recenzja #4

dodano: 14 lutego 2019

RECENZJA #4

Strachy Na Lachy – LP „Przechodzień o wschodzie” (S.P.  Records)  2017

By Adam Szulc Barber październik  2017

 

Piosenki, piosenki, piosenki…każdy ich w życiu czasami potrzebuje, a w Poznaniu nikt nie pisze lepszych niż Grabaż i nowa płyta S.N.L. „Przechodzień o wschodzie” na pewno jest kolejnym na to dowodem.

Z Krzychem znamy się wiele lat, zajmuję się jego włosowym wizerunkiem  od dawna i mogę powiedzieć, że traktuję go jak przyjaciela- wiele godzin przegadanych o sprawach ważnych i nie tylko sprawiło, że znam go dość dobrze i doskonale rozumiem o czym mówi w swoich tekstach. Znamy swoje pasje, punkowe przeszłości, zawiłości i meandry naszych osobowości i mimo różnic doskonale się rozumiemy, a ponieważ człowiek z biegiem czasu pokornieje i nabiera rezerwy do świata, to tym bardziej dobrze się komunikujemy.

Nie byłem przekonany do pierwszego singla „Motylki”, którego usłyszałem na Liście Przebojów Trójki, bo taki jakiś mi się wydawał miętki, wakacyjny, taki właśnie  piosenkowy, ale ze zbyt lekką manierą. Po przesłuchaniu całej płyty cofam złe emocje o tym kawałku, bo kompiluje się z całością doskonale. Jest to moim zdaniem dowód na to, że niektóre płyty nie powinny mieć zwiastunów w postaci singli- wiadomo, że muszą, bo sprzedaż, bo marketing, bo trzeba to jakoś promować, ale na albumach koncepcyjnych, a za taki uważam „Przechodnia o wschodzie” pojedyncze piosenki brzmią jak wyrwane z kontektsu, jak odarte z tła i realiów ciepłego mieszkanka, w jakim się znajdują.

Do rzeczy- mój winyl ma numer 200, ma dedykację od samego mistrza ceremonii i od kilku dni nie schodzi u nas w jamie z głośników. Co ważne dla mnie- jest kolorowa okładka- daje ona więcej nadziei i radości z posiadanego egzemplarza, a od pierwszego kawałka „Co się z nami stało?”- notabene w świetnym teledysku z moją fryzurą i brodą☺- jest równo, dobrze, melodyjnie, nastrojowo i przebojowo, a to w piosenkach jest bardzo ważne. Piosenka musi wpadać w ucho i tak tutaj jest. Oprócz tego Grabaż by nie odpuścił gdyby nie przemycał w tekstach tak zwanych TREŚCI, bo mimo tego, że nie mieszka już w Punk Rock City, to cały czas ma coś do powiedzenie. Ale teksty tekstami- mają one dużo grabażowych porównań, odniesień do otaczającej nas rzeczywistości i bon motów i raz nawet padają  mocne słowa powszechnie uznane za obelżywe, które mają podkreślać silny, emocjonalny stosunek autora do niektórych kwestii. Ważna jest oczywiście sama muzyka i ona podoba mi się. Lubimy w jamie różne rockowe rytmy, a Strachy Na Lachy bardzo często goszczą w naszym barbershopowym eterze. Ta płyta przyjęła się u nas od razu, ma swój klimat, dużo przestrzeni, dużo powietrza i tego czegoś co sprawia, że już po pierwszym przesłuchaniu wiesz, że będziesz tego słuchać częściej. Dobrze i czysto nagrany materiał, który ma swojego pazura, ale też jest to dobrze zmasterowane przez samego Smoka, który też dokładał oddechu przy płytach @Cymeon X.

Nazywam się Szulc, mam na imię Adacha,  urodziłem się w Poznaniu i mój ulubiony kawałek na tym longpleju to „Nazywam się Grabowski”.  Traktuje on o Poznaniu i mentalności poznaniaków i szczerze powiedziawszy sam nie wiem czy kontekst tekstu jest krzywozwierciadłowy, pejoratywny czy pozytywny, a może wszystkie trzy naraz, ale jako urodzony poznaniak mam bardzo duży dystans do tego co dzieje się w mieście i widzę nasze (poznaniaków) wady, ale niektóre z nich przekuwamy w mieście od stuleci w zalety i w nasze oręże- duma z pracy, odrobina skrytości i słynne „motyle”- ten mo tyle, a tamten mo tyle, co ma być takim naszym motywatorem, żeby było lepiej. Piękne wersy- „tutaj trzymać głowy w chmurach się nie opłaca, tutaj święta jest praca” i „kiedy się spocę wtedy dobrze się czuję, ja żyję kiedy pracuję”- prawdziwe, poznańskie do bólu…

Zwłaszcza na słuchawkach słychać dużo backgroundu w tych nagraniach- chórki, zaśpiewy, jakieś nieznane mi, ale bardzo przyjazne instrumentaria, głębokie kotły, ciche solóweczki i ta przepastna głębia, która wciąga na maksa!

Dopiero po którymś przesłuchaniu złapałem kontekst słów do „Krótkiego sznura”, który muzycznie jest przehitem  od razu wpadającym w ucho swoja knajackością i rytmiczną prostotą i mogącym rozkołysać nawet Opole, a tekstowo na pewno nie będzie tam nigdy dopuszczony☺.

Dobra, kolejna płyta Strachów- te 10 piosenek o życiu, miłości i irytacji pięćdziesięciolatka to dla mnie powrót do tak zwanych starych, dobrych czasów „Piły Tango”- wiele kawałków zasługuje tu na dobre miano następców tamtych przebojów. 

Często mówię na naszych barberskich szkoleniach- jak nie wiesz co zrobić, jaką wykonać fryzurę, to spójrz w tył, w przeszłość. Popatrz jakie fryzury robili fryzjerzy w Twoim mieście i jakich używali technik- powrót do korzeni z nowoczesnym pazurem zawsze robi robotę. Grabaż chyba był na jakimś moim szkoleniu, bo  to tutaj słychać- come back do pierwocin strachowych przy dobrym studiu nagraniowym i nowoczesnych patentach plus łatwe do zapamiętania i zanucenia  schlagworty i mamy hita.

A zwłaszcza po wczorajszym huraganie Ksawerym utwór „ Nie zakochuj się w wietrze” dostaje dodatkowego znaczenia☺

Słuchamy w jamie!

wróć do listy wpisów