
recenzja #396
RECENZJA #396
Cela Nr 3- Lp „Stilonka” (Pasażer Records) 1987/2014
By Adam Szulc Barber lipiec 2025
Tak to się dzieje, że fryzjer na fotelu rozmawia z każdym i o wszystkim. Z jednym z moich klientów, który okazał się być z samego miasta Grudziądza ustaliliśmy, że Cela nr 3 to po pierwsze zespół stamtąd, po drugie obaj podsłuchiwaliśmy go swego czasu, a po trzecie On- tenże klient- osobiście zna się z nimi całkiem dobrze. Także po czwarte, dzięki Niemu, przecięliśmy się z zespołem i wymieniliśmy płyty Cymeon X na winyle CN3. Po piąte onegdaj CX i C3 przecięły się tu i ówdzie, a obie skrótowe nazwy aż się proszą o splita :)
Jak to u nas zwykle bywa, musiały one chwilę poleżakować w Jamowej poczekalni recenzenckiej, ale co się odwlecze to nie uciecze, a co nagle to po diable, więc nadejszła wiekopomna chwila jak mówił Kaźmirz Pawlak i jazda z tematem.
Wiekopomna chwila to nie przypadek, bo w tym roku zespół Cela Nr 3 obchodzi swoje czterdzieste urodziny, a to całkiem szacowny wiek na podsumowanie, zwłaszcza jak chodzi o punk rockowy twór. Niech jednym z elementów tych podsumowań będzie niniejsza recenzja płyty „Stilonka” oryginalnie wydana w 1987 roku, a dekadę z małym wąsem temu reedytowana przez Pasażer Records.
Osiemnaście kawałków, w tym przeboje. Najbardziej znany z nich to pewnie „Kwiaty”, które fani odśpiewują zawsze chóralnie. Jednak pomijając najpopularniejsze, to cała płyta jest znakiem swoich czasów. Rok 1987 to już ten moment, kiedy dochodziła do głosu drobna przedsiębiorczość i w Polsce było już więcej oddechu, ale nie ma się co oszukiwać- komuna trzymała się mocno, a w mniejszym mieście, do tego tak zmilitaryzowanym jak Grudziądz na pewno nie było łatwo być punkiem. Zatem chwała za to lokalnym subkulturowcom, że chciało im się grać, nagrywać i narażać na szwank dobre imię miejskiej młodzieży.
Powiedzmy sobie szczerze, te nagrania nie są jakąś nie wiadomo jaką rewelacją, ale każdy kto próbował kiedyś sił w graniu muzyki ten wie, że trzeba sporo zachodu, żeby coś z tego wyszło. Zwłaszcza jak się nie chce grać coverów AC/DC tylko wymyślać własne kompozycje. Zatem zapełnienie całej kasety stilonki, a w tym przypadku prawie pięćdziesięciu minut muzyki winyla to zadanie karkołomne. Siłą rzeczy więc muszą się pojawić gnioty w postaci utworu „Piwo”, ale generalnie średni poziom polskiego punk rocka jest na tej płycie zachowany. Nie trzeba być wytrwanym słuchaczem, żeby zauważyć, że wiodącym instrumentem jest tu gitara i to do niej reszta zespołu próbuje się dostosować. Perkusja brzmi tak jak perkusje brzmiały w tamtych latach. Jednak nowoczesne Studio Fona postarało się, żeby wyciągnąć z kasety co się da, podnieść parametry, tchnąć więcej powietrza i dołożyć trochę nowszej technologii do tych nagrań.
Dobrze się słucha kawałka „Fantastycznie”, który ma ciekawy, choć dość typowy dla czasu i miejsca tekst. Trudno się dziś temu wszystkiemu dziwić, bo można byłoby z góry na dół wszystko krytykować, ale ja jednak pamiętam lata osiemdziesiąte i wiem, ile wyrzeczeń kosztowało wspólne granie. Dobrze, że cokolwiek zrobili, przetrwali i obchodzą swoje urodziny. Pewnie nikt z nich by nie wpadł wtedy na to, że jak już im posiwieją (albo wypadną!) włosy to zespół wciąż będzie istniał.
Wszystkiego najlepszego!
Konkludując. Oprócz przewidywalnej, acz totalnie szczerej muzyki, fajna jest także okładka i zdjęcia w środku. Wszak wszyscy mieliśmy wtedy takie fryzury!
Mój placek na czarnym.
Słuchamy w Jamie!
Pasażer zine and records x CELA NR 3 Miasto Grudziadz x Nasze Miasto Grudziądz