze mnie zauroczyło w ich muzyce? Ten niesamowity silnik, zwłaszcza w regularnie pojawiających się na średnich obrotach beat down’ach. Ufff, chodzi to jak złoto, jak prawdziwa amerykańska limuzyna o pojemności siedmiu litrów na benzynę.
Zatem pytanie do czytelników: kto lubi Johna Wayne’a, walające się krzaczory po pustyni oraz dobrze skrojone metal i hardcore punk? Spiritworld jest dla Was!
A mnie się tak spodobało, że bez pudła, a może i na pudło, do 20. najlepszych w 2025 wchodzi!
Słuchamy w Jamie!
SpiritWorld x CoreTex x Century Media Records x Nuclear Blast x JOHN WAYNE