
recenzja #397
RECENZJA #397
Integrity / Earth Crisis- split 12” (Holy Mountain Printing) 2025
By Adam Szulc Barber sierpień 2025
Od pewnego czasu zauważyłem, że jakoś tym dwóm ekipom jest znowu po drodze. Kiedyś byli razem w jednej wytwórni Victory Records, wtedy też obie grupy były w awangardzie nowoczesnego straight edge hardcore i wyznaczali new schoolowe kierunki w ekstremalnym graniu.
Minęły trzy dekady z okładem i po tych wszystkich latach ukazało się ich wspólne ciekawe wydawnictwo. Każdy z zespołów miał za zadanie zagrać covery tego drugiego + dołożyć coś od siebie. Ograny patent, ale fajnie wyszło. Mamy te kawałki na dwunastocalówce i choć to singiel, przez co trzeba szybko przekładać strony, to często do niego wracam.
Integrity.
Pierwotnie z Cleveland, Ohio, dziś Belgia i USA z niestrudzonym kapitanem tego statku Dwidem Hellionem, który notabene był w listopadzie zeszłego roku w Jamie na wywiadzie do serialu Barberska Dekada. Tutaj zagrali cover E.C. ”Cease to exist” oryginalnie z albumu „Gomorrah’s season ends” w swoim integritowym pomyśle, z ponurym flow i tymi solówkami, za które kocham ten zespół. Wersja ta jest horrendalnie przedłużona do siedmiu minut z niecałych czterech w roku 1996. Od połowy jest klasztornie, jeśli ktoś wie o czym mówię, czyli kłania się side-project Dwida Psywarfare. Elektroniczny mordulec oparty na pasażach i samplach. Drugi utwór to „Firestorm”, jeden z najbardziej rozpoznawalnych riffów hardcorowej sceny ever. Jeżeli ktoś go lubi, mam na myśli tenże riff właśnie, to ma go tutaj w wersji skondensowanej i nieskończenie długiej. Bo w zasadzie zamiast kawałka dostajemy prawie dziewięciominutową suitę zbudowaną tylko na jednym riffie powtarzanym do bólu…Niestety tu nie ma tego utworu, tylko w streamingu...
Earth Crisis.
Miasto Syracuse, stan Nowy Jork. Vegan straight edge, poważna sprawa, zero brania jeńców, ideolo na wysokim poziomie i raczej bez humoreski. Tutaj trzy utwory. Piękna wersja „In contrast of sin” z pierwszego singla Integrity z 1989 roku oraz dwie ich własne kompozycje z albumu „Destroy the machines” nagrane po trzydziestu latach w 2025 roku. Cover dostał konkretnych sterydów, a ci co wiedzą to wiedzą, że Earth Crisis ciężarowe brzmienie posiada, więc jest nisko, walcowato, ale z potężną dynamiką i wrzaskiem Karla. Zgadza mi się to.
Wszystko tu wymiata. Jestem na tak.
W październiku trasa obu grup, trzeba się gdzieś kopnąć.
Posłuchamy w Jamie po powrocie!
INTEGRITY x Earth Crisis x CoreTex x Revelation Records x Holy Mountain Printing