recenzja #398

dodano: 12 sierpnia 2025

RECENZJA #398

Ursula- Lp „I don’t like anything” (Indecision Records) 2025

By Adam Szulc Barber sierpień 2025

 

Od lat twierdzę, że czego tknie się Dave Mandel, właściciel kalifornijskiej wytwórni Indecision Records, to najczęściej przemienia się w złoto. Tym razem znowu dobrze trafił.

 

Przed Państwem w miarę nowy band Ursula pochodzący z Apple Valley z Południowej Kalifornii. Na wakacyjnym amerykańskim wyjeździe znalazłem ich najnowszy album i mogę krzyknąć wow! Po trzykroć wow!

 

Soniczny atak na słuchacza zaczyna się od pierwszego break downu utworu „Old ones”. Wokalistka Whitney miażdży swoim wokalem niezgorzej niż niejaka Candace z Walls Of Jericho i generalnie tędy idzie droga zespołu. Dużo się dzieje w każdej sekundzie tych nagrań. Trochę w tym Adamantium, kapinkę Nineironspitfire, sporo wspomnianego Walls of Jericho i wuchta młodzieńczej energii. A poza tym metal, punk, hardcore, grind, crust oraz thrash wymerdane są tu w jednym smolastym kotle w raczej hałaśliwej i lekko pokręconej manierze. To wszystko jest bardzo zgrabnie połączone, ale hardcore jako taki ma u nich pierwszeństwo i totalną przewagę nad wszystkimi innymi gatunkami. To ewidentnie zespół z naszej bajki, choć bawi się konwencją, szuka swojej ścieżki i kombinuje na różne sposoby. Jednak wytrawny słuchacz wyłapie te wszystkie smaczki ściągane z ogranych już patentów, choć przyrządzonych zupełnie od nowa. Co ciekawe muzycy z Ursula nie boją się eksperymentować, co przynosi ciekawe efekty na przykład w utworze „Jot”. To świetny numer z przedziwną i połamaną konstrukcją w stylu Converge spotyka Locust. Albo „DC” gdzie grzeją niby normalne średnie tempo, ale trudno się w nim połapać. Świetny jest też „Bo” grany jakby od tyłu i mój erste klasse najlepszy z wszystkich, czyli „Gotten by the guts”. Półtoraminutowa jatka w hardcorowej formule z trash metalowym pazurem tnie równiutko, a zwolnienie jest mistrzostwem w gatunku.

 

Do tego wszędzie tam u nich gitarowe przestery są ustawione jakoś nietypowo nisko, przez co trudniej, przynajmniej mi, wyłowić poszczególne dźwięki, bo całość tworzy kakofoniczną ścianę. Ich kombinacje nie są po to by tylko kombinować. Oni tworzą nową rzecz opartą na chaotycznej, ale wciąż poukładanej lawinie dźwięków. To nowy hardcorowy podgatunek, który na swój użytek nazywam cacophony hardcore. Jakby co ja to pierwszy wymyśliłem.

 

„I don’t like anything” by Ursula to trzecia po Skunk Anansie i Tomar Control WYBITNA płyta tego roku. Wszystkie z wokalistkami.

Wchodzi na podium!

Odpalam w podróży, a my posłuchamy w Jamie po wakacjach!

 

Ursula x Revelation Records x Reckless Records x Indecision Records

wróć do listy wpisów